środa, 19 października 2011

effka szkolona


Dzień Nauczyciela minął pracowicie. W końcu trzy niemal tygodnie pomieszkiwania w murach szkoły jakiś efekt musiały dać. I dały. Szkoda tylko, że niektórzy współtowarzysze szkolnej doli i niedoli, jak zawsze resztą, mieli głęboko w nosie nasze trudy i starania, i jak dzieciaki w klasach szkolnych, uciekli do ostatnich rzędów szkolnej auli, udając, że interesuje ich cokolwiek z tego co się dzieje na scenie. A działo się dużo i śmiesznie, o czym mogą świadczyć salwy śmiechu dobiegające z rzędów tych bardziej zainteresowanych.

Narzekać nie będę. Akademia się udała, ale na pogaduchach przy kawie i krokieciku już nie zostałam, gdyż boski Hefajstos rozpalił ogień piekielny pod kopułą mego udręczonego czerepu i przez 3 bite dni wyprawiał tam takie harce, że dopiero po weekendzie dotarło do mnie, że nagrodą dyrektora mnie uhonorowano, czym w tejże chwili się chwalę. A co:)

I nie miałam nawet czasu biadolić jak to głowa boli, bo goście zjechali. Na szczęście z tych w rodzaju domowników, więc niedyspozycje rozumieli. Za to po raz kolejny mogłam się przekonać o niezwykle gościnnym i otwartym charakterze moich Rodziców, którzy moich przyjaciół traktują jak członków rodziny i gotowi są im nieba niemal przychylić, byle czuli się jak w domu. A nawet lepiej. I wcale nikomu nie nadskakują, nie uszczęśliwiają na siłę. Po prostu tacy są.

A teraz się szkolę. Codziennie po 4 godziny. Od 15 do 19. Oczywiście, że po lekcjach. A czasem nawet prosto po lekcjach. I zapycha mi przez te 4 godziny po ekranie komputera nawiedzony czarodziej Balti, macha łapkami jak nakręcony i sobie czarujemy. Sadzimy lasek, budujemy domki, kombinujemy jak sprawić by ten brodaty uparciuch wszedł do domku, zamknął drzwi i pojawił się w oknie… Proste? Pewnie. To w końcu tylko jakaś godzina myślenia i kombinowania. Metodą prób i błędów rzecz jasna. Przecież humanistą jestem. Do tego kobietą. Mam prawo nie mieć dobrze rozbudowanej wyobraźni przestrzennej. A jednak… Dziwna ta effka, wiecie?.. Pan wczoraj zapytał czego uczę. Zdziwił się niesamowicie, gdy dowiedział się, że historii. Bo, że niby tak logicznie myślę i wszystkie zadania kończę pierwsza znajdując do tego takie rozwiązania, które sprawiają, że moje algorytmy (czy też logarytmy – cokolwiek do mnie mówił) są całkiem sensowne.

Potraktowałam to jako komplement. Bo co fakt, to fakt – na to jakie czynności ma wykonać Balti by zasadzić las, tulipany czy zbudować zamek, zazwyczaj wpadam pierwsza. Może i mam problem z tym, w którą stronę ma się obrócić, bo w końcu strona prawa i lewa to dla mnie odwieczna tajemnica, ale zawsze można zmieniać polecenie tak długo, aż staruszek się obróci dokładnie tak jak się ma odwrócić. Może i samo szkolenie do niczego mi się nie przyda, bo programów komputerowych pisać nie mam zamiaru. Wolę pisać programy tradycyjne. Ale dla siebie naukę już wyciągnęłam. Myślę logicznie, potrafię łączyć fakty i wyciągać wnioski. Tak właściwie to zawsze miałam przedziwne wrażenie, że właśnie tak jest, ale teraz mam już na to namacalny dowód:)

Do tego jestem chyba jedyną osobą, która mówi, że jej się na tym szkoleniu podoba. Bo mi się podoba. No dobra, trzeba myśleć, co po kilku lekcjach podobnych często do walki z wiatrakami jest niemalże niemożliwością, bo mózg już dawno wyprostowany, ale jest to jakaś odskocznia. Wyłączam myślenie szkolne i przełączam się na zupełnie inny tryb myślenia. I tylko gdyby nie fakt, że serio marnuję 4 godziny dziennie na coś, czego raczej nigdy nie wykorzystam, byłoby wszystko ok.

Jutro ostatnie błogie popołudnie w towarzystwie Baltiego i w piątek po powrocie ze szkoły chyba znów nie będę umiała sobie znaleźć miejsca: przecież co ja zrobię z taką ilością wolnego czasu:)

 


4 komentarze:

  1. Ewutku, dla mnie to nie jest zaskoczeniem,że jesteś logicznie myślącą istotą, zawsze Cię za taką uważałam. A z nadmiarem czasu sobie poradzisz, na blogi pozaglądasz, domowe SPA odstawisz i czas minie niepostrzeżenie. I trochę odsapniesz, bo do końca roku szkolnego jeszcze b.daleko.Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bałagany, bałagany błogie, gdy niczego nie muszę, a mogę... - Tego Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wyspać bym się chciała wreszcie. Tak normalnie jakoś, a nie od 6 rano liczyć wzorki na suficie:) Do końca roku faktycznie jeszcze daleko, ale ten czas tak szybko biegnie do przodu, że pewnie nawet się nie obejrzymy a już będzie wiosna:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bałagan już mam - pierwsza klasa:) I póki natchnienia nie dostanę, nie posprzątam nic. Bo mi się faktycznie nie chce:)

    OdpowiedzUsuń