Na zmiany mnie naszło. Wczoraj późnym popołudniem, żeby nie powiedzieć wieczorem, wypucowałam wszystkie okna. Bo już przez nie mało co widać było. A jak słońce zaświeciło, to aż wstyd mnie brał przed samą sobą. I od razu pralka w ruch. Czego nie wyprała wczoraj – zrobiła to dzisiaj. A dzisiaj, choć fej-zbuk przepowiedział mi dzień leniuchowania, też postawiłam na zmiany. Do fryzjera wpadłam w południe jak burza. Nowy odcień brązu na głowie się panoszy i długo już ruda nie będę. Opatrzyło mi się. Czas najwyższy był na zmianę koloru. I lifting na blogu zrobiłam, jak widać. Jakoś mi tak teraz bardziej swojsko. I kicia wreszcie mogła wrócić na swoje miejsce, bo w tamtym szablonie jakoś nijak nie mogłam jej wkleić jako tło tytułu…
Ku wiośnie idzie tu! Ładnie...
OdpowiedzUsuńA ja odpoczywałam po intensywnym tygodniu. Odetchnęłam, że się skończył, ale.. już mi tęskno za następnym równie intensywnym. Byle nie intensywnym radami i wywiadówkami, bo tego odcienia intensywności akurat nie znoszę.
OdpowiedzUsuńja piorę, trochę przy garach stoję,notkę na vig dałam.długą.lubię zielony:)
OdpowiedzUsuńBo ja już za tą wiosną tęsknię, choć zima się jeszcze nawet nie zaczęła...
OdpowiedzUsuńRada i wywiadówki dopiero 28 X. Kumulacja jak zawsze... Póki co tydzień będzie intensywny w normalnym rytmie. Choć może nieco bardziej. Bo mam dwóch uczniów z indywidualnym nauczaniem, co drugi tydzień. I to właśnie jutro czeka mnie wielka pardubicka po wsi, żeby do jednego przed lekcjami, a do drugiego po lekcjach...
OdpowiedzUsuńTamten żółto-pmarańczowy jakoś mnie odstraszał... Ale nie dowiem się, że coś mi nie pasuje, jak nie spróbuję. Teraz jakoś nawet chętniej tu zaglądam. Bo tak spokojniej... :)
OdpowiedzUsuńA Ty co? Obraziłaś się na mnie? Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńEwutku, podoba mi się i kici z pewnością też.A ja się przedzwigałam (bo robię za tragarza odkąd mąż chorowity się zrobił), a do tego mnie zawiało i jestem połamana i obolała, więc choć przez okna mało co widzę i firanki jakieś dziwne w kolorze, to nic nie zrobię z tym fantem.Miłego Ewutku, ;)
OdpowiedzUsuńKot jest zawsze przeze mnie mile widziany, a ciepły brąz na włosach na jesień jest bardzo odpowiedni.
OdpowiedzUsuńPięknie tu teraz
OdpowiedzUsuńNo i pięknie jest i letnio jest tylko co za tymi oknami gania? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŻyczenia na moim blogu. Zapraszam i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo co Ty:)
OdpowiedzUsuńMoje firanki po wyjęciu z pralki jakoś dziwnie białe się zrobiły, hihi:)
OdpowiedzUsuńChyba w końcu trafiłam na kolor zbliżony do mojego prawdziwego... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) I za życzenia również dziękuję!
OdpowiedzUsuńPodobno to coś za oknem, to jesień. Podobno...
OdpowiedzUsuńTeż mam dwóch indywidualnych, na szczęście bardzo miejscowych, czyli nauczanych w szkole. Czy to prawnie czy nie, dla mnie jak najbardziej wygodnie.
OdpowiedzUsuń