Nie mogę powiedzieć, że zupełnie
nic się nie dzieje. Bo się dzieje. Wciąż. Od śmierci Taty minął rok. Cieszyłam się
jak dziki Reks, gdy Rajski mnie zawlókł do sklepu sportowego i kupił mi piękną,
czerwoną kurtkę… Bo to kolor, do którego od dłuższego czasu pałam miłością
przeogromną. Do ślubu też szłam w czerwonych butach – przy ogólnym zdziwieniu
wszystkich tych, którzy myśleli, że żartuję, gdy opisywałam mniej więcej (bardziej
mniej, bo w końcu po co zdradzać wszystkie szczegóły) mój pomysł na własną
ślubną kreację. Nawet przy zakupie nowego laptopa jasnym był jeden jedyny
warunek – obojętne jaki, byle czerwony! No i czerwony był, ale gorszy
jakościowo. Więc przełknęłam srebrnego, ale z czerwoną torbą ;) No taki bzik. Gdy szybko szukam w torebce portfela lub telefonu.. - oczywiście, że mam problem je znaleźć . Oba czerwone :)
Miesiąc temu zmarł Tata Rajskiego
i kurtka zwisła w szafie, czekając następnej zimy, a ja znów wskoczyłam w
szarości, czernie i granaty. Ktoś powie „W dzisiejszych czasach już się długo
żałoby nie nosi”. Być może. Ale ja pod wieloma względami nie jestem z
dzisiejszych czasów. Po Tacie nosiłam cały rok. I to był mój świadomy wybór. Nie
powiem, z ulgą założyłam po roku jasne ubrania. No i ta cud – kurtka… Poczeka. Mam
nadzieję, że nic więcej się nie podzieje. Choć się niestety dzieje. Mama… Dwa
tygodnie temu jak grom z jasnego nieba spadła na nas diagnoza: rak złośliwy
prawej nerki… Otrzymała natychmiast kartę DILO. I w ciągu dwóch dni miała
wizytę u lekarza, dwa dni później TK, jutro kolejna wizyta i chyba już termin
usunięcia nerki. Całej. Nie da się samego guza.. Wiem – w dzisiejszych czasach
rak to nie wyrok. Ale najbardziej boję się, że będą przerzuty… Sis pojedzie z Mamą.
Ona udaje, że jest twarda, ale widzę, że się boi. Jak my.
NO tak, stres po odejściu współmałżonka zbiera żniwo.To poważna sprawa i bezpieczniej jest usunąć całą nerkę. Na jednej ludzie latami żyją i mają się całkiem dobrze.
OdpowiedzUsuńPopracuj nad mamą, by wlać w Nią nieco optymizmu- strach i stress, cukier- to pożywki dla raka. Przykro mi, naprawdę.
Przytulam ;)
Dziękuję. I przepraszam, że zamilkłam... Ale już jest dobrze :)
UsuńPrzytulam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Już jest dobrze :)
Usuń