poniedziałek, 1 listopada 2010

złota polska jesień...


Obiecałam na blogu Anabell, więc słowa dotrzymuję. Zanim znów zniknę na długie dni i godziny, niosąc kaganek oświaty tym, co to niekoniecznie chcą być oświeceni, zapraszam na spacer po parku chorzowskim. „Wiewiórków” nie uświadczyłam, niestety… Za to „kaczków” było jak lodu:) I pusto było. Bałam się trochę wchodzić w boczne alejki, ale i tak dotleniałam się na całego. I dopiero gdy nogi zaczęły boleć, a żołądek upominał się o to co jego, uświadomiłam sobie upływ czasu. Toć to za mną były prawie dwie godziny szurania nogami w stosach liści. Gdy dojechałam do domu, padłam ze zmęczenia. Ale nie na tyle wielkiego, by nie zaprosić na wirtualny spacer wszystkich chętnych. A przede mną jeszcze jedna wyprawa na cmentarz. Ten wieczorny, w blasku zniczy. Dobrze, zabiorę aparat. Jak coś z tego wyjdzie, też się podzielę.

Pozostałe zdjęcia schowane są pod tym zdjęciem:

 

   

 

 

 

14 komentarzy:

  1. Wczoraj podczas jazdy do miasta, w którym pochowany jest tatuś, miałam okazję podziwiać w pełnej krasie naszą polską złota jesień. Szkoda, że nie przyszło mi do głowy zatrzymywać samochód i fotografować.Pozdrawiam jesiennie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, Effka, kaganku oświaty mój:) mnie najbardziej te chmury jak ufo i schody, a i jeszcze dwie kolumny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewutku, śliczne zdjęcia, piękna jesień i u Ciebie. Wiewiórek nie było, bo to są maleńkie spryciule- są tam, gdzie przychodzą ludzie i je dokarmiają. W Łazienkach zawsze pełno dokarmiaczy, bo przed południem przychodzą do parku emeryci i mamy z dziećmi i zawsze jest co pojeść. W Łazienkach to one wcale nie biegają w spokojniejszej części parku,są tam,gdzie ludzi pełno.Miłego i dziękuję za pokaz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak ja dawno nie byłam w Chorzowie...moja Rodzina leży głównie w Będzinie, ten cmentarz jest piękny wieczorem..

    OdpowiedzUsuń
  5. To była zaplanowana wyprawa. Postanowiłam skorzystać z pogody i z faktu, że mam wreszcie trochę czasu dla siebie. Jadąc na cmentarz do Babci, mijam park w Chorzowie i postanowiłam zrobić tam sobie dłuższy odpczynek. Zresztą, przy tym tempie życia, należało mi się. I bardzo się cieszę, że "ukradłam" te kilkadziesiąt minut tylko dla siebie. Może i wróciłam do domu zmęczona fizycznie, ale spacer z aparatem w ręku zawsze był dla mnie najlepszym relaksem. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że Ci się podobały:) w albumie paparazzi jest jeszcze kilka innych, kliknij i tam, jeżeli masz dostęp:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ano, śliczna ta jesień tego roku. Ale dziś już zamglone wszystko i jakoś niby chłodniej. Wczoraj udało mi się wykorzystać ostatnie słoneczne chwile.Cóż, wiewiórki tym razem nie udało się spotkać, bo i ludzi w parku było niewielu, ale przynajmniej mam kolejny cel: złapać w obiektyw te rude spryciule:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja wczoraj wieczorem "szalałam" jeszcze na moim cmentarzu. Może i głupio wyglądałam z reklamówką zniczy w ręku i aparatem na szyi - w każdym razie ludzie mi się dziwnie przyglądali:) Ale "upolowałam" kilka niezłych (moim zdaniem niezłych) fotek. Dorzucę na fcb, jak tylko się zdecyduję, które wybrać:) Tu też nie było łatwo, bo w parku napstrykałam ich prawie 100, a w albumie jest zaledwie 29... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. no własnie, a mam dostep? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. hmmm... :) myślę, że tak:) a jak nie, to da się załatwić;)

    OdpowiedzUsuń
  11. no widziałam w albumie,kaaaaczki kaaaczki jak ja kocham kaaaczki!!!!!!!ee tam ludzie niech się gapia,ja kiedyś siedziałam na torach z ramą od obrazu i mi zdjęcia robili,a potem w śniegu się tarzałam.patrzyli na nas jak na ufo:)

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo mi to odpowiada:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Ewulko! A te kaczki to były z odmiany Barbarie, czy jakiejś innej - mniej jadalnej? :-) Nie mogę rozpoznać, bo zawsze kupuję już roznegliżowane, czyli pozbawione upierzenia. ;-)))Fajnie, że miałaś chwilkę czasu na zauważenie, jak też ten świat wygląda jesiennie "na żywca", a nie jedynie przez zachlapaną deszczem szybę. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hihi:) Kaczki rozpoznaję jedynie gatunkowo, tzn. odróżniam je od kur i gęsi, i nie mylę z bocianami:))) Pozbawione upierzenia prawdopodpobnie szybko zostałyby przeze mnie pomylone z ich kuzynkami od udek, piersi i różnych podrobów, tudzież nabiału, więc dobrze, że w sklepach są kartki, na których jest napisane co to za jadalna ptica :D

    OdpowiedzUsuń