Ależ się najeździłam w te wakacje. Wakacje od morza do
morza. I, przyznam szczerze, nad naszym morzem nie było tak źle. Co prawda do
morza bym chyba dobrowolnie nie weszła, bo kolor wody odstraszał mnie
skutecznie, ale plaże są przebajecznie duże i piaszczyste. Spacer plażą z
Sopotu do Gdyni, błogie nic nierobienie na gdyńskim molo – to było to, czego mi
brakowało w Grecji. Bo tam plaża była trochę większa od piaskownicy i nie
mogłam rozchodzić mojego ADHD. Za to był piękny ogród i czytanie książek w
cieniu ogromnego eukaliptusa było cudownym sposobem na ucieczkę przed słońcem.
A teraz wpadliśmy w rytm codzienności i czas biegnie w takim
tempie, że nie mamy nawet czasu przejrzeć zdjęć z wakacji. Nie ukrywam, że
przede mną ogromne wyzwanie pedagogiczne. Po 20-letniej przerwie, otrzymałam
wychowawstwo w klasie IV. Do tej pory byłam „drugą mamą” gimnazjalistów… I po
tych dwóch dniach szkoły czuję się dosyć dziwnie, gdy uczniowie machają do mnie
przez pół korytarza, gdy krzyczą „Jeeeee… Nasza pani, dzień dobry!!!”, gdy
buczą na wieść o tym, że nie mają dzisiaj ze mną lekcji… Odzwyczaiłam się po
prostu. Ale coś czuję, że szybko się przyzwyczaję ;)
I jak znam życie będziesz bardzo dobrą i kochaną mamą dla nich.
OdpowiedzUsuńPowodzenia, będzie na pewno dobrze!!!
Z pewnoscia szybko sie przyzwyczaisz, wciagniesz w szkolne zycie a serdeczne i ufne nastawienie uczniow tylko Ci w tym pomoze.
OdpowiedzUsuńGlowa go gory!