środa, 5 września 2018

Koniec wakacji


Ależ się najeździłam w te wakacje. Wakacje od morza do morza. I, przyznam szczerze, nad naszym morzem nie było tak źle. Co prawda do morza bym chyba dobrowolnie nie weszła, bo kolor wody odstraszał mnie skutecznie, ale plaże są przebajecznie duże i piaszczyste. Spacer plażą z Sopotu do Gdyni, błogie nic nierobienie na gdyńskim molo – to było to, czego mi brakowało w Grecji. Bo tam plaża była trochę większa od piaskownicy i nie mogłam rozchodzić mojego ADHD. Za to był piękny ogród i czytanie książek w cieniu ogromnego eukaliptusa było cudownym sposobem na ucieczkę przed słońcem.

A teraz wpadliśmy w rytm codzienności i czas biegnie w takim tempie, że nie mamy nawet czasu przejrzeć zdjęć z wakacji. Nie ukrywam, że przede mną ogromne wyzwanie pedagogiczne. Po 20-letniej przerwie, otrzymałam wychowawstwo w klasie IV. Do tej pory byłam „drugą mamą” gimnazjalistów… I po tych dwóch dniach szkoły czuję się dosyć dziwnie, gdy uczniowie machają do mnie przez pół korytarza, gdy krzyczą „Jeeeee… Nasza pani, dzień dobry!!!”, gdy buczą na wieść o tym, że nie mają dzisiaj ze mną lekcji… Odzwyczaiłam się po prostu. Ale coś czuję, że szybko się przyzwyczaję ;)

2 komentarze:

  1. I jak znam życie będziesz bardzo dobrą i kochaną mamą dla nich.
    Powodzenia, będzie na pewno dobrze!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z pewnoscia szybko sie przyzwyczaisz, wciagniesz w szkolne zycie a serdeczne i ufne nastawienie uczniow tylko Ci w tym pomoze.
    Glowa go gory!

    OdpowiedzUsuń