Deszczowo zaczęły się te wakacje. Nocna ulewa pozwoliła zasnąć i zapomnieć o czekającym poranku. Zdecydowanie nie lubię pogrzebów. Zresztą, kto lubi… Pożegnań też nie lubię. Nawet tych na chwilę, o których wiem, że za tydzień, może kilka dni, wszystko wróci na swoje miejsce. Nie lubię. Boję się, że może i to chwilowe będzie już na zawsze…
niesamowicie zupełnie nie deszczowy erotyczny teledysk:)nie zostanie:)
OdpowiedzUsuńchodziło mi, że nie na zawsze
OdpowiedzUsuńjuż zmieniłam:) ale kto zobaczył ten zobaczył:)
OdpowiedzUsuńniby wiem, że nie zawsze, ale cóż - strach ma wielkie oczy...
OdpowiedzUsuńspojrzałam na tytuł posta i wiedziałam,że to będzie TO kap kap....trzymaj się Kobieto.
OdpowiedzUsuńEwutku, nie znam osób,które lubią pożegnania i pogrzeby.Chociaż - znałam (bo już odeszła) pewną panią, która codziennie przeglądała nekrologi i gnała na pogrzeb nawet nieznanej osoby, jeżeli tylko wg niej okoliczności odejścia były intrygujące.Myślałam,że padnę z wrażenia, gdy kiedyś spotkawszy mnie na ulicy zapytała, czy może nie mam ochoty razem z nią pojechać na pogrzeb jakiejś siedmioletniej dziewczynki.Zapytałam czy to znajome dziecko i okazało się,że nie - ona wybierała się na pogrzeb by się dowiedzieć czemu zmarło siedmioletnie dziecko. Makabra. A deszcz i pogrzeb wielce ze sobą współgrają. Ewutku, głowa do góry, czas wszystko zmienia i łagodzi.Miłego, ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCodziennie niemal oglądam pogrzeby, gdyż taki urok mieszkania dokładnie naprzeciw cmentarza. I zdarza się chodzić na różne pogrzeby niejako "służbowo". Ale to naprawdę nie to samo, gdy chowa się kogoś z najbliższej rodziny. I choć wiem, że ta chwila kiedyś nadejdzie, nie chcę nawet myśleć jak będę się czuć odprowadzając tam kogoś naprawdę bliskiego...
OdpowiedzUsuńw momencie pogrzebu niewiele sie czuje, dopiero potem przychodzi...pustka, żal, poczucie winy, ale też i ulga, jeśli śmierć stała się ukojeniem.Pytanie - dlaczego teraz, dlaczego tak szybko - niewiele zmienia, bo KIEDYŚ to musiało nastąpić, jedno wiem - nie można się do tego przygotować, to boli, bardzo boli
OdpowiedzUsuńwiem...
OdpowiedzUsuńEwutku, tego nie powinno się sobie wypobrażać. A nawiasem- nawet sami nie wiemy jak się w chwili tragicznej zachowamy.Gdy myślałam czasem o śmierci dziadka i babci( zastępowali mi rodziców) nie mogłam sobie wyobrazić jak ja to zniosę.Zniosłam, w stanie permanentnego zdumienia,że słońce nadal świeci, godziny mijają, ludzie normalnie chodzą, a ja potrafię nadal robić w domu to co trzeba.Miłego, ;)P.S.Wiem, żem dziwadło, ale nie tylko na pogrzeby nie chodzę, na śluby też.
OdpowiedzUsuńStareńkie, zmurszałe cmentarze lubię. Pogrzeby... no właśnie.
OdpowiedzUsuńTeż lubię spacerować po cmentarzach. Chodzić tam w innym celu - już niekoniecznie...
OdpowiedzUsuń