Czy jest logiczne wytłumaczenie tego, że ktoś idzie do szpitala z bolącą nogą, trafia z nią na stół operacyjny, budzi się po operacji, rozmawia z bliskimi po czym, w przeciągu niecałych 24 godzin, przechodzi dwa zawały i odchodzi? Na zawsze…
Przeznaczenie?...
Niewiarygodne i trudne do pojęcia... Chyba faktycznie przeznaczenie?
OdpowiedzUsuńA jednak się stało...
OdpowiedzUsuńStraszne!Inaczej tego nazwać nie potrafię.
OdpowiedzUsuńWitaj Nescavko. Trudno tu znaleźć jakiekolwiek odpowiednie słowo...
OdpowiedzUsuńnie wiem,może...Poli wykładowczyni z fotografii poszła z chorą nogą i..nie wyszła...opisywały ten wypadek gazety, bo ewidentnie zaniedbano sprawę...i chyba nigdy nie wiadomo,jak będzie,może jednak gdzieś tam, jakaś nasza świeczka po prostu nagle gaśnie...
OdpowiedzUsuńJak mówił mój przyjaciel "Lepiej krótko płonąć niż długo kopcić"...Ech, nie wiemy co i kiedy nam w życiu pisane.
OdpowiedzUsuńw taki sposób odszedł mój teść, złamał nogę, za dwa dni zrobili mu operację na skręt jelit, a za następne dwa dni odszedł
OdpowiedzUsuńi trudno uwierzyć, że takie rzeczy się dzieją, póki samemu się ich nie doświadczy
OdpowiedzUsuńEwutku, najstarsi górale wiedzą,że nawet najlepiej przeprowadzona operacja może przenieść pacjenta w zaświaty. Przecież stąd jest powiedzenie "operacja się udała, pacjent zmarł". Nie wiadomo w jakim stanie zdrowia była ta osoba przed operacją, zawał zawsze ma przyczynę, najczęściej ukrytą przed oczami delikwenta. U nas nie ma żadnej profilaktyki a ludzie nawet gdy wiedzą, że coś jest " nie tak"lekceważą stan zdrowia.Miłego,;)
OdpowiedzUsuńI tak właśnie było droga Anabell.. Miażdżyca, jakiej lekarze w tej klinice nigdy nie widzieli. A co ciekawe - nic nie wskazywało na to, że wujek w ogóle mógł ją mieć i tym bardziej właśnie nastąpił szok i zdziwienie, że przecież tylko noga go bolała...
OdpowiedzUsuń