sobota, 12 marca 2011

wiosenny niechciej


Sezon balkonowy uważam za rozpoczęty. Od rana był otwarty na oścież, kaloryfery zakręcone, okna uchylone. Pranie powiewało wszystkimi kolorami na wietrze i od razu zachciało mi się coś robić i… równocześnie odechciało mi się wszystkiego:) Wiosna przyszła?;) I przeszczęśliwa byłam, gdy usiadłam na progu, a słoneczko liznęło mnie w nos. Zamknęłam oczy i nic w tym momencie się nie liczyło. Zwłaszcza, że w efekcie wydarzeń z ostatnich tygodni, czuję się mniej więcej tak jak ktoś kto bujał w obłokach i nagle spadł. I się potłukł… Ale kto bardziej ode mnie jest przyzwyczajony do sińców?...

W głowie już rodzą się, a raczej krystalizują, wakacyjne plany, gdyż narodziły się już jakiś czas temu. Kierunek oczywiście jedyny i słuszny, czyli znowu Korfu. Ale wszystko wskazuje na to, że uda się pojechać gdzieś jeszcze. Może na jakąś inną grecką wyspę? Póki co „wszystko zależy od..”. Ale po tym „od” jest tyle pozycji, że łoooo…. Rok temu o tej porze odliczałam dni do majowego wyjazdu, ale w tym roku już nie jest tak pięknie, trzeba czekać do wakacji.

Rodzice też już odliczają dni do powrotu. Zadowoleni, wypoczęci. Słyszę to w ich głosie. Ale stęskniłam się już za nimi. Bo tak to już z nami jest, że jak ktoś jest na co dzień, to nawet nie zauważamy jego obecności, ale gdy go nie ma przy nas, po jakimś czasie zaczynamy odczuwać jego brak.

Biegnę nadrabiać zaległości. Muszę coś zrobić z tym chaosem w moim życiu. Zaczynam się męczyć sama ze sobą…

 


12 komentarzy:

  1. Rzeczywiście powiało dziś wiosną...

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas też wiosennie..i też niechciej...a od jutra rekolekcje...

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też chyba było dziś wiosennie. Ale tego jakoś nie zauważyłam, zagłębiona w mini koraliki.A potem padłam i w biały dzień pospałam.Może to osłabienie wiosenne? Ewutku, ja bez przerwy męczę się sama ze sobą.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ja już tak dłużej nie chcę.. Męczące to strasznie... Niech ktoś odda tamtą Ewę..

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas rekolekcje dopiero w Wielkim Tygodniu...

    OdpowiedzUsuń
  6. ale dzisiejsza prognoza pogody nie wyglądała niestety zachęcająco...

    OdpowiedzUsuń
  7. Czynisz plany, więc nie jest tak źle! Niech będą Ci azymutem, a na pewno pokonasz chwilowy "niechciej"! Byle do (prawdziwej) wiosny! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Weekend był prześliczny, w mojej rodzinnej wiosce było 17 stopni. Myślałam, że już na balkonie posadziłaś jakieś kwiatki w korytkach;)Pozdrawiam wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
  9. gadacie tu o jakichs astronomicznych temperaturach:)zazdroszczę wakacji:) ale moje, jesli wszystko bedzie ok, będa w górach:)

    OdpowiedzUsuń
  10. I po chwilowej wiośnie ani śladu:) Na szczęści plany pozostały. I nabierają coraz realniejszych kształtów. To one właśnie często pozwalają mi iść do przodu - jak na azymut, trafne określenie:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj nie:) Jeszcze za zimno na kwiatki:) I właściwie nie wiem, czy w tym roku będę aż tak bardzo ukwiecać balkon, skoro przez wakacje będzie problem z ich podlewaniem... Hmmm... Te 17 stopni było jak prawdziwy powiew wiosny. Niestety - było.. :)Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  12. u mnie też było w weekend tak ciepło... aż żal teraz patrzeć na tę mgłę za oknem...

    OdpowiedzUsuń