piątek, 3 grudnia 2021

Jeszcze jeden dzień...


 

Izolacji dzień 17-ty. I ostatni.

Jakie odczucia po tym przymusowym zatrzymaniu się w szaleństwie codzienności?

Wielka radość z faktu, że zadzwonił mops, czy centrum zarządzania kryzysowego skończyła się bardzo szybko. Po dwóch dniach niemal spania z telefonem (bo wciąż ktoś skądś dzwonił) nawet pies z kulawą nogą się mną nie zainteresował. Co innego osoby na kwarantannach. Tych sprawdzają, wiem, bo rodzice mi meldowali, że a to dzwonił dzielnicowy, a to patrol policji chciał, by córka czy syn pomachali im z okna – i tak przez te 10 dni ze dwa razy na pewno. A ode mnie, przez 17, nikt nic nie chciał. Można by umrzeć w samotności. Niby mogłabym zadzwonić pod telefon interwencyjny z MOPS-u, ale skoro w Grajdołku codziennie było od 30 do 71 chorych, i pani wydzwaniała z tego właśnie telefonu, to pewnie załamałabym się nie umiejąc się dodzwonić… Samotny, bez rodziny lub co najmniej życzliwych sąsiadów – przepadł na izolacji jak kamień w wodę.

Na szczęście Rajski był mobilny. Choć i tak od razu wysłany na pracę zdalną. Żeby, w razie czego, nie posypał się cały zespół. I…. Chyba jednak mnie lubią 😊 Nie było dnia, żeby ktoś z pracy nie napisał z pytaniem, jak się czuję. I co najmniej z cztery koleżanki zaoferowały się, że jak co, to mam tylko napisać i przywiozą zakupy pod drzwi. Niesamowicie miło było czytać takie wiadomości. I wiem, że było to napisane szczerze.

Najbardziej mi brakowało spacerów. Miałam nadzieję, że po izolacji dostanę L-4 i choć dookoła bloku uda się przespacerować dla podbudowania kondycji. Niestety, przedłużono mi izolację i kolejny tydzień mogłam, co najwyżej, wyjść na balkon. I tak wyszłam dopiero dzisiaj. Bo albo kurzyło śniegiem, albo lało jak w porze monsunowej, albo wiało tak, że aż strach było drzwi otworzyć. Dzisiaj świeci słońce, więc skorzystałam z okazji . A jutro chcę iść na upragniony spacer dookoła bloku. Bo chyba na więcej mnie nie stać.

W ramach rehabilitacji pokowidowej nie mogę grać na flecie (miałam ćwiczyć wydolność płuc, a dmuchanie do butelki z wodą jakoś do mnie nie przemawia…). Jeden został w szkole, a drugi spoczywa w szafce, bo reszta Rajskich na zdalnych.  Ćwiczę więc małą motorykę,  czyli po ludzku – wycinam. Mam całe stado reniferów i mnóstwo bałwanków. Będzie czym ozdobić klasowe okna, jak wrócę.

I dostałam skarpetki. Takie w sam raz na chorowanie. Jak ktoś coś ode mnie chce – wyciągam spod koca stópki i już wszyscy wszystko wiedzą 😊


 

8 komentarzy:

  1. Fajne skarpetki! Taka izolacja działa strasznie na psychikę, jeszcze 7 dni można wytrzymać.
    Nie wiem, co sobie myśli nasz minister, ale u nas masakra, dwie szkoły na zdalnym, w innych wiele klas na zdalnym, pojedyncze izolacje i kwarantanny, wielu nauczycieli chorych.
    Trzymaj się i dbaj o kondycję:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wciąż to samo - jak w koszmarnym śnie. Są klasy, które wracają z kwarantanny na dzień - dwa i znów lądują na zdalnych...
      Dbam o kondycję, bo jest wyjątkowo marna... :(

      Usuń
  2. Skarpeteczki cudo!!!
    Ja już mam kwarantannę za sobą. I trzeci raz się zaszczepiłam.
    Tylko co będzie dalej?
    Wszystkiego dobrego EFFKO - a więc zdrowia bo ono najważniejsze !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zdążyłam się zaszczepić trzeci raz... Certyfikat szczepienia kończy mi się 6 maja, a certyfikat ozdrowieńca 8 maja. Ale zanim pójdę na trzecią dawkę chyba zrobię sobie badanie na przeciwciała. Może za te kilka miesięcy i ono wejdzie w jakiś pakiet zdrowotny?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Te kwarantanny i izolacje to psychiczna masakra. wiem, bo również się nasiedziałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nie trzeba było znowu.
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :) Zapraszam częściej

      Usuń
  5. Życzą zdrówka i dużo spokoju na te święta,a skarpetki fajne


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochane zdrowie, nikt się nie dowie.... ;)
      Dużo dobra na ten czas Świąt. Pozdrawiam i zapraszam częściej :)

      Usuń