piątek, 7 stycznia 2022

Noworocznie

Rajscy dokonali rzeczy niewyobrażalnej. Odwołali Sylwestra i przenieśli go na później. Przyczyną tej awangardy była gorączka niżej podpisanej w wysokości 38 kresek i bliżej niezidentyfikowane problemy żołądkowe, które dopadły żeńską część populacji Wichrowego Wzgórza. Młoda odwołała Lubego, bo nie wiadomo, co to za świństwo się nam przyplątało i była najbardziej nieszczęśliwą osobą pod słońcem, bo to miał być ICH pierwszy wspólny Sylwester. No bywa…

Toast wznieśliśmy odgazowaną colą i herbatką miętową i grzecznie poszliśmy spać. Młoda, jak młody wilk, już na drugi dzień brykała jak młode koźlę – tudzież wilczątko. Ja snułam się po kątach jęcząc jak klasyczna Biała Dama, bo i kolor cery zgadzał się, jak nigdy. Tydzień paskudztwo męczyło, temperatura – jak śnieg za oknem, pojawiała się i znikała, ale wreszcie sobie poszło. Tylko słabość straszna została.

Pani doktor uznała, że to pokowidowe przypadłości i zaleciła dietę. Generalnie wyniki badań mam dobre, płuca też czyste – pełna diagnostyka przeprowadzona, jak na przeglądzie technicznym.

Wczoraj więc wypiliśmy noworoczny toast, bo i Luby się przypałętał 😉

I bardzo przepraszam, że nie komentuję blogów odwiedzających. Nie wszędzie mogę… Szukam recepty na taki stan, może Rajski pomoże. Ale bardzo się cieszę z każdych odwiedzin. Ja też odwiedzam. I jak tylko trafię na korzystne „okienko” – odezwę się.

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

2 komentarze:

  1. Z komentowaniem wszyscy chyba mamy problemy, przynajmniej na blogspocie.
    Trzymaj się, kochana, dbaj o siebie, bo zdrowie to cenna rzecz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od poniedziałku czeka mnie znowu kurc-galopka po szkole, więc jestem bardzo zdyscyplinowanym pacjentem 😉

      Usuń