sobota, 2 czerwca 2012

była 3:10 do Yumy - jest 3:30 do Łorsoł


Startujemy o 3:30. Bo nie liczy sięto, by dojechać szybko, ale by dojechać bezpiecznie. Zatemdzieciaki dostały przykaz zabrania poduszek, czegoś na przebranie(bo trudno wystąpić na uroczystej gali wyglądając jak ubogikrewny całej reszty Gości) i oczywiście jedzenia na „tam ipowrót”. Dyrekcja od kilku dni śmieje się na mój widok, że jakwysadzą mnie w niedzielę wieczorem (czy tam raczej w nocy) z busa,to nie opłaca mi się iść do domu, bo w końcu w poniedziałekprzed ósmą wybywam na kolejne 3 dni. A ja się wciążzastanawiałam, czy można wyspać się na zapas. Już wiem – niemożna:) Oglądam więc Opole i wciąż się zastanawiam o czymjeszcze zapomniałam i co zrobię, jak mi się kimnie na spotkaniu wPałacu Prezydenckim. Bo w końcu komu, jak komu, ale mnie się tomoże przydarzyć ;)

A na balkonie już mi pięknierozkwitają pelargonie. I oczywiście z całym moim szczęściem tomnie właśnie się przydarzyło, by wśród 14 zasadzonychczerwonych krzaczków, jeden okazał się być różowym. Ale gdytylko pączki pokazały prawdziwą zawartość, sytuację opanowano imam nadzieję, że i w tym roku balkon będzie piękny:)

Ech... Adrenalina rośnie. Niby napewno mamy wyróżnienie. Ale miło byłoby zająć jakieś miejsce:)



3 komentarze:

  1. Trzymam za powodzenie, a Ty podpieraj oczka paluszkami!

    OdpowiedzUsuń
  2. jak znam życie,to z wrażenia nie zaśniesz,spoko:)))gratuluję już tego,że jesteście w finale!!!!nie wiem co na froncie kwiatowym...Maman działa, ja spoglądam z okna, nie mam czasu na nic..eh...koniec roku blisko..odliczam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za trzymanie kciuków!!!! :)

    OdpowiedzUsuń