sobota, 22 października 2011

...sąsiad z wiertarą morderczo skrada się....


Mówiłam już, że uwielbiam moich sąsiadów?... To niniejszym czynię: uwielbiam moich sąsiadów.. Ich niekończące się remonty. Te poranne pobudki przy dźwiękach młota udarowego. Ten wieczny syf przed drzwiami, który zapewne posprzątają jakiś miesiąc po zakończeniu prac, chyba już budowlanych. Bo ja już nie wiem co można wiecznie remontować na powierzchni niecałych 40 metrów kwadratowych. Jak mieszkam tu piąty rok, tak ciągle coś się dzieje w mieszkaniu za ścianą. Boję się tylko, że pewnego dnia nasze mieszkania połączy ogromna dziura, bo w końcu się do mnie przebiją. No dobrze, może i marudzę, przecież zaczęli się tłuc nie w środku nocy tylko po 9 rano – ale może ktoś (np. ja) chciałby w sobotni poranek odespać zmęczenie ubiegłego tygodnia?... Gdyby przynajmniej podeszli i powiedzieli (to zaledwie kilka kroków i ruch ręką do dzwonka), jakoś inaczej by się można było nastawić na ten poranek. A tak?... Znów mi huczy pod kopułą. I to ze zdwojoną siłą… Rozsypany i rozdeptany gips zalega na klatce od kilku dni, więc podejrzewam, że inne remontowe atrakcje ominęły mnie z powodu tygodniowego romansu z niejakim Baltim. Chyba trzeba będzie sobie znaleźć jakąś bardzo zajmującą robotę na cały dzień, by huki i wycie zza ściany przestały być tak irytujące… A miała to być piękna i spokojna sobota…




12 komentarzy:

  1. wachmistrz@poczta.onet.pl22 października 2011 22:53

    A zwyczajnie i po ludzku porozmawiać z niemi? Uświadomić uciążliwość, którą być może do tej pory mniemali niewielką i bagatelną? Może by się choć co mitygować poczęli? Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabij, to najlepsze rozwiązanie, bo to ludzie bez cienia wyobrazni i kultury, a takich mamy w kraju aż nadto.I ogromnie Ci współczuję, moim sąsiadom ponad miesiąc remontowano mieszkanie, ale i tak wymogłam na nich,żeby mi nie warczeli poniżej ósmej rano i powyżej dwudziestej.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. w s p ó ł c z u j ę

    OdpowiedzUsuń
  4. Moi ,,nowi'' sąsiedzi też od czterech lat bez mała się remontują... Ale jakoś mi to nie wadzi, bo pan-sąsiad pracuje i roboty zaczynają późnym popołudniem!

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie to może wykorzystaj twórczo ich energię i niech może i Tobie coś naprawią, wyremontują. Gratis, oczywiście, w ramach rozwijania pasji własnych i zadośćuczynienia za niedospane ranki.P.S. A ja odmawiam szkolenia się po środowym "czytaniu ze ściany" i rozbieraniu na czynniki pierwsze zdań typu "Ala ma kota"...

    OdpowiedzUsuń
  6. oj... może by nam pozwolili w jednej celi siedzieć?...

    OdpowiedzUsuń
  7. I w tej kwestii niereformowalni... Ale choć tym razem posprzątali zaraz po wszystkim

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm.. Zaczęli po 9 rano, więc też niby o w miarę przyzwoitej porze, ale że sobota to była... A ja śpioch... Ech.. Ale już cisza przynajmniej, skończyli:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z dwojga złego wolę, jak sąsiedzi tłuką się przed południem.. W pracy wtedy jestem i jakoś lżej te hałasy znieść, jak się nie jest ich niewolnikiem:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobry pomysł - za jednym kurzem i hałasem, niech i moje metry kwadratowe nieco upiększą:)A u nas nie ma opcji odmowy - wpiszą na listę i tyle.... Masz być i basta...

    OdpowiedzUsuń