sobota, 18 września 2010

sobota :)


Kocham ten dzień! I to nic, że ciągle mieszkam w magazynie rzeczy przeróżnych, bo pan majster dopiero w przyszłym tygodniu przyjedzie tuningować moje półki pod książki. To nic. Serio. Bo dziś sobota:) I nie muszę się zrywać z łóżka w środku nocy, i mogę włóczyć się w piżamie do której chcę, mogę wypić ciepłą poranną kawę, a nie mrożoną gdzieś koło południa i w ogóle – nie muszę nic pisać. Odrobiłam się z papierów w terminie. Wczoraj dostałam zwrot części produkcji własnej i zostałam pochwalona za jej jakość. No. Czyli dziś mogę z czystym sumieniem nic nie robić. Właściwie nie do końca nic, bo dwa ogromne stosy zeszytów z zadaniami domowymi czekają na sprawdzenie, ale jakaż to przyjemność usiąść na wygodnej kanapie, przed telewizorem (pod warunkiem, że coś tam w ogóle będzie do obejrzenia..), a nie na niewygodnym krześle przed komputerem. Bo ja wszystko co mam do sprawdzenia, sprawdzam przed telewizorem. Inaczej nie potrafię… I moją pokojową zieleniną się trochę zajmę. Odkurzę liście, albo w ogóle wsadzę pod prysznic, żeby się opamiętały. Tylko juki nie ruszę. Wystrzeliła w górę jakby na jakiś wspomagaczach była i coś mi się wydaje, że następna wiosna będzie ostatnim dzwonkiem na jej przesadzenie do ogromnej donicy, która będzie musiała jej wystarczyć na długie lata. I tak będę musiała chyba zatrudnić sztab ludzi do tego. Już rok temu, gdy ją przesadzałam, wyglądałam jakbym się biła z kotem – podrapane ręce i twarz, bo już była duża i ciężka, a teraz to już nawet nie myślę jakby to przesadzanie wyglądało:) A raczej, jak ja bym po nim wyglądała:)

I nadrobię blogowe zaległości. Bo w czytaniu jestem na bieżąco, gorzej z komentowaniem…

I w końcu słońce wyszło! I może dlatego chce mi się chcieć.

 

  prezent 

  

18 komentarzy:

  1. o jak ja Ciebie rozumiem:)))))od produkcji papierowej mam od wczoraj osobistego opiekuna:))))) wnet zrobiła mi zakres wymagań na poszczególne oceny(ja zrobiłam skrótowy,chciałam poprawić,usłyszałam:nie nie,ja zrobię i wyślę:)))ha!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też już jestem po fazie papierzysk. No prawie, ale jakoś z tymi ostatnimi mi się nie spieszy - czekam na mobilizujący OPR, może mi pomoże. Zeszyty też miałam wziąć do domu, ale mnie historyk powstrzymał. "Coś Ty, weekend jest od weekendowania", rzucił, a ja się nader szybko zgodziłam. Praktykantkę mam, to sprawdzę je, kiedy ona będzie mnie wyręczała w nauczaniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Effko, juz wzięłaś zeszyty do domu? Ty pracoholiku, jeden! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak sobota to mój ulubiony dzień, zawsze mam w zanadrzu niedzielę, a w niedzielę to już tylko poniedziałek :( Jeszcze piątek po południu jest też fajny ale jeszcze bez tego sobotniego luziku :))) Witam serdecznie po przerwie :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodkie i niezbędne są takie ,,bałagany sobotnio-niedzielne''...

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże,co za wulkan energii.Wstyd mi bo ja się strasznie obijam w weekend.No obiad wprawdzie gotuję ale poza tym to nic nie robię.A mnie fiołek afrykański wypuścił tyle pąków kwiatowych,że chyba zwariuję ze szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzie mój koment?

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za wulkan energii.Ja się obijam koncertowo w weekend.No wprawdzie obiad ugotowałam ale poza tym to nic nie robię.Mnie fiałek afrykański wypuścił tyle pąków,że chyba oszaleję ze szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  9. ~postautoportret20 września 2010 17:59

    Ja nadal się jakoś nie mogę pozbierać....totalny niechcieizm i to już od długiego czasu...brrr aż mi się nie chce o tym myśleć... pozdrawiam...paweł

    OdpowiedzUsuń
  10. O... jak bym chciała mieć takiego anioła stróża, który zrobiłby za mnie, z własnej i nieprzymuszonej woli, choć część tego, co miałam do zrobienia... Bo to raczej ja byłam tym 'jeleniem', który odfajkował robotę za innych...E tam- odrobiłam się i nareszcie zaczynam w miarę normalnie żyć:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie, no - wzięłam te zeszyty, żeby zrobić odpowiednie wejście.. :) A co, a niech nie myślą, że ciągle wakacje:) Wiem - okropna jestem... Ale takie "akcje" przynoszą efekty w przyszłości. I nawet tak bardzo nie naderwałam sobie weekendu - po godzinie wszystko było sprawdzone, a ja mogłam sobie spokojnie obejrzeć "Opowieści z Narnii":)

    OdpowiedzUsuń
  12. Już:) I pierwsze kartkówki już zrobiłam... Ale takie proste - z chronologii w pierwszej klasie... I pytać zaczęłam... Za wcześnie?... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj:) Sobota to dzień leniuchowania. Nawet, starym nawykiem, sprzątam w piątek wieczorem, byle w sobotę nic nie robić:) Bo w niedzielę myślę już o poniedziałku i raczej nie mam w tym dniu nastroju do obijania się...

    OdpowiedzUsuń
  14. Przecież nie można ciągle na wysokich obrotach:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Na górze:) Zaraz pod komentem Mijki:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój storczyk przekwitł i teraz stoi takie niewiadomo co... Ale skrzydłokwiaty chyba urządziły sobie wyścigi, który zakwitnie pierwszy i większą ilością kwiatów:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja się już powoli organizuję. Co prawda bez magicznych karteczek ani rusz. Bo na nich popisane co, gdzie, kiedy i kto... ale póki przynajmniej je ogarniam, to już jakiś postęp:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie też sprawdzanie zajęło góra godzinę, ale ileż godzin poświęciłam na psychiczne przygotowanie się do aktu sprawdzania.. ;-))

    OdpowiedzUsuń