środa, 20 marca 2019

hacjenda


13 lat temu stałam się szczęśliwą posiadaczką hacjendy. Wciąż pamiętam ten moment, gdy weszłam tu pierwszy raz. Z Tatą – żeby było raźniej. I oczywiście by usłyszeć mądrą radę pt. kupić, czy nie. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia i tak już zostało. Co prawda ostatnimi czasy jest mi tu coraz ciaśniej. Zżymam się, że moje papierzyska walają się wszędzie, bo w szafkach nagle magicznie zaczęło brakować miejsca, że nie mam miejsca, by spokojnie przygotować się do lekcji, bo jeden drugiemu niemal siedzi na głowie, że chwilę ciszy i spokoju mam tylko jak reszta Rajskich jest w pracy i szkole, a ja mam to szczęście wychodzić później lub wrócić wcześniej… Ale to i tak wciąż jest moja ukochana hacjenda. Kilka razy był już na nią szykowany zamach. Odgrażaliśmy się, że znajdziemy większe, słoneczniejsze, ustawniejsze i co tylko. Ale nawet Rajski się w niej rozkochał. I wiemy, że tu zostaniemy. Bo w planach jest już nawet kolejny remont. Tylko solidnych firm jakoś jak na lekarstwo… 

4 komentarze:

  1. No bo M3 w polskim wydaniu małe jest- nie da się tego ukryć.Nam się wydawało, że skoro już od kilkunastu lat jest luźniej bo się dziecko wyprowadziło, to nasze M3 położone na fajnym osiedlu z ogromną ilością zieleni przechowa nas do grobowej deski, a tu popatrz co się "narobiło". Tu też mamy M3, ale o 20 metrów większe od tamtego. Wg tutejszych pojęć mamy bardzo małe mieszkanie, takie na jedną osobę, bo na dwie
    to powinny być 3 pokoje + reszta.
    Przeflancowanie na tutejszy grunt wyszło na jednak na dobre.
    Kto wie, dziś trudno to przewidzieć, może i Wy się kiedyś przeflancujecie w jakieś inne miejsce. To nie jest złe, bardzo mobilizuje;)
    Najmilszego dla Was;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może kiedyś faktycznie się gdzieś przeniesiemy... Na razie marzymy, planujemy, szukamy rozwiązań. A że nasze mieszkania są czasem wręcz mikroskopijne, to racja. Nasze 48 metrów to i kawalerki na zachodzie są metrażowo podobne...

      Usuń
  2. Pamietam mieszkanie w Polsce, w bloku. Wtedy wydawalo sie mi ok, zwlaszcza ze dzieci byly male i nie potrzebowaly jeszcze swej osobistej przestrzeni. Pozniej Ameryka mnie bardzo zepsula warunkami mieszkaniowymi i nieraz sie zastanawialam jak moglismy zyc w tak ciasnym mieszkaniu? Zwlaszcza gdy mi sie zdarzylo odwiedzic Polske i to mieszkanie.
    Nawet teraz, bedac tylko we dwojke, nie wyobrazamy sobie inaczej jak przestronnie.
    Ale to o czym piszesz to co innego - bo nie w kazdym mieszkaniu czy domu czujemy sie dobrze i szczesliwie, metraz tego uczucia nie daje.
    Ty i maz wiecie najlepiej gdzie Wam przyjemnie, gdzie dobrze sie mieszka, dokad chetnie sie po pracy powraca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bardzo chętnie tu wracamy. Jak się to mówi - ciasne, ale własne :)

      Usuń