To nie tak, że mi się nie chce. Nawet nie tak, że nie mam czasu. I że nic się nie dzieje też nie. Bo tyle fajnych rzeczy się przydarzyło w przeciągu ostatniego miesiąca, tyle wzruszających chwil, tyle spotkań i rozmów łapiących za serce. Tyle też takich momentów, że ze złości aż para szła uszami i tylko brakowało by zagwizdać jak parowóz. A jednak… Choć wszystko się ładnie układało w głowie, napisanie czegokolwiek kończyło się zanim palec dotknął klawiatury…
Jestem mistrzem w komplikowaniu tego, co proste i wcale nie musi być pogmatwane. Zakręciłam się tak skutecznie, że już nawet nie wiem gdzie góra a gdzie dół… Istny węzeł gordyjski, którego rozwiązanie mam tuż pod nosem, a jednak wciąż nie chcę po nie sięgnąć. Boję się, że zbyt radykalne?...
Ale jestem na bieżąco. Odwiedzam Was niemal codziennie. Nie chlapię jednak kawą i nie kruszę ciastkami, jak robiłam do tej pory. Taki ze mnie cichociemny ostatnio… Przyszedł nawet taki moment, że chciałam zlikwidować wszystko – bloga, konta na portalach… No ale po co? Nic nie trwa wiecznie, więc i ta zawierucha wreszcie minie. I wszystko się poukłada. Kiedyś na pewno.
nie bój, rozwiążesz sama, albo samo się rozwiąże..takie stany mam i ja co jakiś czas,m całkowicie Cię rozumiem!!!ale my, kobiety z okolic Śląska (hehe) jesteśmy silne i dajemy w końcu radę!!!trzymaj się, Mikołaj ładny prezent(przynajmniej wedle fejsa) Ci szykuje,oby!
OdpowiedzUsuńEwutku, każdy z nas tak ma.Często zadaję sobie pytanie po co mam nadal prowadzić blog, po co mam spokojnym ludziom zawracać łepetyny swoimi drobnymi zmartwieniami lub radościami, gdzie w tym wszystkim sens i logika.Z drugiej strony przychodzi refleksja,że może to wcale nie jest takie głupie jak mi się wydaje. Spokojnie przeczekuję więc kolejne fale niepewności i znów ludziom życie zatruwam. Ewutku, kobiety są tak zdolnymi istotami, że potrafią rozwiązać węzeł gordyjski bez jego przecinania - tylko trzeba dobrze głową popracować.Miłego, ;)
OdpowiedzUsuńFakt, Ślązaczki baby fest i byle co ich nie zniechęci. Ale czasem, na własne życzenie, wplątujemy się w jakieś beznadziejne sytuacje...Oj, chciałabym znaleźć pod choinką taki prezent! :) ale niestety, co najwyżej tylko ta czekolada z Wedla jest realna:)
OdpowiedzUsuńJa też przeczekuję.. Ale im dłużej trwa takie zawieszenie, tym bardziej korci, by dać sobie spokój... I równocześnie ciągle coś mówi "poczekaj, potem będziesz żałować". No i czekam. Teraz też to ogarnę. Przecież kto jak nie ja... :)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA przeciąć się nie da?Zresztą, po co pytam, skoro mojego niechcemisię zawiązanego w podobny węzeł niczym przeciachać nie mogę.
OdpowiedzUsuńDa się... Tylko siły we mnie jeszcze za mało...
OdpowiedzUsuńI mnie nielekko ostatnio. Trzymaj się, Effcia!
OdpowiedzUsuńCzytałam. Ty też się trzymaj kochana! Wszystko dobrze, póki zdrowie dobre..
OdpowiedzUsuń