niedziela, 28 sierpnia 2022

cz.2 - Wyspa w pigułce

Nie po to pojechaliśmy na dwa tygodnie, by je spędzić w hotelu – choćby nie wiem jak był luksusowy (ten akurat nie był, ale był bardzo sympatyczny). Już w Polsce wykupiliśmy więc trzy wycieczki, żeby zobaczyć jak najwięcej.

Na pierwszy ogień poszła wyspa w pigułce. Dla mnie był to powrót do przeszłości, dla reszty Rajskich – odkrywanie wyspy. A jest piękna. Z bólem serca przyznaję, że chyba piękniejsza od mojego ukochanego Korfu. Co prawda najlepszym sposobem na zwiedzanie wyspy jest wypożyczenie samochodu i samodzielny objazd (zwłaszcza, że w najdłuższym odcinku ma ledwie 40 km), ale my nawet w Polsce nie mamy samochodu (kwestia wyboru i dobrze skomunikowanego miejsca zamieszkania) więc na greckich serpentynach nie będziemy sobie przypominać umiejętności prowadzenia auta 😉 Objazdówka z biurem podróży zazwyczaj wygląda tak: od winiarni do oliwiarni, potem jakiś miejscowy producent bimbru, mydła i innych specjałów, ale i na to trzeba być przygotowanym. W końcu nie codziennie widzi się, jak powstaje oliwa czy wino. A, że przy okazji są degustacje, to już inna bajka 😉 




Obkupiliśmy się w wina, brzoskwiniowy bimberek, cud kremy z pszczelego wosku na wszystko (Rajskiego poparzyło słońce i kremik uczynił cuda przez jedną noc) i mogliśmy się skupić na podziwianiu wyspy.

To podczas tej wycieczki byliśmy w Zatoce Wraku. Co prawda nie od strony plaży, bo to inna wycieczka. Odstaliśmy swoje prawie 1,5 godziny w kolejce do platformy widokowej. Upał był nieziemski. Wymienialiśmy się co chwila chowając do cienia, ale było warto. Widoki nieziemskie! 





Przed 11 laty platformy nie było, albo jej nie pamiętam. Robiliśmy zdjęcia z okolicznych klifów. Teraz nie wolno na nie wchodzić – podobno za dużo wypadków. Odgrodzone siatką i taśmami.

A potem Błękitne Groty. Małą motorówką popłynęliśmy w miejsce niemal magiczne. Tylu odcieni błękitu i zieleni nie widziałam nigdzie indziej. Zdjęcia nie są w stanie oddać tych barw. Woda w grotach faktycznie była błękitna – tak pięknie grało światło. Był też czas na kąpiel, ale tylko dwie osoby się skusiły na skok w głęboką wodę. Reszta w tym czasie fascynowała się pływającymi meduzami. Ale te białe nie parzyły. Fioletowe parzyły.






 

Niemal godzina morskiej wycieczki pozwoliła odpocząć od autokaru, poczuć wiatr we włosach i zapach słonej wody. Z motorówki widzieliśmy wiatraki na przylądku Skinari. Na górze nie byliśmy. Tego dnia i tak mieliśmy dużo niezapomnianych atrakcji. 


 

cdn

6 komentarzy:

  1. Zaskoczyłaś mnie tym długaśnym czasem oczekiwania na wstęp na platformę widokową bo o tym się jakoś nie mówi. W tym greckim słońcu to pewnie nie lada wyczyn ale i widoki zacne. Bo być na Zakynthos i nie zobaczyć Zatoki Wraku? Tak się nie godzi🙂. Piękne zdjęcia a kolor wody cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wielu rzeczach się nie mówi. O ponad godzinnym oczekiwaniu na kilka minut stania na platformie. O tym, że plażowanie na Plaży Wraku czasem nie ma z plażowaniem nic wspólnego, bo wciąż podpływają kolejne stateczki i trąbią, by wychodzić z wody i czasem tłum na tej maleńkiej plaży jest niesamowity... Ale wyspa jest piękna. Zdjęcia niestety robione telefonem więc i jakościowo nie zawsze na poziomie. Ale to, co zostaje w pamięci i tak najważniejsze. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Bardzo dobry pomysł takie wypady, my byliśmy z biurem podróży i tam wycieczki kosztowały majątek. Wykupiliśmy miejscową przejażdżkę motorówką, ale niestety nie mogłam niestety płynąc.
    Kolor wody jest obłędny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo niestety wycieczki kosztują majątek... Ale kupiliśmy. Bo zawsze chcemy poznać miejsce, gdzie jesteśmy. Z koleżanką polonistką co roku powtarzamy o tej porze, że od teraz pracujemy kolejny rok na kolejne piękne wakacje (ona w Chorwacji, ja w Grecji)

      Usuń
  3. No proszę - ależ pięknie tam było.
    I wspomnienia piękne pozostały...

    OdpowiedzUsuń