środa, 9 lutego 2011

cud natury


Ciężko wzdychając złapałam za książki, żeby jutro nie pływać po morzach i oceanach wiedzy wszelakiej. Mówienie o wszystkim i niczym na lekcjach? Proszę bardzo. Mogę odpłynąć w każdej chwili i pożeglować w każdym mniej określonym kierunku. Tylko przecież nie o to chodzi. Bo w tym wypadku liczy się konkret. To i to. Forma podania wiedzy – dowolna. Ale wiedza ma być. Nie żadne pływanie wokół.

Ech. Gdyby jeszcze to żeglowanie było takie łatwe w codzienności… Bo jak to jest, że w pracy papla nie do przegadania, a jak tylko przekroczy próg szkoły i przybierze każdy dowolny kierunek oddalający od ceglastego budynku – włącza się funkcja milczka?... Nawet wśród najbliższych waży każde słowo zastanawiając się, po co im zaprzątać głowy swoimi bzdurami. Przecież mają większe problemy, przecież mówią ciekawiej, przecież pewnie nie zrozumieją, przecież…

I nasz cud natury tylko słucha. I raz po raz odkrywa ile go w życiu minęło, ile doświadczeń jeszcze przed nim, choć inni już zahartowani w tej, czy innej dziedzinie. I nabiera przedziwnego wrażenia, że urwał się nie z tej choinki, że żył jakby obok, że nie ma prawa się odzywać, bo nie ma nic do powiedzenia. I robi się coraz mniejszy. I chciałby zniknąć…

Ale czasem dochodzi do zwarcia w obwodach i cud natury zaczyna mówić. I powolutku otwiera kolejne szufladki z napisem „Prywatność” i pozwala tam zajrzeć starannie dobranym rozmówcom. Niekiedy chciałby powiedzieć więcej i więcej, i więcej, ale nie potrafi. Bo jakaś blokada, bo te świeczki w oczach… Może kiedyś będzie umiał. Przecież to nie jest tak, że zupełnie nie ma nic do powiedzenia.

 

 

 

 

21 komentarzy:

  1. nelka19@onet.eu10 lutego 2011 00:20

    Ewciu, uzupełniłam mój wpis i zapraszam Cie do pobrania ode mnie tego kwiatka, bo chcę Cię uhonorować nim.A ci zamknięci w sobie czasem jak trafią na sympatycznego słuchacza otwierają się i staja się cudownymi gawędziarzami. Nola

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewutku, gdy się taki cud natury "natrzeszczy" kilka godzin w szkole, to byłabym mocno zdziwiona, gdyby jeszcze miał siłę o czymkolwiek rozmawiać.To po prostu zmęczenie. Przez kilka lat miałam pracę bardzo intensywną, cały dzień interesanci i telefony. Wychodziłam z pracy otępiała kompletnie i w domu milczałam jak niemowa. A przebywanie w szkole jest niesamowicie męczącą rzeczą- męczy i psychicznie i fizycznie.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ja to znam....

    OdpowiedzUsuń
  4. czasami pływanie wokół tez wymaga wiedzy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. zwłaszcza pływanie wokół:) bo przecież lekcję można wykuć na blachę i odtworzyć, a pływając trzeba jednak coś wiedzieć, a nie tylko umieć w teorii:)

    OdpowiedzUsuń
  6. męczy - i to bardzo... ale z czasem nabiera się wprawy w regeneracji, przecież codziennie czekają nowe wyzwania...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Nolu! :) Jutro dopełnię formalności:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutny wpis. Przeczytałam go dwa razy, zastanawiając się nad tą blokadą. Blokad pojawia się zazwyczaj wówczas, gdy wcześniejsze próby porozumienia natrafiły na jakiś opór, obojętności albo zaprzeczenia. Straszne jest to, że czasami bywa tak, że jest nam łatwiej porozumieć się z ludźmi postronnymi, niż z bliskimi, może dlatego, że bardziej zależy nam na opinii tych drugich?:[Ile odwagi trzeba mieć nie raz i nie dwa, żeby o czymś trudnym powiedzieć, i ile wiary w siebie potrzeba, by powiedzieć o swoich sprawach komuś, kogo uważa się za osobę posiadającą "ważniejsze", "większe" problemy.Pozdrawiam ciepło -

    OdpowiedzUsuń
  9. ~smoothoperator13 lutego 2011 03:17

    Witaj Ewo,komentarz będzie zawierał różniste treści. Najpierw to zgadzam się absolutnie z ostatnim zdaniem ... zaiste, ma wiele do powiedzenia;po wtóre, niech będzie z lekką dawką humoru ... niezwykłość cudu natury polega również na tym, że śród ptactwa krukiem białym jawi się kobieca małomówność i tylko zapytać wypada retorycznie, jak ową cechę osiągnąć, bo męskie doświadczenia zazwyczaj inne bywają;po trzecie, dla równowagi ciut dziegciu; zaprawdę odczytując gorycz z tych słów, o zmiłowanie proszę, mów, bo potrafisz, a nawet jeśli pożeglujesz wokół, nie wprost do przystani, to Ci powiem, że sensowna bywa taka podróż, a bacz roztropnie, czy aby rozbitek jaki o rzucenie koła nie poprosi ...i takim nocno-optymistycznym akcentem pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. żeby umiał musi próbowac,aż w końcu mu sie uda.! licza sie checi i starania :) < 33

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bardzo potrzebuję, żeby człowiek obok mnie odblokował. Choćby uśmiechem. Słowem. Gestem. Inaczej nie stanie się rozmówcą. Z reguły nie otwieram pierwszy ust. Jestem nieśmiały w zawieraniu kontaktów przez werbalizację z przypadkowymi ludźmi.Pozdrawiam!http://fonetycznie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Każdy w takich sytuacjach zachowuje się inaczej. Ja też raczej mam z tym problem. Choć czasem... Zaskakuję sama siebie i nie mogę wyjść z podziwu, co się stało, że nowe środowisko, a ja duszą towarzystwa. Hmmm... Może to ludzie, których spotykamy działają na nas tak a nie inaczej?Pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej:)

    OdpowiedzUsuń
  13. są i chęci, i starania... i chyba jakieś efekty też

    OdpowiedzUsuń
  14. Ech Smooth, nie wiem jak takie mistrzostwo osiągać, bo to jakoś tak samo z siebie mi się białym krukiem ostać przyszło:) taka jakaś limitowana wersja ta Effka:)

    OdpowiedzUsuń
  15. podobno pierwsze wrażenie się bardzo liczy, ale ja na przykład zyskuje przy drugim:)

    OdpowiedzUsuń
  16. ~smoothoperator16 lutego 2011 09:22

    .... tym bardziej warta zachodu, skoro limitowana,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedyś czytałam jeden z aforyzmów Reja, że po to człowiek ma dwoje uszu i dwoje oczu, żeby lepiej słuchać i widzieć, a tylko jeden język, żeby mniej mówić. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. znalazłam jakiś czas temu ten cytat, ale nie podano autora - dziękuję:) i coś w tym jest...

    OdpowiedzUsuń