środa, 21 grudnia 2011

likwidacja


W Grajdołku wielka awaria ogrzewania. Ale w naszej szkoleatmosfera tak podgrzana, że dopiero wychodząc z klas czy pokojunauczycielskiego (stamtąd zwłaszcza) na wyziębione korytarze, temperatura wrzeniaspada do granicy bliskiej zamarznięciu...

Tegoroczne życzenia spokojnych Świąt, będą miały dla mnie imoich koleżanek i kolegów, magiczny niemal wydźwięk.. Gdyż co jak co, alespokojne one na pewno nie będą… W poniedziałek bowiem, jak przysłowiowy grom zjasnego nieba, spadła na nas wiadomość, że.. nasze gimnazjum przeznaczone jestdo likwidacji. Z dniem 1września.

I tak właściwie nikt nie wie osocho.. Czy naprawdę ooszczędności w grajdołkowej oświacie? Bo jeżeli tak, to Dyrekcja nic innego wostatnim tygodniu nie robiła, tylko odwalała robotę za te wszystkie panie zatrudnionew wydziale edukacji oraz szanownych radnych – bezradnych, wykazując sposoby na zaoszczędzenieniemal milionów w oświatowym budżecie. Ale wszystkie propozycje od razu torpedowanozdecydowanym „Nie” i w ten sposób okazało się, że tak właściwie to jest jużgotowa koncepcja: wstrzymamy nabór, a dzieci rozdzielimy do okolicznych szkół („okolicznych”..). Budynek zaś ma być przeznaczony na potrzeby miejscowegozespołu szkół specjalnych, którego budynek – podobno – jest niemal w staniebliskim do katastrofy budowlanej.

Od kilku tygodni przewala się przez miejscowe media wrzawa pt.poszukiwanie nowego lokalu dla rzeczonej szkoły. Wybór rajców padł na jedną zmałych osiedlowych podstawówek. Uznano, że z racji oszczędności kosztów, lepiejbędzie połączyć dwie małe podstawówki na tym samym osiedlu, liczące około 200dzieciaków każda, a budynek jednej z nich przeznaczyć na potrzeby tzw.specjalki. Ale, że rodzice mocno się sprężyli, skrzyknęli, akcję na pół wsirozpętali, ekspertyzy odpowiednie poczynili – chwilowo wygrali. I oto, wogólnowiejskim polowaniu na czarownice, za cel obrano naszą szkołę. Cichaczem. Nauczenidoświadczeniem tego, co działo się w sąsiednim landzie naszego Grajdołka, niktnawet oficjalnie nie wypowiada magicznego słowa „likwidacja”, jakby groziło zato wieczne potępienie w najdalszych otchłaniach piekła. I ten uspokajający ton urzędu– nie siać paniki, nie zaogniać, nic przecież nie zdecydowano, to jedna wpropozycji. Ciekawym jednak jest fakt, że żadnych alternatyw nie przedstawiono.Zatem propozycja jest jedna. My.

Wszyscy odnieśliśmy wrażenie, że tak naprawdę klamka już zapadła.Nawet termin przedstawienia planów „restrukturyzacji sieci oświaty” idealny –przecież za chwilę święta, przerwa w pracy szkoły, potem gorączka klasyfikacji,ferie, a uchwała już w lutym. Byle nie było czasu na działanie.

Oczywiście nie z nami takie numery. Im bardziej ktoś namkaże siedzieć cicho, tym bardziej pyszczymy. Wczoraj wróciłam z pracy o 22.30.Tak – nikt się nie przewidział. Byłam na spotkaniu z panem radnym – bezradnym. Mojeoczy robiły się z minuty na minutę coraz większe i wciąż miałam wrażenie, że ciludzie po roku rządzenia naszym Grajdołkiem, dalej mieszkają na innej planeciei nie wiedzą jak funkcjonują ludzie. Pan radny wysłuchał bardzo rzeczowychargumentów dyrekcji, zapalił się do pewnych pomysłów oszczędnościowych, obiecałlobbować za nami, ale wrażenie ogólne zostało: decyzje już zapadły. Tylko nierozumiem jednego: jaka pokręcona i chora logika każe likwidować największe idobrze zorganizowane gimnazjum w śródmieściu? Może i orłów, sokołów u nas nieuświadczysz, ale czy to jest argument? Czy można rozparcelować po różnychszkołach 400 dzieciaków oddając taki ogromniasty gmach na potrzeby zaledwie około130? Przecież szukają podobno oszczędności, a w ten sposób znów będą generowaćkoszty. Czy stać miasto na przystosowanie tego budynku dla osób niepełnosprawnych(a takowy budynek w mieście jest…), na wybudowanie wind no i – o tym chybazapomnieli – koszt odpraw dla nauczycieli to „zaledwie” 1 milion złotych… Bo ażstrach zapytać czemu administrator budynku ZSS nie zadbał wcześniej o odpowiednieremonty. Nam też się waliły sufity i zapadały podłogi. Sukcesywnie przeprowadzaneremonty sprawiły, że wszystkie kontrole przechodzimy na plus.

A jutro szkolne jasełka i Wigilie. Takich smutnych i pełnychpytań bez odpowiedzi jeszcze nie było.




7 komentarzy:

  1. Ewutku, skóra mi ścierpła od tej notki. Chyba trzeba jak najszybciej uruchomić rodziców, niech protestują nie tylko w powiecie ale i w województwie i w ministerstwie. Może jeśli wszyscy razem (ciało pedagogiczne i rodzice) zrobicie szybką akcję, to coś się jeszcze da odkręcić.Bardzo smutne to co piszesz i rzeczywiście świadczy o dużej bezmyślności waszych władz gminnych.No cóż, mimo wszystko życzę Ci miłych Świąt i złapania oddechu od tych ponurych spraw.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moją szkołę ten sam los czeka...

    OdpowiedzUsuń
  3. ewelkaps@onet.eu22 grudnia 2011 00:54

    Jezu, Ewa, to w ogóle nie o Grajdołek chodzi. U nas jest dokładnie taka sama bezradność radnych (ładnie to wzięłaś) i takie same irracjonalne fuzje, zamiany i likwidacje. Wszyscy widzą niedorzeczność, a władza lokalna wręcz odwrotnie. U nas najlepsze liceum w mieście z najściślejszego centrum przeprowadza się do osiedlowej podstawówki i szczerze mówiąc za wiele nie zdziałali ani nauczyciele ani rodzice. Aż głupio Ci życzyć 'Spokoju", Może "Śmierci idiotów dookoła?"

    OdpowiedzUsuń
  4. ~smoothoperator22 grudnia 2011 01:43

    Ewo, przeżyłem coś podobnego. Raz, miano stworzyć na miejscu obecnej szkoły ośrodek OHP i żeby nauczyciele nie stracili pracy, przysposobić ich do zawodów spawacza czy murarza, aby nauczali "ohapiaków"; dwa, gdy to się nie udało, to odłączono internat od szkoły, dzięki czemu stworzono chyba jedyną w kraju bursę przeznaczoną dla uczniów jednej szkoły. W gruncie rzeczy za tym drugim razem wykombinowano podział, aby przygotować grunt do sprzedaży (oddzielnie). Oczywiście musicie walczyć, jak i ja walczyłem i mało co straciłbym wtedy dyrektorski stołek.Problemy są dwa, a w zasadzie trzy:1) niedoszacowanie kosztów kształcenia i spychanie tym samym odpowiedzialności za prowadzenie szkół na samorządy, które rzeczywiście mają braki w budżecie;2) demografia "lecąca na pysk", zjawisko niezależne od szkół czy nauczycieli, a raczej efekt "prorodzinnej" polityki kolejnych rządów. (tak na marginesie: w tym ohydnym PRL-u za Jaruzelskiego, prokreacja miała się dobrze)3) Kolejne zmiany przepisów dające coraz większe prawo decydowania organom prowadzącym (nie kuratoryjnym) o tym, jakie szkoły opłaca się prowadzić, są zmianami wytyczającymi szlak takich właśnie restrukturyzacji poprzez likwidację. Uznaje się, że szkoły-molochy, kombinaty to gwarancja sukcesu edukacyjnego, co oczywiście prawdą nie jest. Od pierwszej reformy Handkego wiadomo, że na plan pierwszy wysuwa się kalkulacja ekonomiczna (dziwne to w przypadku Twojej szkoły, bo to gimnazjum, w które onegdaj zainwestowano i to ono ma być obecnie zlikwidowane); dalej idzie poddanie uczniów permanentnemu egzaminowaniu, sprawdzaniu umiejętności (bez dania czasu na tych umiejętności opanowanie); i w końcu te ewaluacje-owulacje, czyli "sztuka dla sztuki", aby nauczycielom się nie nudziło.W każdym bądź razie życzę powodzenia i wytrwałości, choć jesteście w tej paskudnej sytuacji, gdy do wyborów samorządowych jest daleko, więc pomysłodawcy korzystają, póki co, z prawa "dziel i rządź", bez oglądania się na tzw. opinię publiczną.Mimo wszystko wesołych świąt Ci życzę i pomyślności

    OdpowiedzUsuń
  5. a urzędasy dostały piękne premie....wiwat donaldo!proponuję skrzyknąć rodziców i wszystkich przyjaciół królika i najnormalniej w świecie zacząć okupację budynku z głodówką włącznie. to jedyne, co w tym chorym kraju może zadziałać, plus media, rozpierducha itd!!! nasze gimnazjum-będące częścią zespołu-też chciano zlikwidować, rodzice zrobili totalny bunt, na dodatek szkoła ma oddziały integracyjne i się udało!!!trzymam za Was Ewuś, całych sił!!!!!normalnie ręce z cycacmi do wód gruntowych mi opadli.....

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż tu rzec... Pocieszyć nie pocieszę, miecza znad karku nie zdejmę... Mimo wszytko Świąt życzę Zdrowych i możliwie Pogodnych Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Za ciepłe słowa bardzo wszyskim dziękuję. Co będzie? Nie wie nikt... W czwartek zebrała się ponoć jakaś komisja na zasadzie tajne przez poufne. O wynikach posiedzenia dowiemy się pewnie na dzień dobry 2 stycznia. Z rozmów przeprowadzonych tu i ówdzie nawet nic nie da się wywnioskować - jak w przysłowiu "Na dwoje babka wróżyła"... No cóż, jedyne co możemy robić, to czekać. I przeżyć możliwie spokojnie ten świąteczny czas, by potem mieć otwarte umysły do ewentualnego dobijania się o swoje. Pozdrawiam świątecznie!

    OdpowiedzUsuń