wtorek, 6 września 2011

effka zdziwiona


Już dni kilka minęło, gdy ze zdziwieniem przeogromnym dojrzała sierotka jedna taka, że na balkonie leży liść. Nic w tym szczególnego by nie było, gdyby nie fakt, że liść bardzo jesienny już był w swym wyglądzie. Żółty, pomarszczony, przywiędły nieco… Zmiotła razem z czerwonymi płatkami pelasiek na szufelkę i głowy sobie więcej tym nie zaprzątała. Do czasu, gdy do pracy trzeba było wstać wczesnym świtem, czyli grubo przed 9… Jak każdego ranka, ledwo patrząc przez zaspane oczy, otworzyła na oścież balkon i stanęła na jego progu jak wryta. „Jesienią pachnie w powietrzu” – dokonała niemal epokowego odkrycia. Spojrzała z zainteresowaniem nieco dalej niż na pelasiowe skrzynki i dostrzegła, że drzewa na cmentarzu już straciły soczystą zieleń, już mienią się odcieniami żółci, czerwieni i brązów wszelakich… No tak. Bo to już jesień niemal na dworze. To, że powsinoga dopiero co wysadziła swój chudy tyłek z samolotu i łaskawie wróciła z wywczasów, nie znaczy, że świat stanął w miejscu. To tylko ona, jeszcze letnia i wakacyjna, widziała jedynie to co chciała widzieć, czyli słońce na niebie.

I już nie robi zdziwionej miny, gdy wdycha zapach jesieni każdego poranka. Uśmiecha się na widok porannych mgieł tajemniczo opatulających las na horyzoncie. I trochę nostalgicznie pociąga nosem widząc kolorowe korony drzew, bo przecież nie tak dawno były one tak pięknie zielone…

W tym wielkim zdziwieniu jesiennym postanowiło też dziewczę zrobić porządek z włosami, uparcie wakacyjnymi w każdym milimetrze, zdecydowanie opornymi na wszelkie prośby i groźby przywołania ich do jako takiego porządku. I zdziwienie jej było ogromne, a potem rozpacz jeszcze większa, gdy letnie, samozwańcze odcienie rudego, blondu i brązów wszelkiej maści, zniknęły pod ciemną powłoką czegoś, co miało być brązem (bo zawsze było), a stało się czymś paskudnie smolistym w swym wydaniu.

- Orzeł wylądował pani profesor. Koniec wakacji – skwitowała tę czarną rozpacz fryzjerka, pocieszając przy okazji, że za kilka dni wszystko będzie lepiej wyglądać.

I męczy się teraz sierota z obcą babą w lustrze. Smoliste coś zaczyna coraz bardziej przypominać gorzką czekoladę i z dnia na dzień wygląda coraz lepiej. Choć do upragnionego brązu mu daleko i jeszcze dalej… Ale przynajmniej układają się wreszcie potwory zgodnie z kaprysem właścicielki. Choć jeden plus powakacyjnych porządków na głowie.

A że w papierach utonęła, to już nadmieniać nie trzeba… I jakoś naszła ją dziwna ochota na pizzę… Ale to już może nie dziś. Jutro też jest dzień.

 

10 komentarzy:

  1. Ewutku, u nas tak w tym roku padało,że nadal drzewa głównie zielone, a żółć nieśmiało wkracza na liście.Nic dziwnego,że masz ciemny brąz na włosach, bo one dostały dużą dawkę słońca i się odbarwiły, a takie "posłoneczne" włosy okropnie chłoną kolor i jeśli się nie chce mieć szoku wizualnego bierze się "jasny brąz" lub "ciemny blond", a następnym razem ulubiony kolor.Czy może wiesz, dlaczego uczenie w szkole związane jest z taka gigantyczną produkcją makulatury? Bez urazy, ale tego i tak nikt potem nie czyta, szkoda waszego czasu i energii.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. black and white? brązowy z tego wyjdzie? :)jesień idzie, nie ma na to rady...bedzie dobrze, po szoku jesiennym będziemy nieceirpliwie czekac swiat Bożego narodzenia i tak w kółko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie już niemal całą gębą jesień, niestety! A w ogóle bardzo piękna notka Ci wyszła...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tej papierologii chyba nie rozumie nikt, poza pomysłodawcami... Wiem, że nikt tego nie czyta poza jakimiś miłymi paniami, które wpadają na kontrolę i życzą sobie, by wszystko było na papierze, a nie w komputerze.. Może obsługiwać nie potrafią?... Bo ja mogę pisać, akurat to lubię. Ale po kie licho mam tyle papieru co roku marnować na drukowanie czegoś, co za 10 miesięcy będzie nieaktualne, bo kalendarz roku szkolnego nieustannie się zmienia?...Kolorek już nieco wyblakł i smolisty już nie jest, choć do moich ulubionych zdecydowanie nie należy... Cóż - mądra effka po szkodzie i następnym razem fryzjerkę za fartuch do sklepu pociągnie, by ta palcem pokazała którą farbę zdąć z półki:) Jeszcze trochę, jeszcze 2-3 tyg i znów będę odważnie spoglądać w lustro:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wychodzi... Może nie taki brązowy jaki miał wyjść w pierwotnym zamyśle, ale ciemny brąz widać.. Tzn - tak sobie wmawiam, że widać, bo wszystko zależy od tego, jak padnie swiatło... E tam - są gorsze zmartiwienia niż nieudane zmiany kolorów na głowie. A to przynajmniej da się odkręcić za jakiś czas:)Ano, jesień... Trzeba się rozstać z wygodnymi sandałkami, ech...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję:) gdyby jednak mi się tak częściej chciało przysiąść tyłka i coś napisać więcej...

    OdpowiedzUsuń
  7. u nas też pachnie jesienią....a papiery mnie dobijają...tak dobijają,że znowu będę pisać pod hasłem, bo muszę wywlec coś, co nie powinno za bardzo publicznie się pokazywać..ale nie mam siły, dopadło mnie totalne zmęczenie, jednak osiem godzin dzień w dzień, poza- nareszcie!!- piątkiem w totalnym maglu mnie męczy..atmosferka jest obrzydliwa, od kilku dni kontaktuję się z prawnikiem, bo muszę walczyć o swoje..i Muzyczki, reszta jak chce, niech się daje wyzyskiwać...

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawnik... Chyba też zacznę szukać, bo przy moim niewyparzonym języku może się przydać... Już tak mam, że mówię na głos to, o czym inni jedynie myślą. W tym roku po raz pierwszy w karierze mam golusieńki etat... Oj, czarno to widzę... Ale choć dwa razy w tyg pozwolono mi pospać, bo mam na 10.30, to, jak urzędnik niemal, kończę o 15. Z okienkami ofkorz i kaenkami nieszczęsnymi...A w czwartek od 8.30 do 19 bitej w murach mojej szacownej placówki oświatowej przyszło mi kiblować. Z papierów już wychodzę na szczęście. I choć raz z głową terminy rozłożyli, więc nic na zapalenie płuc, ufff.....

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć Ewo, początek roku szkolnego jak zwykle pracowity, u mnie też. zagonili mnie do szkoły na zastępstwo, fajnie wrócić na stare śmieci. A włosy sierotce i jesienne barwy na pewno spowszednieją.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie spowszedniały... Dalej się boję patrzeć do lustra:) Ale jeszcze z tydzień i wrócę do starego koloru - tzn mam taką nadzieję, że będzie z tego coś podobnego, jak było kiedyś:)))

    OdpowiedzUsuń