Takiego obrotu sprawy nie spodziewaliśmy się w najgorszych
koszmarach, ale stało się – wczasy odwołane. Jestem na etapie odzyskiwania pieniędzy,
bo zapłaciliśmy już całą sumę. Na szczęście co roku, dla nieśmiertelnego „w
razie czego”, ubezpieczamy się od ewentualnej rezygnacji. I właśnie to 80 zł od
osoby może zamienić się w cenę odzyskanych kilku ładnych tysięcy. Co się stało?
Młoda wylądowała w szpitalu. Od prawie miesiąca, z powodu uciążliwego kaszlu,
leczona na infekcję górnych dróg oddechowych. Wypiła już chyba wszystkie możliwe
syropy wykrztuśne. Ale kaszel jak był, tak był. W przychodni sezon urlopowy,
zatem co chwila inny lekarz. I wciąż to samo. Wreszcie zamiast zaleceń co do
lekarstw zapadła decyzja o rtg i badaniach z krwi i moczu. Rtg wykazał, że
płuca czyste, ale ob podwyższone. I to sporo. Dostaliśmy skierowanie na SOR. Pojechaliśmy.
Zabraliśmy wszystkie wyniki badań, łącznie z prześwietleniem i jego opisem. I ja
nie wiem, czy na SORze pracują lekarze z lepszym wzrokiem i słuchem? Bo po
trzech godzinach badań okazało się, że Młoda ma obustronne zapalenie płuc! I przeczytali
to z tego samego zdjęcia, które dostaliśmy z opisem, że płuca czyste! I wysłuchali
z tych samych płuc, które rano słuchała lekarka w przychodni… Natychmiast na
oddział, kolejne badania, od razu antybiotyk. I ostatni tydzień z hakiem
spędziłam na codziennych dojazdach do kliniki. Pasikonik już stary koń jest,
ale jednak pobyt w szpitalu dla nikogo nie jest miły, więc macoszka codziennie
gnębiła ją swoim widokiem, oklepywała plecy zgodnie ze wskazówkami przemiłej pani
rehabilitant, wysłuchiwała codzienne diagnozy lekarskie, ogrywała Młodą w karty
– lub przegrywała, gdy los zdecydował inaczej. Badania usg płuc pokazały, że
ogniska zapalne są dość duże i leczenie trochę potrwa. Już przy przyjęciu pani
doktor poradziła odwołać wszelkie plany wakacyjne na najbliższy miesiąc. Więc odwołaliśmy.
Już jesteśmy w domu. Teraz etap drugi – leczenie domowe. Młoda
nie ma gorączki, więc nas wczoraj wypisano. Dzisiaj idziemy z powrotem do
przychodni, do tej samej lekarki, która skierowała na SOR. Rajski ma zamiar zapytać,
jakim cudem z tego samego zdjęcia jeden radiolog odczytał ogniska zapalne, a
inny ich nie zauważył…
Co do wysłuchania- faktycznie bywa, że nawet poważne zapalenie płuc nie daje się wysłuchać.Gdy mój osobisty mąż miał mieć tomografię komputerową płuc to lekarka skierowała go do "właściwej" przychodni i powiedziała by dowiedzieć się kiedy opisy będzie robiła określona z nazwiska i imienia lekarka, bo tylko do niej pani pulmonolog prowadząca mego męża miała zaufanie. Bo prawda jest smutna, trzeba lat praktyki pod dobrym kierownictwem, żeby zobaczyć co naprawdę widać.
OdpowiedzUsuńNo przykre, że się Wam urlop zawalił, ale trzeba do tego podejść filozoficznie - wszystko się dzieje po coś. Wiem, brzmi to dziwnie, ale nawet ja, ogromna racjonalistka, jestem o tym przekonana.
ściskam Cię, pozdrówki dla Rajskiego, pełnego zdrowia dla Młodej,
Ania
Dokładnie tak - wszystko dzieje się po coś. Dzisiaj obdzwoniłam przeróżne przychodnie, bo - okazuje się, że specjalistów od usg płuc można ze świecą szukać. Opłucna - wszem, ale płuc - niewielu. I znowu dowiedziałam się czegoś nowego, porozmawiałam z różnymi ludźmi i przynajmniej wiem, że wybór SOR-u był trafny. Lekarka kierująca na Ligotę wiedziała, że oddamy dziecko w dobre ręce.
UsuńDziękuję za pozdrowienia w imieniu pozostałych Rajskich :) Organoleptycznie poznaję dużą poprawę. Przynajmniej już kaszel mija. Buziaki :)
Bywają bezobjawowe zapalenia płuc i trudno rozpoznawalne. Nie bronie lekarzy, ale czasem potrzeba dokładnych badań i doświadczenia, więc dobrze, że poszliście na SOR.
OdpowiedzUsuńI już wiem, że doświadczenie plus profesjonalizm to podstawa. Lekarka kierująca nas na konkretny SOR wiedziała co robi. Tylko teraz mamy "mały" problem ze znalezieniem specjalisty, który robi usg płuc a nie opłucnej. Znaleźliśmy prywatnie i mamy nadzieję, że to jest właśnie to badanie, które należy zrobić.
UsuńPozdrawiam gorąco :)
Jej, co za pech... bardzo współczuję i ZDROWIA!
OdpowiedzUsuńTaki bardzo niespodziewany pech, ale chyba już się z tym pogodziliśmy. Mamy nadzieję wyjechać, mimo wszystko, bo wszystkim się to przyda :) Dziękuję za życzenia i odwiedziny. Zapraszam częściej :)
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńWiem coś na ten temat.
U nas są lekarz: pracujący, tak sobie i drudzy: oddani swojej pracy, dobrzy fachowcy.
Spotykam na swojej bólowej drodze i jednych i drugich.
Nawet prywatnie reumatolog okazał się "nic nie wart", a kasę wziął!
Najgorzej w naszym kraju jest z ZUS-em, świadczeniami, rehabilitacją, itp! Zabierają wszystko, lekarze orzecznicy- bez serca i byle jacy specjaliści!
Zdrówka Wam życzę, pogodnych dni i uśmiechu:)
Powoli i skutecznie wracamy do zdrowia. Zdążyłam już poznać wszystkich pediatrów pracujących w naszej poradni, gdyż sezon urlopowy sprawił, że za każdym razem trafiamy do kogo innego. To też chyba tylko u nas jest możliwe. Ale przyznaję, że ostatnia pani doktor wydała mi się na tyle kompetentna, że uparłam się dzisiaj, by zarejestrować Młodą do kontroli właśnie do niej. I mam nadzieję, że będzie to ostatnia wizyta w tym temacie. Bo wyniki badań są już bardzo dobre.
UsuńI Tobie zdrówka życzę i dużo wypoczynku :)
Dlatego słuszne jest, żeby zasięg opinii wielu lekarzy. Ale kto wiedział. Wszystko na pewni będzie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńChoroba w wakacje to dla dziecka chyba największy koszmar, ale ważne, że się poprawia.
Pozdrawiam serdecznie :)
Grunt, że to nie gips. Bo jakoś nie potrafię sobie wyobrazić gipsu na upały ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny, zapraszając znowu :)
Mimo ze moj wpis bedzie bardzo opozniony to przedewszystkim pragne zyczyc Mlodej powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie ze mylne diagnozy nie sa rzadkim zjawiskiem - sama na sobie doswiadczylam pare razy i moje zaufanie do lekarzy jest bliskie zeru.
Jednak dobrze sie stalo ze w koncu trafiliscie na wlasciwego i dziewczyna mogla uzyskac odpowiednie leczenie.
Szkoda wczasow ale zawsze czlowiek i jego zdrowie wazniejsze - na wczasy pojedziecie nastepnego lata i beda udane.
Mocno pozdrawiam, effko.
Szkoda wczasów, ale lepiej, że pochorowała się tutaj, a nie musieliśmy zwiedzać greckich szpitali :) Bo prawdopodobnie tak by się to skończyło. Już jest wszystko w porządku. Za kilka dni wybywamy. Byle daleko od domu. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń