piątek, 1 lipca 2011

kap, kap...


Deszczowo zaczęły się te wakacje. Nocna ulewa pozwoliła zasnąć i zapomnieć o czekającym poranku. Zdecydowanie nie lubię pogrzebów. Zresztą, kto lubi… Pożegnań też nie lubię. Nawet tych na chwilę, o których wiem, że za tydzień, może kilka dni, wszystko wróci na swoje miejsce. Nie lubię. Boję się, że może i to chwilowe będzie już na zawsze…

 

 

 roza    




13 komentarzy:

  1. niesamowicie zupełnie nie deszczowy erotyczny teledysk:)nie zostanie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. chodziło mi, że nie na zawsze

    OdpowiedzUsuń
  3. już zmieniłam:) ale kto zobaczył ten zobaczył:)

    OdpowiedzUsuń
  4. niby wiem, że nie zawsze, ale cóż - strach ma wielkie oczy...

    OdpowiedzUsuń
  5. spojrzałam na tytuł posta i wiedziałam,że to będzie TO kap kap....trzymaj się Kobieto.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewutku, nie znam osób,które lubią pożegnania i pogrzeby.Chociaż - znałam (bo już odeszła) pewną panią, która codziennie przeglądała nekrologi i gnała na pogrzeb nawet nieznanej osoby, jeżeli tylko wg niej okoliczności odejścia były intrygujące.Myślałam,że padnę z wrażenia, gdy kiedyś spotkawszy mnie na ulicy zapytała, czy może nie mam ochoty razem z nią pojechać na pogrzeb jakiejś siedmioletniej dziewczynki.Zapytałam czy to znajome dziecko i okazało się,że nie - ona wybierała się na pogrzeb by się dowiedzieć czemu zmarło siedmioletnie dziecko. Makabra. A deszcz i pogrzeb wielce ze sobą współgrają. Ewutku, głowa do góry, czas wszystko zmienia i łagodzi.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Codziennie niemal oglądam pogrzeby, gdyż taki urok mieszkania dokładnie naprzeciw cmentarza. I zdarza się chodzić na różne pogrzeby niejako "służbowo". Ale to naprawdę nie to samo, gdy chowa się kogoś z najbliższej rodziny. I choć wiem, że ta chwila kiedyś nadejdzie, nie chcę nawet myśleć jak będę się czuć odprowadzając tam kogoś naprawdę bliskiego...

    OdpowiedzUsuń
  9. w momencie pogrzebu niewiele sie czuje, dopiero potem przychodzi...pustka, żal, poczucie winy, ale też i ulga, jeśli śmierć stała się ukojeniem.Pytanie - dlaczego teraz, dlaczego tak szybko - niewiele zmienia, bo KIEDYŚ to musiało nastąpić, jedno wiem - nie można się do tego przygotować, to boli, bardzo boli

    OdpowiedzUsuń
  10. Ewutku, tego nie powinno się sobie wypobrażać. A nawiasem- nawet sami nie wiemy jak się w chwili tragicznej zachowamy.Gdy myślałam czasem o śmierci dziadka i babci( zastępowali mi rodziców) nie mogłam sobie wyobrazić jak ja to zniosę.Zniosłam, w stanie permanentnego zdumienia,że słońce nadal świeci, godziny mijają, ludzie normalnie chodzą, a ja potrafię nadal robić w domu to co trzeba.Miłego, ;)P.S.Wiem, żem dziwadło, ale nie tylko na pogrzeby nie chodzę, na śluby też.

    OdpowiedzUsuń
  11. Stareńkie, zmurszałe cmentarze lubię. Pogrzeby... no właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Też lubię spacerować po cmentarzach. Chodzić tam w innym celu - już niekoniecznie...

    OdpowiedzUsuń