sobota, 11 lipca 2009

w gazecie napisali...


Tak się jakoś utarło, że informacje podawane w mediach są przyjmowane w większości bardzo bezkrytycznie – w końcu rzetelność dziennikarska itd.
Mieszkam w mieście, gdzie dziwno i straszno zarazem. W takim bardzo wielkim streszczeniu wygląda to tak, że Miłościwie Nam Panujący Pan Prezydent tak skutecznie rządzi miastem, że opozycyjni radni lewicy dali kosza „swojemu” prezydentowi i od jakiegoś czasu trzymają sztamę z rządzącą prawicą. W całym kraju wakacyjny sezon ogórkowy w pełni, a u nas wojenka podjazdowa na linii prezydent – Rada Miasta rozkwita w najlepsze. Obie strony wytaczają coraz nowsze i zmyślniejsze działa przeciw sobie, a wszystko na oczach mieszkańców, gdyż efekty wojenki z dużym zaangażowaniem opisują lokalne media. Trudno mówić w ich przypadku o jakiejś rzetelności dziennikarskiej, gdyż czasem mam wrażenie, że opisują dwie różne sytuacje, tylko bohaterowie jakoś noszą te same imiona i nazwiska. Gdy prasa ratuszowa napisze, że coś jest czarne, opozycyjna gazetka natychmiast pisze, że to coś jest białe – i odwrotnie. A że obie ukazują się w tym samym dniu – emocje prowadzące do pomieszania z poplątaniem, gwarantowane.
Generalnie skaczą sobie do oczu przy byle okazji, ale ostatnio postanowiono sięgnąć po broń magiczną – kasa dla nauczycieli… A raczej jej brak. No bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W całym kraju trwa walka z dziurą budżetową, więc i mojego Grajdołka problem nie ominął. Nie rozumiem tylko dlaczego straszą społeczeństwo, że jak MNPPP nie zaciągnie entego kredytu, to nauczyciele od sierpnia zostaną bez wypłaty? Cały czas mi się wydawało, że pieniądze dla strefy budżetowej przychodzą z budżetu państwa… A może mnie się po raz kolejny coś wydawało?... No to może jak brakuje kasy to panowie i panie radni-bezradni tak raz nie wypłaciliby sobie diet? To taki mały postulacik, bo skoro ma braknąć, to może solidarnie dla wszystkich?
W każdym razie wojenka gazetowa trwa sobie nadal. Pojawiły się nawet dwa nowe tytuły – i żeby było sprawiedliwie: jedna gazeta „idzie” za prezydentem, druga przeciw… A prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku.
A co do rzetelności dziennikarskiej – taki mały przykład, też z własnego podwórka. Jakież było moje zdziwienie, gdy w lokalnym dodatku regionalnej gazety wyczytałam w ubiegłym tygodniu, że dnia 30 czerwca oddano do użytku długo oczekiwane boiska sportowe przy szkołach podstawowych nr…… i gimnazjach nr…. (bo faktycznie, połowa szkół, od wczesnej wiosny, przypominała place budowy). Dwa razy przeczytałam zdanie, w którym wymieniono numerki szkół, zwłaszcza, że i moja się tam pojawiła. „Dziwne – pomyślałam – przecież szłam tam kilka minut wcześniej i co jak co, ale boisko nie wygląda na oddane do użytku”. Wprost przeciwnie, praca niemal paliła się robotnikom w rękach. Pogoda dość skutecznie opóźniła prace i ledwie pierwszą warstwę nawierzchni położyli. A nadrabiają robotę dość ostro, bo nawet w niedzielę pracują pełną parą. Przechodzę tamtędy codziennie i widzę postępy prac. Wczoraj np. pojawiły się bramki, już stoją słupki do zamontowania siatki zabezpieczającej przed szybującymi piłkami, powoli widać, które boisko do jakiej gry zespołowej będzie służyć. Ale jeszcze z tydzień roboty przed panami jak nic. W innych szkołach jest podobnie, nie wszędzie się zmieszczono w wyznaczonym terminie. 
I uśmiecham się sama do siebie. Faktycznie – termin oddania boisk do użytku się zgadza, bo takie były plany. Ale jakoś żaden z „dziennikarzy” nie pofatygował się, żeby sprawdzić, czy prace ukończono – ktoś podał, że do 30.06 będą oddane, to tak napisano. A czytelnik to sobie przeczyta i nawet się ucieszy, że w końcu są normalne boiska przy szkołach. A potem pójdzie gdzieś obok „nowo wybudowanego” i będzie psioczył, że ledwo oddali do użytku, a już naprawiają… No tak, przecież w gazecie napisali...


14 komentarzy:

  1. Świetny blog ! . Naprawdę super i te kolory i nagłówek.Bardzo mi się podoba.Zajrzyj do mnie: http://bewitch.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewciu, już od dawna tak jest, że sukces jednego dla drugiego jest klęską. Już nieraz to przerabialiśmy na linii prezydent- premier. W mojej szkole na szczęście nowe, piękne boisko oddano w terminie.Ciekawa jestem, z jakiej opcji politycznej jest prezydent Twojego miasta.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo dzisiejsi dziennikarze to dziennikarzyny...nie sprawdzą,popiszą bzdury..parę lat temu był u nas ciężki wypadek,zaraz wybiórcza napisała,ze rodzice nie byli zapięci w pasach itd..w końcu podkurzony zdrowo facet napisał,że BYLI,bo on ich-ratując! z tych pasów wyciął!ale fama poszła,,że nieodpowiedzialni itd.faktycznie jak podjechało pogotowie to już nie byli w pasach,ale nie widać,że pasy przecięte?ehh..i tak się to kręci..a głupi naród wierzy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewutku, jestem wredna, więc napiszę tak: uczciwość i rzetelność to rzecz u przytłaczającej większości dzisiejszych dziennikarzy nieznana. Większość zamiast podawać same suchy fakty, podaje swój komentarz, zgodny z tym, na jakim pasku taki dziennikarzyna spaceruje. I dlatego Ewutku, najczęsciej musze si e co jakiś czas wybierac do okulisty, bo nie widzę to co słyszę.Milego, :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak by nie patrzeć dziennikarze też ludzie i swoje preferencje polityczne mają, ale właśnie powinni je zostawiać w domu idąc do pracy. Niestety tak nie jest, jednak ja ich trochę rozumiem, ponieważ odcięcie się od swoich politycznych wyborów jest naprawdę trudne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Większość ludzi chce komuś wierzyć, wiec pada na gazety albo TV. A mało komu chce się sprawdzać rzetelność, czy prawdziwość informacji. Myślę, że każdej z nas zdarzyło się nabrać na jakieś wieści dziennikarskie. A jest przecież stara historyczna metoda, aby szukać potwierdzenia informacji o fakcie w dwóch niezależnych źródłach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokładnie tak - w dwóch niezależnych źródłach. Zabawa zaczyna się jednak w momencie, gdy oba źródła nie do końca są niezależne i w efekcie trudno z nich cokolwiek wywnioskować. Już nawet nie próbuję. Czytam, uśmiecham się pod nosem, a rzeczywistość sama pokazuje, kto tym razem mniej lub bardziej rozminął się z prawdą.Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. No w końcu od kogoś tę wypłatę co miesiąc dostają. Posiadanie własnych poglądów politycznych to chyba nic złego, przecież nawet teoretycznie apolityczni urzędnicy państwowi jakieś swoje sympatie polityczne mają. Wielką sztuką jest jednak umieć obiektywnie spojrzeć na pewne sprawy. I tu niestety owe poglądy niektórym służą jak przysłowiowa klapka na końskich oczach...Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ to nie było wredne - to sama święta prawda:) Ja też coraz mniej dowierzam swoim oczom i uszom, bo coraz częściej słyszę coś innego niż widze i widzę co innego niż słyszę. Może to jakaś nowa choroba cywilizacyjna?... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, czasem trzeba faktycznie wielkiego sita, by dobrze przesiać co wypisują w gazetach, czy wygadują w innych paplających mediach. A jakby tego było mało, to każdy pismak i paplak uważa, że tylko on ma monopol na prawdę - jedyną i sluszną... A przecież czasy jedynej słuszności już podobno odeszły.

    OdpowiedzUsuń
  11. To prawda, remisów w tej grze się nie przewiduje, ktoś musi wygrac. Ale przykro się czyta, jak ludzie na stanowiskach, pozywają się do sądów, nasyłają na siebie prokuratorów, ABW, NIK, RIO i jakie tam jeszcze literowe skróty u nas w Polsce funkcjonują... Najpierw wspólnie robią interesy, a potem zarzucają sobie machlojki, przekraczanie kompetencji itd... Wprost nie mogę się doczekać przyszłorocznych wyborów samorzadowych. Choć kto wie, czy do nich nie dojdzie wcześniej, bo Rada Miasta chce prosić premiera o zarząd komisaryczny... Szykuje się więc kolejny niezły cyrk... Prezydent jest teoretycznie bezpartyjny, ale sercem i duszą jest lewicowy, miastem rządzi prawica, która zdobyła większość w Radzie. Ale już nawet lewicowa opozycyja ma dość pomysłów prezydenta i chyba jesteśmy jedynym miastem w kraju, gdzie lewica i prawica zawarły tak egzotyczną koalicję:) Przynajmniej jeżeli chodzi o głosowanie nad projektami uchwał prezydenta. Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo dziękuję:) Już się wybieram z rewizytą.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bo z tym oddawaniem, Kochana, to jest tak: nadchodzą wybory, albo inny równie newralgiczny moment w życiu oficjeli, więc trzeba czymś błysnąć. Robi się więc budynek szkolny na łapu-capu, byle zdążyć do dnia, w którym obiecywano, że otwarty będzie. No i otwierany jest. Robi się wielką imprezę, każdy mieszkaniec przychodzi obejrzeć. Stoi? No stoi! I wejść można! A potem budynek stoi przez kilka kolejnych miesięcy, czekając na wyposażenie. Po trzech latach (to i tak długo, biorąc pod uwagę metodę łapu-capu) zaczynają w budynku odpadać tynki z sufitów, wyklucza się więc z użytku najbardziej zagrażające piętro, przysyła ekspertów w garniturkach, dywaguje kilka godzin nad niczym. I ucisza nastroje. Byle nikt nie wspomniał, że robienie na łapu-capu takie ma skutki..Co do lokalnego piekiełka: ostatnio mój kolega, a jednocześnie wielki radny stwierdził, że rada miejska postawiła sobie za cel skłócenie dyrektorów szkół podstawowych i gimnazjalnych, i skłocenie nauczycieli tychże placówek. Biorąc pod uwagę, że z połowa radnych przeszłość ma nauczycielską bądź wciąż jako nauczyciele zarabia, zdębiałam. Ale powiem, że tylko ironicznie uśmiechać się można słysząc takie stwierdzenia z ust tego pana. On jest gorszy niż gazety, o których piszesz. Sam ma wersji kilka w zależoności od tego, z kim rozmawia..

    OdpowiedzUsuń
  14. U nas nawet nie było uroczystego przecięcia wstęgi:) pewnie by się zdziwili oficjele, że przecinają jakieś wtążeczki na placu budowy, gdzie jeździ ciężki sprzęt, panowie śmigają z taczkami i przenoszą różne rzeczy z miejsca na miejsce:) Ale muszę przyznać, że boiska wyglądają coraz ładniej. Oby przetrwały jak najdłużej - choć podobno to prowizorki funkcjonują najdłużej.Pozdrawiam - i zgodnie z obietnicą - uściskam "Grecję" bardzo, bardzo mocno:)))

    OdpowiedzUsuń