czwartek, 8 sierpnia 2019

jedziemy

Uprzejmie donoszę, że wszystkie wyniki badań są w jak najlepszym porządku i po zapaleniu płuc pozostał jedynie sporadyczny, ale brzydki, kaszel. Zwłaszcza, gdy zawieje wprost w twarz, lub dmuchnie nieprzyjazna klimatyzacja… W każdym razie, trafiliśmy na oddziale na przemiłą panią doktor, która poprowadziła niemal za rączkę. Przedwczoraj byłam u niej jeszcze raz, by odebrać ostatnie wyniki i wciąż mówiła o Młodej, jakby ta ciągle była na oddziale i zaraz miała iść do niej na wizytę. W przychodni również przesympatyczna lekarka. Sezon urlopowy sprawił, że nasz pediatra będzie dopiero we wrześniu. Ale pani doktor podbiła moje serce i chyba nie będę szczególnie walczyć na przyszłość, gdy panie w rejestracji będą chciały mnie zarejestrować właśnie do niej. Chociaż, mam nadzieję już nie być częstym gościem naszej przychodni.
Od obu pań dostaliśmy przysłowiowe zielone światło i możemy jechać. Najdalej nad morze. Więc jedziemy. Ale, że był problem ze znalezieniem noclegów w takim terminie, jaki mamy do dyspozycji – podjęliśmy szybką, ale szaloną decyzję. Spędzimy tydzień w stolicy i stamtąd pojedziemy do Gdyni. W Warszawie mamy zamiar zobaczyć wszystko, co tylko da się zobaczyć, nie dostając przy tym zadyszki i nie zostając bankrutem (ceny muzeów mogą przyprawić o zdrowy zawrót głowy…). W Gdyni zaś będzie totalne lenistwo. Ja oczywiście mam nadzieję na jakieś spacery, wylegiwanie się na plaży lub molo w Orłowie. I może dla Młodej Malbork. Bo w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku ostatnio za bardzo zmarzliśmy – zbyt mocna klimatyzacja, więc ze względu na Pasikonika odpada… Jutro trzeba się spakować i w drogę. Trochę mi szkoda, że wyjeżdżamy akurat w takim terminie. W Grajdołku będą huczne obchody 100-rocznicy wybuchu I powstania śląskiego (bo tu wybuchło), w Skansenie gry terenowe związane z powstaniem, przez Metropolię przemaszerują żołnierze… Mieliśmy wrócić w środę, akurat na te wszystkie imprezy. Ale widać tak właśnie miało być. Teraz myślę tylko o tym, by wyjechać, jak najdalej od domu. Bo wracamy i już prawie do pracy. Tfu! Jakiej pracy? Sierpień jest, wciąż mam urlop ;)