poniedziałek, 20 stycznia 2014

ferie


Nijak się te ferie zaczęły. Zimno, leje i najchętniej by człowiek w ciepłe kraje poleciał, jakby nie to, że przyjemność ta niestety kosztuje...


Bardzo, bardzo dziękuję za gratulacje składane pod poprzednim postem i za życzenia, jakie do mnie dotarły z okazji Świąt. Wciąż zaglądam, czytam, czasem coś napiszę w komentarzach. Jestem cały czas, choć u siebie najmniej widoczna...


Bo u effki dzieje się, oj dzieje. I to w takim tempie, że ma coraz mniej czasu.


Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle siedziałam w papierach wszelakich. Ów nieszczęsny e-dziennik może i ułatwia robotę, ale – paradoksalnie, też tej roboty dokłada... Bo przecież w szkole ni pół komputera nie uświadczysz (poza oczywiście pracownią informatyczną, żeby nie było, sekretariatem i gabinetami dyrekcji), więc całą robotę trzeba w domu zrobić. W każdej normalnej firmie personel by się zbiesił jakby mu szef kazał w domu pisać faktury, wezwania czy inne takie co normalnie w czasie dniówki robi. Ale my przecież nie pracujemy w normalnej firmie... Każdy z nas biega więc z dziennikiem i z kapowniczkiem. A w kapowniczku to samo co w dzienniku: oceny, tematy, obecności, nieobecności, spóźnienia itd. W domku zaś grzecznie się logujemy i po raz trzeci już w ciągu dnia, zaznaczamy obecności, nieobecności, spóźnienia, tematy, uwagi, klasówki, wywiadówki i co tam jeszcze autor sobie zapragnął. Przedstawiciel firmy, po pierwszym szkoleniu, miał z przerażeniem stwierdzić, że w tej szkole to nie ruszy. Po drugim był niesamowicie zdziwiony, że działa. I do tego nie nadążał z zapisywaniem uwag, czemu w programie nie działa to czy tamto, albo czemu działa tak a nie inaczej, bo działa bez sensu... Ale że dziennik papierowy niekoniecznie jest kompatybilny z elektronicznym – pominę milczeniem. Bo niektórzy wciąż zaznaczają „na oko”, więc jest jak jest. Ale przynajmniej już nic nie liczę, bo to robi za mnie program. I jak na razie to jedyny dostrzegalny plus. Przynajmniej dla mnie. Do tego całe tomy korespondencji z sądem, policją i innymi instytucjami podobno „wspierającymi”. Cóż – mam zespół klasowy jaki mam, toteż bawię się w pisarza powiatowego pierwszej kategorii... Ależ oczywiście, wciąż do tego jeszcze uczę, na to czas jest zawsze i być musi. W końcu głównie na tym polega moja praca. I to lubię w niej najbardziej :)


A poza tym? Jest dobrze i tylko dobrze. Effka odkryła w sobie pokłady talentów kulinarnych wszelakich i rozkręca się z tygodnia na tydzień. Co prawda kuchnia po moich eksperymentach wygląda odpowiednio i czasem nawet na naczynia brakuje miejsca w zlewie, ale Rajski czuwa w pobliżu i stos talerzy, garnków czy kubków znika szybciej niż się pojawił. Bo podział obowiązków mamy bardzo czytelny: co ja nabałaganię w kuchni – On wysprząta, aż lśni, co On nabałagani w pozostałej części mieszkania – sprzątam ja ;) Nie muszę dodawać, że w kuchni sprzątania jest najwięcej:)


 

 

9 komentarzy:

  1. oj tak..internetowy wcale nie jest taki super, nawet, jak masz laptopa w każdej sali..ja mam wrażenie,że z papierowym szybciej mi szło, no i jak zmodyfikujesz ocenę, to nie widać,co było wcześniej...a czasami to potrzebne...i nie ma gdzie wpisać,że ktoś ma za mało ocen!!!! derekcja,jak było za mało, to na czerwono wpis robiła i się spóźnialscy zabierali do pracy:))
    pamiętam,jak wpisywałam w trzech miejscach..masakra jakaś to była,każda sobota przekichana, bo na plastyce masz po kilkanaście ocen czasami,na każdego ucznia..no i jak ich było 600....

    a podział pracy musi być:))) u mnie podobnie:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ tu po nowemu! Kolorki wesolutkie, widać, że dobrze się dzieje ,,w polu i zagrodzie''. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się staram na bieżąco, inaczej bym się pogubiła. Zajmuje mi to już góra 15 min. dziennie, więc doszłam do wprawy chyba :) tylko czemu jeden może, a pięciu nie?...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj dzieje:) Postaram się częściej donosić o nowinkach w "polu i zagrodzie" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stęskniłam się Ewutku za Tobą, ale pomyślałam, że brak wiadomości to zawsze dobra wiadomość- te kiepskie to zawsze jakoś drogę znajdują i się pokazują. To u Ciebie podział kuchenny jak u nas. Resztę domu raz na dwa tygodnie "oporządza" extra siła robocza za gotówkę.
    Miłego dla Was, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. bo my generalnie nienormalne jesteśmy...jakoweś cyborgi:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam elektronicznego, więc bym chciała, bo neoficko widzę aktualnie same plusy. Generalnie jednak, rewolucyjnie, w ogóle bym się dzienników pozbyła: jak kocham gadać z małolatami, tak wypełniać nie znoszę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękujemy:) Jest dobrze, choć przecież wiadomo, że burze nawet na najbardziej spokojnym morzu się zdarzają;) Postaram się pisać częściej w nowym roku, trzeba jakoś zorganizować sobie czas tak, by starczało go na wszystko.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja to marzę, by był tylko elektroniczny. Ale też by mieć sprzęt w swojej pracowni i nie musieć robić tego w domu. No cóż - może do emerytury się uda ;)

    OdpowiedzUsuń