niedziela, 15 września 2019

jestem


Powroty są trudne. Nie jestem tu wyjątkiem. Od dwóch tygodni czuję się jak maszyna do pisania z funkcją „drukuj”. Tyle papierzysk, co wyprodukowałam od końca sierpnia, jeszcze nie było. A najgorsze jest to, że co roku o tej samej porze, powtarzam właśnie to samo zdanie. I co roku ze zgrozą stwierdzam, że nie przesadzam… Dziś pierwsza niedziela na totalnym luzie. Lekcje na jutro i finito. Żadnych planów, projektów, zagadnień – nic. Uffff…
Nie zdążyłam nawet pochwalić się tymi dwoma tygodniami wakacji, które udało się nam spędzić daleko od domu, bo po przyjeździe pognałam do pracy. I zostałam pochłonięta na amen. Zatem do dzieła.
Warszawa przywitała nas piękną pogodą. Deszcz nas skropił tylko w jedno przedpołudnie i nie było szalonych upałów. Pogoda wymarzona do zwiedzania. Bo po to właściwie jechaliśmy. Apartament, który wynajęliśmy, był położony w niezwykle strategicznym miejscu: wszędzie, gdzie chcieliśmy iść, mieliśmy 40 minut. Tylko dworzec był zaraz obok i Muzeum Powstania Warszawskiego oddalone o 20 minut. Można powiedzieć, że schodziliśmy Warszawę niemal wzdłuż i wszerz. Żadne metro, autobus czy tramwaj. Dzięki temu zobaczyliśmy nawet dużo więcej niż chcieliśmy. To, że ceny wejść do muzeów mogą zwalić człowieka z nóg – taktownie przemilczę. Dawno temu przestałam się dziwić, że w dni z darmowymi wstępami, przed muzeami stoją długaśne kolejki… W każdym razie ukulturalniliśmy się tak skutecznie, że gdy przyjechaliśmy do Gdyni to w grę wchodziła tylko jedna opcja: ławeczka + kawusia + książeczka. I trzymaliśmy się tego przez cały następny tydzień. Żeby nie było zbyt monotonnie, dokładaliśmy jeszcze spacerek po deptaku, nabrzeżu, goferek, partyjkę w cymbergaja (to Młoda z Rajskim) i oczywiście wystawianie nosa do słońca przy każdej okazji, bo słoneczko też postanowiło ostatnie dni wakacji spędzić nad morzem.  
A teraz szara rzeczywistość, nowe wyzwania i oby nie nowe pomysły na edukację…
Póki co, kilka wakacyjnych wspomnień:








8 komentarzy:

  1. Tu niestety też wszystkie bilety wstępu + komunikacyjne ostro drenują portfel.Dobrze, że nie było upałów w Warszawie, bo wtedy zwiedzanie miasta jest prawdziwą udręką z powodu ...warszawskiego smogu. W Gdyni to jest miło powędrować w tę i z powrotem Skwerem Kościuszki,wdrapać się na Kamienną Górę i popatrzeć z góry na miasto, zawsze coś się przy nabrzeżu dzieje.
    Miłego dla Was;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smog nam nie przeszkadzał - mieszkamy na Śląsku, tu to czasem aż widać, czym się oddycha :) Najbardziej uciążliwa w Warszawie była kanalizacja, a raczej jej zapachy roznoszące się wokół... Okropność...

      Usuń
  2. Stolica i nadmorskie klimaty co fajna wakacyjna mieszanka. O tak, ceny biletów wstępu mogą zniechęcić do zwiedzania, jakby podrożały specjalnie dla odbiorców 500plus.
    O początku roku nie wspominam, zdążyłam zapomnieć, że miałam wakacje.
    Na szczęście są zdjęcia, wspomnienia i weekendy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wakacyjne zdjęcia są doskonałym ratunkiem na szarą szkolną codzienność. Weekendy zaś są tak krótkie, że gdy skończę sprzątać i odwiedzimy jeszcze kogoś z rodziny to nawet się nie obejrzę a już poniedziałek...

      Usuń
  3. Jestem z rewizytą!
    Wypoczynek wakacyjny dodaje energii i sił na dalsze działanie.
    Mnie niestety nie był dany!
    Miłych kolejnych dni Pani Psorko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje, jak wszystkie weekendy mają to do siebie, że szybko mijają. Ale są :) I czeka się na nie z utęsknieniem

      Usuń
  4. Odnosze wrazenie ze mialas cudny urlop - wiec sie raduje razem z Toba.
    W moim miescie muzea to glownie choc nie tylko relikwie z czasow indiansko-osadniczych i chociaz ciekawe to wystarczy raz zobaczyc, nie odczuwa sie potrzeby powtornego pojscia. Brakuje mi troche wlasnie takiej formy spedzania czasu wiec troche Ci zazdroszcze.
    Mamy tutaj wystawy malarskie ale to tez taka regionalna sztuka i nie chodze na nie.
    Dawniej sprowadzano naprawde na wysokim poziome eksponaty, np byla wystawa zabytkow egipskich lub wypozyczonych z petersburskiego Hermitazu czy Smithsonian Muzeum ale zrezygnowano ze wzgledow ekonomicznych - szkoda.
    Oby ten kolejny rok Twej pracy byl milym i lekkim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię zwiedzać muzea. Choć w tym roku, w Zamku Królewskim w Warszawie, miałam już taki przesyt, że marudziłam jak małe dziecko :) Chciałabym jeszcze zabrać moją rodzinkę do jakiegoś muzeum egipskiego, bo w takim nie byli (ja już tak), a do Egiptu nas nie ciągnie. Ale to pewnie jeszcze trochę czasu potrwa.
      Dziękuję za życzenia. Praca, wbrew pozorom, jest coraz cięższa i - przyznaję, już jestem zmęczona, a gdzie tam jakaś przerwa świąteczna...

      Usuń