sobota, 10 grudnia 2011

samochwała


Na kolanie siniak przecudnej urody, w przedpokoju rozrzuconeadidasy – znak, że sierota wróciła na salę gimnastyczną. I wcale się niezdziwiłam, jak na inaugurację sezonu machania gałązkami, zobaczyłam koszmarsezonu minionego, czyli ogromniaste zielone piłki…. Dałam radę, bo w końcu kto,jak nie ja. A że skutki uboczne walki z okrągłą potworą długo jeszcze będąnabierać kolorów, to już inna sprawa.

A dziś zrobiło mi się miło i ciepło na sercu. Biologiczka, znieukrywaną zazdrością, ale tą zdrową i na plusie, powiedziała mi „Ile ja bymdała, żeby dzieciaki mi powiedziały, że lubią biologię, takim tonem jakimoznajmili mi dziś, że lubią historię. A jak zapytałam kto ich uczy,powiedzieli, że ty. Jak ty to robisz?”. Nie wiem. Po prostu paplę całą lekcję,machając długopisem po mapie (map ci u nas dostatek, wskaźników ni jednego),podsuwając jakieś teksty źródłowe i mając w nosie zalecenia dyrekcji, byuczniowie jak najwięcej na lekcjach pracowali sami. Pracują, ale tylko wsytuacjach wyższej potrzeby, czyli jak się zapowietrzę skutecznie na dłużej. Generalniewychodzę z założenia, że nie jestem od referowania podręcznika, bo do tego nietrzeba kończyć studiów i ciągle grzebię w moich studenckich notatkach z lektur,by znaleźć jakieś „coś” (i dopiero teraz człowiek docenia te niezmierzoneilości książek, które trzeba było przeczytać do egzaminów…). Czasem zdarza misię zamienić klasę lekcyjną w salę sądową, kolegium redaktorskie lub inneprzedstawienie teatralne – i wtedy jest to jak najbardziej samodzielna pracatych rozkrzyczanych i trudnych do ogarnięcia młodych ludzi. I oni już wiedzą, że nalekcji nic nie dzieje się przypadkiem. Nawet zwykła bajka dla dzieci ma wtedyjakieś drugie dno. I miło potem słyszeć, że „moje dziecko dzięki pani lubihistorię”. Hmmm.. No miło, no:)

A w Mikołaja pojechaliśmy na „Listy do M”. I powiem tylko,że choć pewne rzeczy możliwe są tylko w filmach, to i tak ten film, powinienzobaczyć każdy. Bo jest piękny, świąteczny i zmusza do refleksji. O.

 

P.S. I przepraszam za te kody przy komentarzach, alezaspamowało mnie skutecznie… Trochę poczekam. Jak odpuści, to i ja sięodblokuję.





8 komentarzy:

  1. Brawo, Effcia! Moje podopieczne chomiki też ponoć kochały historię... Domagały się nawet zwiększenia liczby godzin! Wyhodowałam nawet na mojej wsi zapadłej jednego doktora tej zacnej dziedziny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewutku, to naprawdę bardzo rzadko się zdarza, by dzieciaki lubiły historię, ale też rzadko który nauczyciel potrafi ją tak wyłożyć, by była ciekawym przedmiotem a nie tylko zbiorem dat. I cieszę się wraz z Tobą, że dzieciaki wystawiły Ci taka właśnie cenzurkę. I gratuluję .Ja na razie jeszcze przez dwa miesiące mam zakaz ćwiczeń, więc moje zielone monstrum leży wypompowane w szafce. Ale wrócę do niej, wrócę.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie wszystko ponoć zaczęło się od tego, że za tydzień piszemy próbne egzaminy (nie te z OKE ale z Operonu) i jest ułożony ekstra plan na te 3 dni dla klas I i II. I owa pierwsza klasa się ponoć zastanawiała, czy wypadnie im historia - bo mamy lekcje akurat w czwartek i piątek. No to pani z biologii, nauczona doświadczeniem, że uczniowie cieszą się, gdy im wypadają lekcje, zapytała "A co? Cieszycie się, że może nie być historii?" I odpowiedź ją zbiła z nóg:) Miłe to niesamowicie:) Zwłaszcza, że gdy godzinę później w innej klasie oznajmiłam, że będą mieć lekcje z kim innym, bo ja w czw i pt nie uczę, podnieśli krzyk, że pójdą do pani dyrektor, bo... nikt tak nie tłumaczy jak ja... I jak tu nie obróść w piórka? Hahaha:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też się cieszę:) Aż się pochwalić tym musiałam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. jakże się cieszę!!! masz prawo się chwalić!

    OdpowiedzUsuń
  6. Że znam ten chleb, a i wiem, jakże to ciężko czasem z taką czeredą półdiabląt weneckich, tandem wielcem rad temu, że się WMPani nie poddajesz i te ugory zaorujesz:) Mnie tej pacjencji nie stało i jakem raz wtóry relegowanym przez zwierzchność został, tom się od tejże profesyi wolał już na stałe odstrychnąć... Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. miło czasem się pochwalić:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, ugory to odporne na wszelkie próby ich zaorania, a w przypadkach niektórych niemal kamień lity. No ale - kaganek oświaty jeszcze świeci, więc może może... :)

    OdpowiedzUsuń