wtorek, 1 stycznia 2013

Szybko, zdecydowanie za szybko

Przeleciało jak w mgnieniu oka i nawet nie wiem kiedy. Ale wypoczęłam jak nigdy. Ani przez moment nie pomyślałam o pracy, o tym, że muszę coś wydrukować, załatwić, zrobić coś więcej niż powinnam zrobić przez Święta. Ale od tego są Święta, by odpoczywać, prawda?


Oczywiście trochę się to na mnie zemściło, bo właśnie dociera do mnie, że za niespełna dziesięć godzin trzeba będzie przestawić się na zwykłe tory funkcjonowania, a ja mam totalnie wywietrzony i zresetowany mózg. I już się pali w głowie jedna żaróweczka, że tusz trzeba kupić, bo drukarka wczoraj zawyła z głodu czerwoną diodą, a tu sprawdziany czekają. Kolejna żaróweczka przypomina, że pracę trzeba napisać na zaliczenie kursu, na który mnie pokusiło pójść rok temu i po tych wszystkich zajęciach już wiem, że na zdobyciu papierka się skończy, bo dyrektorem to ja nijak nie będę – nie moja bajka... Inna żaróweczka uprzejmie informuje, że... O nie nie.... Jeszcze z godzinkę się pobyczę a potem będę się martwić o jutro.


Aaaa... No tak – zaglądnęłam w panel sterowania tym nowym blogiem i niestety wpisywanie komentarzy nadal będzie przebiegać niemal po omacku, gdyż aby zmienić tło komentarzy musiałabym zmienić tło całego bloga... Chyba, że jest tu jakiś 'knif', którego nie dostrzegłam.... Ale już wiem, że jak się zaznaczy ptaszka przy „jeśli nie jesteś spamerem”, to cały tekst komentarza się wyświetli jak należy i wszystko widać, i zawsze można poprawić jakby się coś pozajączkowało z klawiszami podczas pisania. O zmianie szablonu pomyślę przy innej okazji, bo jakoś przyzwyczaiłam się do obecnego. Ale skoro dziś przemeblowałam w myślach po raz enty całą hacjendę, to i bloga pewnie wcześniej czy później przemebluję ;) Bo hacjendę chyba w ferie wywrócę do góry nogami. Tak. Znów mnie naszło na remonty i meblowanie. Cały rok przede mną więc może coś z tego wyjdzie ;)


A, że dziś pierwszy dzień Nowego Roku – wszystkim życzę, by przyniósł on dni pełne szczęścia, w których spełniają się marzenia i najskrytsze pragnienia. Wszystkiego dobrego!


 

2 komentarze:

  1. No tak... Jak się człowiek przyzwyczai do leniuchowania, to później ciężko wejść w tryb "pracuj". Dlatego ostatni dzień przed świętami oraz pierwszy dzień po świętach są zawsze dniami "na luzie". Po świętowaniu czy urlopowaniu też trzeba przecież odpocząć.... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powroty są niezwykle trudne... Zwłaszcza gdy perspektywa kończącego się semestru z nieskończoną ilością papierów do wypełnienia aż odrzuca od komputera... No ale - jak można się polenić, to dlaczego nie skorzystać? :)

    OdpowiedzUsuń