sobota, 16 czerwca 2018

Jak co roku o tej porze

Końcówka roku szkolnego jak zwykle nerwowa. Ale do przeżycia. Chyba kwestia przyzwyczajenia. W telewizorni piłka kopana (dobrze mieć dwa telewizory, żeby móc w razie przesytu zobaczyć coś innego, bez wojny o pilota), w laptopie setki danych do dziesiątek sprawozdań, w głowie wciąż przewijająca się lista rzeczy do zrobienia. Daję radę.
Wróciłam kilka dni temu znad polskiego morza, nad którym nie byłam od 20 lat. Taki szybki wypad z klasami gimnazjalnymi na drugi koniec Polski, okupiony załamywaniem rąk tu i ówdzie. No, bo jak to: tak daleko, tak długo jechać, potem zwiedzać, do tego dwie noce (o rany, co się będzie działo..), trzeba wrócić i – co najważniejsze: na drugi dzień do pracy. I było super! Droga prosta, pusta i bezpieczna. Zmęczenie, nawet jak było, to już się o nim nie pamięta. Malbork, Gdynia, Gdańsk tak piękne, że aż mi się zachciało zaciągnąć tam Rajskiego, gdy tylko czas przez wakacje na to pozwoli. Grupa tak zdyscyplinowana, że ani razu nie jęknęłyśmy z koleżankami czegoś w stylu „Co nas pokusiło z nimi jechać…”. My po prostu wiemy kogo i gdzie możemy zabrać na wycieczkę.
I teraz, siedząc na kolejnych konferencjach, pisząc kolejne sprawozdanie, robiąc entą próbę akademii na koniec roku – uśmiecham się do myśli, że jeszcze trochę i odpocznę. Oczywiście najpierw przewrócę mieszkanie do góry nogami: wysprzątam, wypucuję, wyszoruję, wypiorę, wyprasuję i wyrzucę co trzeba. A potem odpocznę. I nareszcie będę mogła się lenić do woli :)

2 komentarze:

  1. A czy w ramach tego "lenienia się" będziesz częściej pisać na blogu? Bo jesteś tu tak dostępna niczym tanie leki dla seniorów - są, ale chyba tylko w teorii.;)))
    Zawsze miałam (w latach szkolnych) mieszane uczucia w kwestii wycieczek szkolnych.Z jednej strony fajnie, nie ma szkoły,ale zawsze było jednak coś nie tak- a to ktoś w Krakowie zabukował na tą samą datę dwie różne szkoły na nocleg, a to się ktoś pomylił w planowaniu trasy i mieliśmy nieplanowaną przesiadkę o 2 w nocy w Kutnie, a to zamiast o 9 rano przyjechaliśmy do Warszawy o 4 rano.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę się bardzo starać :)

    OdpowiedzUsuń