Ferie mkną jak francuskie teżewe. Weekend w stolicy też
przeminął. Plan wycieczki zrealizowany w stu procentach. Bez pośpiechu,
spokojnie. Szkoda, że tak szybko robi się ciemno, ale Warszawa w świątecznej
odsłonie zachęca do wieczornego spacerowania.
Dużym zaskoczeniem była dla mnie
przemiła knajpka, do której zagnał nas głód. Ścisk nieziemski, bo i lokal
malutki. Szum rozmów, a w tle… kolędy i pastorałki. W czasach, gdy w drugi
dzień Świąt milkną w radiu wszelkie świąteczne melodie, gdy kolędy można
śpiewać jedynie w kościele – są jeszcze takie miejsca, gdy atmosfera świąteczna trwa.
Super!
Wróciłam do domu trochę zmęczona, ale zadowolona. Jednak złapałam się
wczoraj na tym, że już szukam pomysłów do lekcji u pierwszaków. Chyba nie umiem
odpoczywać jak normalny człowiek 😉