Żyję, padam na twarz, ale w końcu przecież żyję:) Byle przeżyć do 5 czerwca, gdy cały ten cyrk z nadaniem imienia się skończy. Już się nawet nie denerwuję – już się śmieję z wszystkiego. Głupawka osiągnęła swoje apogeum. To się robi niebezpieczne:) Jeszcze dwa tygodnie dopinania wszystkiego na ostatni guzik, prób wszelkich – bo wszystko, łącznie ze ślubowaniem i poruszaniem się po kościele trzeba przećwiczyć, szukania wyjścia z takiej czy innej sytuacji, bo ktoś się rozchorował, inny okazał się niesłowny, myślenia o szczegółach szczegółów.. Jeszcze trochę pomieszkam w szkole… Potem już będzie z górki – bo przecież zaczną się konferencje, czyli ulubiony wypełniacz kolejnych popołudniów:) (tu jest taki bardzo ironiczny uśmiech) – przecież koniec roku tuż, tuż. A potem… No a potem będzie w końcu wizyta w szpitalu, bo oko czeka na ‘naprawę’ już od kilku miesięcy. Potem oczywiście leniuchowanie na plaży – morza szum, wiatru śpiew itd. A potem dom w końcu będzie domem a nie hotelem z darmowym noclegiem (no dobra, nie tak do końca darmowym, bo w końcu czynsz wcale taki mały nie jest..). Za jakieś pół roku znowu na kilka dni zamienię go raz czy dwa na szpital, by potem znów korzystać z rozkoszy spokojnego przebywania w zaciszu domu. Z dala od tego wszystkiego. Ciekawe kiedy zatęsknię.
A to chodzi mi głowie od kilku tygodni. Tak jakoś…
„Pozwól nam móc sobą zostać…”
A to chodzi mi głowie od kilku tygodni. Tak jakoś…
„Pozwól nam móc sobą zostać…”
Witaj:)Nie wiem,co mam napisać. Może tylko tyle,że jest mi smutno,że zamiast cieszyć się wakacjami będziesz większą część w szpitalu.Całuski.
OdpowiedzUsuńSzpital to niezbyt przyjemna instytucja jednak później zacisze domowe coś pięknego no i ten morza szum....a ja sobie posłucham raczej szum jeziora,bo zaraz jak moje dziewczyny skończą szkołę to wyjeżdżamy na Mazury:)Pozdrówki cieplutkie:)
OdpowiedzUsuńWitaj Ewutku-szczerze mówiąc, to śmieszą mnie te wszelkie uroczystości nadania imienia.Przeżyłam to w podstawówce mojej córki, bo naczelna tej szkoły postanowiła nadać jej imię K.Krachelskiej, która zaraz pierwszego dnia powstania dała się ubić na Polu Mokotowskim,(wyszła popatrzeć) ale przedtem ułożyła słowa do pieśni "bagnet na broń".I nie zapomnę tych trudów, by jeszcze coś wydobyć z tego krótkiego i nie obfitującego w wydarzenia życiorysu.Ominęły nas wtedy kościelne radości.Zapomniałam dodać,że "dawczyni imienia" była daleką krewną naczelnej. Ewutku, ale czy po tym zabiegu będzie wskazane siedzenie na słoneczku bez parasola?Ponoć na Śląsku jest dobra okulistyka na AM. U nas dobrze robią różne zabiegi głównie w prywatnej klinice, u Szaflika.Trzymaj się Ewutku, byle do lata.
OdpowiedzUsuńChyba przeoczyłam jakiś post, bo nie wiem, o jakie nadanie imienia chodzi. Jeśli o nadanie imienia szkole, to dlaczego uroczystość ma się odbywać w kościele, a nie w szkole.Współczuję Ci tych nasiadówek przed końcem roku szkolnego, to makabryczne!Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj,Ot życie, chciałoby się powiedzieć. A co byś powiedziała na konieczność przeredagowania wszystkich dokumentów szkolnych, łacznie ze statutem w związku ze zmianą nazwy szkoły? A poza tymi nasiadówkami sprawozdanie z rocznej pracy szkoły, a jeszcze egzaminy zawodowe, a rekrutacja, a kolejny, tym razem realny arkusz organizacyjny, a coroczne remonty w lipcu lub sierpniu .. jest co robić... pozdrawiam życząc jak najlepszego wzroku
OdpowiedzUsuńWitaj Majeczko:) Do szpitala idę zaraz na początku wakacji i potem w październiku dopiero, więc wakacje mam całe dla siebie. Nie przepuszczę okazji poleniuchowania na słoneczku gdzieś w ciepłych krajach:) Oko i żylaki - to moje szpitalne plany na najbliższe 14 miesiecy, gdyż będę korzystać z uroków urlopu na poratowanie zdrowia. Kiedyś trzeba w końcu zadbać o siebie, prawda?:)Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńCoś mi mówi, że ten zabieg na oko, to będzie jedynie zwykły zabieg i po godzinie będę już w domku kryć się za okularami przeciwsłonecznymi:) Potem już będzie trochę gorzej, ale i z tym sobie poradzę - w końcu przede mną perspektywa 14 miesięcy z dala do pracy:) Po to przecież prosiłam o urlop zdrowotny, aby zrobić porzadek ze sobą i swoim zdrowiem. Więc mam nadzieję, że jeszcze mi zostanie czasu na pohulanie tu i tam:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMnie też to wszystko smieszy - takie staropolskie "zastaw się a postaw się" wychodzi przy okazji na każdym kroku.. Cóż, ma być idealanie - to będzie. Nie ważne jakim kosztem...O moje oko raczej się nie martwię - to tylko zabieg usunięcia cysty, więc pewnie w tym samym dniu wrócę do domu. Gorzej będzie w październiku - bo taki mam plan pójścia do szpitala na usnunęcie żylaków... Przed wakacjami nie chcę tego robić, wlaśnie ze względu na niemożność opalania się po takim zabiegu. We wtorek idę do chirurga naczyniowego i on orzeknie co i jak... Mam na generalny "remont" mojej osoby całe 14 miesiecy, gdyż korzystam z dobrodziejstw karty nauczyciela i od września idę na urlop zdrowotny - skoro taka możliwość jest, należy wykorzystać ją maksymalnie. Tylko trochę mnie przeraża powrót do pracy po 14 miesiącach przerwy... Ale tym to się będę martwić za rok o tej porze:) Teraz żyję perpektywą 28 dni do końca roku szkolnego:) I myślałby kto, że tylko uczniowie czekają z utęsknieniem na wakacje:))Pozdrawiam burzowo:)
OdpowiedzUsuńTak, tak - o nadanie imienia szkole. Wspomniałam tylko o tym kiedyś w jakimś poście. Czemu w kościele? Bo tak to teraz wyglada: uroczyste poświęcenie sztandaru i ślubowanie na sztandar w kościele podczas mszy, a potem cała 'impreza' przenosi się do szkoły i tam jest cała oficjana część... Taki cyrk trochę, no ale cóż - jak trzeba to trzeba..Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPieczątki już są zmienione, nad statutem będziemy głosowac za tydzień, bo już specjalna komisja go zmieniła, by było wszystko zgodnie z przepisami, rekrutacja trwa - bo to gimnazjum, więc trochę inaczej niz w szkołach średnich, a arkusz organizacyjny.... Cóż - gdy wpadam do gabinetu naczelnej w związku z różnym pytaniami czy informacjami odnośnie naszego święta to widzę jej radość w oczach, że moze na chwilę oderwać się od płacht pełnych cyferek. Nie zazdroszczę, serio, żadnemu dyrektorowi nie zazdroszczę dyrektorowania i podziwiam tych wszystkich, ktorzy są dyrektorami. Widzę jak to wygląda, ile energii i czasu trzeba poświęcić by wybiegać dla swojej szkoły dokładnie to co chce się wybiegać, by znaleźć sponsorów na niemal wszystko, by ogranąć wszystkie pomysły kolejnych ministrów itd... Zreszta, sam wiesz przecież jak to jest:)
OdpowiedzUsuńOczekiwanie na potem kończy się potem radością z teraz :) Operacje na oku w zależności od tego co maja zrobić w tej chwili to wręcz czysto kosmetyczne zabiegi. Ze słońcem jednak bez ochrony nie da się raczej tak od razu, jednak sama radość z tych długaśnych wakacji dadzą Ci wytchnienie i powera do dalszego zmagania się z młodzieżową "dziczą" czego Ci życzę a i jeszcze życzę przetrwania tych uroczystości z grupy moich ulubionych, tu moge tylko współczuć :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzetrwam, przetrwam - raczej nie mam innego wyjścia:))Wiem, że to zabieg raczej kosmetyczny, ale dla kogoś, kto lekarzy widzi zazwyczaj raz w roku i to najczęsciej z musu robienia badań okresowych, każda wizyta w przybytku służby zdrowia powoduje nadmierny przyrost adrenaliny:)
OdpowiedzUsuńEch... Szum morza... Rozmarzyłem się.A oko, to nadspodziewanie wytrzymały i żywotny narząd. Będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa też nie bardzo wiem co napisać...w tej sytuacji, mogę tylko życzyć by to co niesforne, przyszło w przerwach między wizytami w szpitalu, a to co duchowe przychodziło dla odmiany podczas tych wizyt...pozdrawiam bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńoczywiście jak znajdziesz chwikę to zapraszam do mnie www.ponadniebem.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie, by miało być inaczej niż dobrze- choć strach jest, w końcu nie co dzień chodzi się na takie zabiegi. A morza szum szumi mi w głowie jak rok długi:) I w życiu bym nie uwierzyła nikomu jakieś kilka lat temu, że kiedykolwiek będę się w wakacje wygrzewać na plaży. "Ja i plaża? - Absolutnie wykluczone! Dla mnie istnieją tylko góry" -mówiłam zawsze oburzona. I proszę, jak się wszystko pozmieniało:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie:) Już się wybieram z rewizytą.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, a mnie się zdawało, że Polska jest państwem świeckim, widać się myliłam:(Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA jakie imię szkoła dostanie? Z patronami to różnie bywa, zeby się biedak, czy biedaczka kiedyś nie okazał postacia niefortunną.
OdpowiedzUsuńOj bywa, bywa... Batalie o imię dla szkoły trwały dobre trzy lata, bo ciągle ktoś był niezadowolony.... Ale teraz też znajdują się tacy, którzy krytykują. Bo imię mamy takie dość nietypowe, wieloosobowe - ale nie znaczy, że "bezpieczne" i nie kontrowersyjne.. "Noblistów Polskich". Hmmm... Nie chcieliśmy wyróżnać żadnego w sposób specjalny, ale właśnie wszystkich laureatów uhonorować wspólnie. Pewnie będą następni, zatem patronów będzie przybywać, ale imię zostanie jedno.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńEffka, to fantastyczne imię, można tyle kapitalnych cech jako wzorcowe młodziezy pokazywać. Bardzo mi sie podoba, moja szkoła w której pracowałam, też miała imię zbiorowe - Polaków spod Znaku Rodła. Żeby to imię dobrze wszystkim służyło.
OdpowiedzUsuń