czwartek, 23 kwietnia 2009

Robin Hood też czasem wkłada garnitur


Szkoda, że dzieciaki nie chodzą tak do szkoły na co dzień. Aż miło popatrzeć na te garnitury zamiast bluz z kapturami naciągniętymi niemal na nos. I dziewczyny takie poważne, w butach na obcasach – choć niektóre miały problem ze zrobieniem kilku kroków, bo noga nieprzywykła do takiego obuwia.

Pomarzyć można.... Jeszcze dwa dni egzaminów, więc trzeba nacieszyć wzrok tym niezwykłym, jak na nasze szkolne realia, widokiem. Od poniedziałku na korytarze znów wyjdzie horda naśladowców Robin Hooda i pojawi się mnóstwo właścicielek krótkich spódniczek i obcisłych dżinsów, w kolorowych, przykrótkawych sweterkach.
Na dwóch znajomych blogach przeczytałam ostatnio posty o przesądach i coś w tym jest. Obserwując zachowania zdających przyuważyłam mnóstwo zwyczajów kultywowanych niejako zupełnie niezależnie od tego kto jest kim i skąd pochodzi. Na życzenia „Powodzenia”, niemal chórem odpowiadali „Nie dziękujemy”. Przed wejściem na salę jeden drugiemu (lub jedna drugiej) dał symbolicznego kopniaka w tyłek… Hmmm…. A podobno w XXI wieku nie ma zabobonów:) 
A właśnie natknęłam się na numerologiczne wyjaśnienie skomplikowanej osobowości kryjącej się pod numerem 9.

Dziewiątki to osoby o ogromnej wyobraźni i pełne optymizmu. Potrafią dostrzec pozytywne strony niemal w każdej sytuacji. Są także bacznymi obserwatorami rzeczywistości, ciągle udowadniają swoje niecodzienne poczucie humoru. Mają dość wybuchowe usposobienie i skłonność do dramatyzowania, ale ludzie lubią ich towarzystwo, bo potrafią być bezinteresowne i altruistyczne. W miłości nie lubią publicznego wyrażania uczuć.

To podobno o mnie. Jestem „dziewiątką”.




18 komentarzy:

  1. Witaj, a jak się podlicza ten 'szczęśliwy numerek'? Masz rację, często podporządkowujemy się jakimś przesądom nawet nie zdając sobie z tego sprawy, bo wszyscy tak robią. Ja pewnie będę miała na ślubie coś niebieskiego itd, ale dlatego, że to miła tradycja, a nie dlatego że wierzę, że bez tego małżeństwo się nie uda. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Ewutku, numerologia to prawie nauka.To nawet całkiem fajna zabawa, kiedys sie w to bawiłam z koleżankami. I z 90% opisów charakterów zgadzało sie z delikwentem.To co się nie zgadzało to wystepowalo np.w tych przypadkach, gdy ktos był np. w domu wołany innym imieniem, niz jego "oficjalne". Taaa, a kiedys ja musiałam chadzac do szkoły w granatowej bluzce lub sweterku, czarnej lub granatowej spódnicy i fartuszku na szelkach, oczywiście równiez granatowym.

    OdpowiedzUsuń
  3. beatris3076@op.pl23 kwietnia 2009 17:05

    a jakbyś mi tak zapodała stronkę do tego "numerka" sprawdzę jaka ze mnie osobistość...hihihih...kiedyś to robiłam,ale tak dawno że nie pamiętam.Z chęcią jednak odświeżę pamięć.Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musisz dodać do siebie wszystkie cyfry z Twojej daty urodzenia - tyle:)Ja pewnie też trochę przesądna jestem, jak każdy, ale nie daję się zwariować. I dokładnie tak jak Ty - traktuję pewne przesądy, jak sympatyczną tradycję. W końcu coś po przodkach trzeba kultywować:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się nie bawię. Nawet do horoskopów podchodzę z ogromną rezerwą. Niby jestem typową rybą, ale w każdym innym znaku zodiaku znajduję coś swojego. Imię też do mnie pasuje, zatem - wszystko jest tak jakby na swoim miejscu:D

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie podam Ci stronki, bo.... wyniuchałam ten cytacik na innym blogu, a skąd autorka znalazła owo wytłumaczenie - to ja już nie wiem:) A, że akurat też była dziewiątką, to... Sama rozumiesz:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Effciu, jak Cię rozumiem, choć ostatnio w szkole nie bywam, to też tęsknię za normalnym ubraniem uczniów, a nie tymi udziwnionymi strojami wspólczesnej młodzieży. Dobrze, że na uroczyste okazje jak egzamin potrafią sie młodzi właściwie odświętnie stroić. Bo w mojej szkole sie zdarzały sytuacje, kiedy młodzieniec lub pannica przekonywała, że egzamin lub rozdanie świadectw to taka sama okoliczność jak normalne zajecia i stroju lepszego nie wymagają. Niektórzy przychodzili w jeansach i klapkach. A przesądy sami tworzymy, ja wymyślałam je przed maturą, skromnie nie wspomnę jaki jest teraz popularny, bo może jednak to nie ja byłam pierwszym pomysłodawcą.Co słychać po przecieku w Twojej szkole?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! I jam dziewiątka:) U mnie na blogu tez kiedyś o tem pisałam...:) A dodaj sobie jeszcze siłę imienia, znak zodiaku! uuuuu Tyle się człowiek o sobie "dowie", że aż strach w lustro popatrzeć potem hehee!!! Pozdrówki w końcówce...kwietnia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nas na szczęście przeciek nie dotknął, choć dzieciaki były nieco przerażone perspektywą powtórnego pisania. I nie dziwię im się. w ogóle nie rozumiem sytuacji, gdy ktoś wykrada pytania egzaminacyjne. W końcu działa jednie na szkodę zainteresowanych... Ale cóż - póki jest w szkole tradycja sciagania, takie sytuacje będą się pewnie powtarzać. Jedynym z elementów edukacji na zachodzie, który mi się podoba, to rozwiązanie problemu nieuczciwego zdawania egzaminów, testów, a nawet zwykłych sprawdzianów poprzez relegowanie ze szkoły.Tylko jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić w naszych polskich warunkach...

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, tak:) Ale najważniejsze w tym wszystkim, to nie dać się ogłupieć. Pozdrówki:)

    OdpowiedzUsuń
  11. A w porządku, wyszła mi siódemka, cokolwiek to oznacza:)

    OdpowiedzUsuń
  12. A znalazłam jakąś stronkę z tymi numerkami:) Miłej zabawy życzę:) http://www.czary.pl/numerologia/oblicz_liczbe.php

    OdpowiedzUsuń
  13. Teraz sobie przypomniałam, że kolekcjonujesz słoniki, a przecież one też przynoszą szczęście.Ja jeszcze pamiętam te czasy, gdy uczniowie nosili mundurki i wyglądali tak, jak powinni. Teraz to zwykła banda cywilów.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Racja, słoniki:) Całe stado słoników bym powiedziała:) Ale już dawno temu przestałam je kolekcjonować dla szczęścia. Od jego nadmiaru może się przecież w głowie poprzewracać :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozumiem Twój zachwyt nad elegancko ubraną młodzieżą, jednak ja sam nigdy nie lubowałem się w garniturach i całe szczęście, że nie muszę w nich chodzić codziennie. Młodzież zaś musi mieć trochę luzu przed stanem dorosłym, oczywiście w granicach rozsądku bo inaczej będziemy mieli stado małp i to z wścieklizną :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ ja ich doskonale rozumiem. Sama jestem niemal chora, gdy mam się wbić w jakiś oficjalny uniform, o sukience nie wspomnę:) Ale to tak ładnie wygląda, gdy uczniowie przychodzą w garniturach, że aż miło popatrzeć.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. To przyjeżdżaj do mnie: u mnie garniturowy szał zaczyna się przecież w poniedziałek :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, wiem - matury:)

    OdpowiedzUsuń