niedziela, 20 marca 2011

rocznicowo


Dokładnie pięć lat temu stałam się dumną posiadaczką hacjendy na Wichrowym Wzgórzu. Co prawda jej stan pierwotny przyprawiał o ból głowy i doprowadził do permanentnego przeciągu w portfelu i na koncie, ale po kilku tygodniach udało się to jakoś ogarnąć i objąć włości w wyłączne posiadanie. Na laurach jednak nie osiadłam i ciągle coś jest przerabiane, udoskonalane, zmieniane. Ci, którzy śledzą te moje wypociny, doskonale pewnie pamiętają choćby ostatnie przepychanki na linii baranek – kornik. Ktoś powie „Zrób raz i porządnie”. I będzie miał rację. Bo teraz właśnie jestem na etapie „Raz i porządnie”. Pamiętam bowiem stare powiedzenie, że prowizorki trwają najdłużej. Więc owe prowizorki skutecznie i systematycznie likwiduję. Dopiero teraz, bo nie zawsze jest możliwość od razu. Bywa.

Oczywiście, że kolejny plan remontowy już dojrzewa w mojej głowie. Ale ze względów na jeszcze bardziej rozbudowane plany wakacyjne, chyba będzie musiał poczekać. Remont nie zając, nie ucieknie, a wakacje i owszem:) Jak powiedziała moja koleżanka z pracy „Jedni jeżdżą, inni mieszkają” – to ja jestem z tych co to jeżdżą i… chcą mieszkać zarazem. Ale przecież nic na zapalenie płuc. Powoli i do przodu.

Rodzice wrócili zadowoleni jak małe dzieci z kolonii. Buzie im się nie zamykały. Przyjemnie było patrzeć na ich wypoczęte twarze. Tylko trochę czasu minie zanim się zaaklimatyzują. Bo Mamę od rana bolała głowa i obojgu zdecydowanie nie smakuje herbata i kawa.. No tak, rozbestwiły się kubki smakowe czystą wodą, to teraz muszą wrócić do starych nawyków. Mama narzeka jeszcze, że choć tyle kilometrów dziennie robiła na piechotę, to jakiś nadmiar kilogramów jednak przywiozła „Bo jedzenie było takie, że nic tylko jeść…”. No, a ja znów gdzieś zgubiłam dwa w tym tygodniu… Jak nic nie przybędzie do piątku i – nie daj Boże ubędzie jakiś kolejny, to bez lekarza się nie obędzie… Trochę nerwowo miałam przez ostatnie tygodnie, może dlatego…

 


16 komentarzy:

  1. a u mnie w czerwcu bedzie 11 lat Wichrowego Wzgórza...i marzę o malutkim pokoju z kuchnią...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiem, kiedy to zleciało...A mnie się czasem marzy jeszcze jeden dodaktkowy pokój... Wiem, że to bez sensu, ale mi sie marzy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważaj na te kilogramy, co?

    OdpowiedzUsuń
  4. Obiecuję... Zawsze uważałam (choć w drugą stronę niż inni, czyli żeby nie stracić za dużo) i dlatego tak mnie to niepokoi...

    OdpowiedzUsuń
  5. z nerw gubisz,Singielka aktualnie ma rozmiar 34...i dalej spada!!!ja z tych co jeżdżą!!!!!!remonty jakoś w weekendy robimy,powoli.wakacje są od wakacjowania!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. i niech się marzy i nie się tworzy:)dobrze, że chociaz Tobie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Błagam, nie... tylko nie 34... już 38 na mnie wisi, a 40-tki w szafie czekają nie wiadomo na co... a takie ulubione letnie spodnie mam 40.. bu...Też myślę, że to stres... Nerwowo się u mnie zrobiło. Nie lubię jak mi ktos namiesza i potem znika obrażony. Zdecydowanie nie lubię.A na wakacje pojadę. Postanowione. Pytanie tylko czy jedynie li tylko na Korfu, czy może na Kos też się uda. Przecież kierunku na nie-grecki nie zmienie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tobie też niech się marzy:) a kto wie, może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewutku, zainwestuj w Kalms- połączenie 3 ziół:waleriana,gentiana, chmiel. Nie daje przyzwyczajenia, nie działa jak chemia, tonizuje system nerwowy.Gdyby nie Kalms moje dziecko nie skończyłoby liceum ani studiów.Zresztą do dziś się wspomaga. Ja też z tych co jeżdża, remonty są na ostatnim miejscy w spisie rzeczy do zrobienia.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powodzenia więc z tym na razie planowanym niepobieżnym remontem :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny blog, wpadnij do mnie na www.kamilakoscielniak.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Wichrowe Wzgórze... piękną nazwę nadałaś swemu miejscu i zapewne od razu mieszka się piękniej! Bądź tam szczęśliwa przez wiele dalszych lat... a może kiedyś dołączy też jakiś Heathcliff? ;) Pozdrawiam serdecznie! PS. Chyba czas zmienić w linkach, bloga F. już nie ma, jest: http://momenty-momenty.blogspot.com/;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja moje remonty robię zawsze gdzieś tak przy okazji:) Na razie jeszcze nic nie planuję, gdyż nie wiem niestety jak będzie z pracą od września... Nie wiem czy nie będę znów musiała iść na urlop, by zrobić miejsce innym...

    OdpowiedzUsuń
  14. Co wejdę do pokoju i spojrzę na te krzywe ściany to inny szatański pomysł przychodzi mi do głowy:) Lepiej więc jak o remoncie nie myślę, wolę o wakacjach:)

    OdpowiedzUsuń
  15. dziękuję za zaproszenie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wichrowe, bo tu naprawdę hula wiatr, nawet jak "w dolinie" jest spokojnie i bezwietrznie:)Już poprawiam:) Witam:)

    OdpowiedzUsuń