wtorek, 30 listopada 2010

jak Chopin został premierem


Właśnie przewróciłam kartkę w kalendarzu i ogarnęła mnie dziwna nostalgia. Przecież już grudzień za progiem. A dopiero co wieszałam na ścianie pachnący farbą drukarską kalendarz, śmieszący mnie kolejną owieczką i zabawnym tekstem na kolejny miesiąc. A tymczasem, jeszcze ta jedna kartka i ...czas kupić nowy.

No tak, niedługo święta. A ja właśnie weszłam w erę klasówkową. Układam, sprawdzam, poprawiam i własnym oczom nie wierzę.

- Wiecie, jak tak sprawdzałam te klasówki to w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, kto was uczy historii – powiedziałam w jednej trzeciej klasie.

- No pani – w odpowiedzi ucznia można było wyczuć nutkę zdziwienia, skąd ja w ogóle zadaję takie pytanie.

- Nie. Ja na pewno nie. Ja nie opowiadam na lekcjach takich głupot – odpowiedziałam z jak najbardziej poważną miną, choć w środku aż się zwijałam ze śmiechu widząc ich miny.

Cóż bowiem ciekawego wyczytałam? Że Piłsudski i Beck to światowej sławy malarze i rzeźbiarze okresu międzywojnia, że w rzeczonym okresie tworzył Mickiewicz, Krasicki i niejaka Rota (?!), że Anschluss to taki polityk austriacki, a plebiscyt to trwający kilka lat konkurs na przynależność do jakiejś ziemi. Ze o zachodnich granicach Polski zadecydowała wojna polsko – bolszewicka, a o północnej plebiscyt na Górnym Śląsku. Że BBWR to nic innego jak Broń Bolszewicka Wobec Rządów. Że Chopin był premierem i reprezentował nas na konferencji wersalskiej… 

I jak tylko zobaczyłam tego demota – nie mogłam się oprzeć. Bo ja też czasem mam taką minę układając pytania do sprawdzianów. Choć, gdy je sprawdzam, wyglądam dużo zabawniej:)

 

   

 

16 komentarzy:

  1. Dzieciska zdolne są. Do wszystkiego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooooo, można we wszystko zwątpić czytając takie kwiatuszki. Rewelka. Ewutku, masz wesoło, choć może nie do końca...Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a, bo oni sie uczą CHISTORII :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~postautoportret1 grudnia 2010 23:26

    A dzień dobry bardzo, dawno, naprawdę dawno mnie nie było...od czasu do czasu witałem w Twoich progach nie pozostawiając po sobie śladu, wiele zmian, wiele dziwnych rzeczy...lecz wciąż jestem, choć znowu uboższy o kawał serca... Ciężko się podnieść po kolejnym upadku, lecz ten typ chyba tak już ma, że jak ilekroć upadnie, zawsze stara się podnieść, choć za każdym razem z mniejszym optymizmem....

    OdpowiedzUsuń
  5. oj tam,wiecie, kto to skrzypcomistrz?albo dmuchawiec?ja już nie sprawdzam klasówek popijając kawusię,bo się zachłysnę na amen!no i w świątyniach egipskich składano dary i jak kapłan wrócił(???)to nie było,bo szczury wyżarły.no i hymn polski skomponował Hitler w czasie drugiej wojny.to z zeszłego roku, w tym to o komendzie napisała jedna..ale chyba u siebie opisywałam..

    OdpowiedzUsuń
  6. Sam żem się ongi bakałarzeniem trudził to i znam to osłupienie, które ogarnia człeka, gdy dajmyż na to, słyszy żeśmy mięli królów erekcyjnych...:) Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. a jaką wyobraźnię mają! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. wesoło, wesoło:) gdyby jednak choć raz zaskoczyli na sprawdzianie tak pozytywnie, jak dziś podczas hospitacji jedna trzecia klasa! Aż dyrekcja zapytała, czy znali scenariusz lekcji, bo tak logicznie odpowiadali. A nie znali! No gdzie! Ja nie z tych! Sama byłam pod wrażeniem - tak się przygotowali:) I myśleli - jak nigdy myśleli:)

    OdpowiedzUsuń
  9. a no tak... a to już zupełnia inna kategoria wagowa... gdzie mi do niej... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ważne, że z optymizmem! Witaj z powrotem! Wiesz, stęskniłam się trochę za Tobą i bardzo się ucieszyłam widząc znów Twój podpis:) Ale miałam nadzieję, że czasem wpadasz z cichą wizytą. I nie pomyliłam się:)Pozdrawiam ciepło z zasypanego śniegiem Wichrowego:)

    OdpowiedzUsuń
  11. I mało kto wierzy, że humor z zeszytów szkolnych nie jest wymyślany przez znudzonych nauczycieli, ale oparty na wypowiedziach autentycznych postaci. Jeszcze trochę, a opatentują je prawami autorskimi:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam w moich skromnych progach:)Królowie erekcyjni mi się jeszcze nie przytrafili,ale jak widzisz, niezły zestaw szkolnych kwiatków można zebrać każdego roku:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ewciu, na początku istnienia mego bloga wypisałam podobne perełki, bo skrzętnie je sobie notowałam. Zamiast: Grażyna walczyła z Krzyżakami, wyczytałam, że Grażyna szablowała się z krzakami. Nikt normalny by tego nie wymyślił;)))Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Często sobie obiecuję, że gdzieś te kwiatki spiszę, ale jak do tej pory tego nie zrobiłam. A szkoda, bo każdy rocznik wymyśla coś nowego:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Odkąd jedno z naszych dzieciąt napisało, że śląskie jest tam, gdzie warmińsko - mazurskie (dodam może, żem ze śląskiego, dziecię też) i że na Syberii jest mało ludzi, bo kobiety tam się wyjątkowo emancypują i dzieci rodzić nie chcą, niewiele mnie zdziwi.A specjalnie dla Ciebie, historyczko, jedno z moich ulubionych: Cyryl to był taki lekarz, a jego ulubioną metodą było upuszczanie krwi.. :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hihi:) A ulubionym zajęciem szkolnej ferajny jest psucie krwi belfrom:)

    OdpowiedzUsuń