środa, 15 grudnia 2010

Dzień dobry - tu pani Sarna, częściowo zmumifikowana


Są rzeczy, które zwykłym śmiertelnikom się nie przydarzają. Ale ja zawsze powtarzam, że nie jestem zwykła, zwyczajna, pospolita. Jestem jedyna w swoim rodzaju i szczególnie wysokowypadkowa. Gdybym była uczniem swojej szkoły, pewnie miałabym założoną kartotekę obserwacji u pedagoga, jako podejrzana o tendencje do samookaleczania, albo nawet i ofiara przemocy domowej… Ale czy to moja wina, że mieszkający w moim przedpokoju od ponad roku, legendarny już kornik, niezbyt za mną przepada i atakuje znienacka to rękę, to nogę, to sweterek, a nawet komżę księdza proboszcza podczas kolędy?… Czasem słyszę narzekania, czy wiem, jak wygląda ostry nóż. Pewnie, że wiem. Ale jak moje noże są za ostre, to od razu atakują palce, a nawet wewnętrzne części dłoni… Choćbym nie wiem jak uważała… Że o nożyczkach nie wspomnę. I kartkach do drukarki… Generalnie często chodzę posiniaczona ( „A to ja się znów gdzieś uderzyłam?”), z pociętymi palcami, podrapana i w ogóle. Ale dziś przeszłam samą siebie. Ja tylko wychodziłam do pracy. Złapałam za klamkę i… zabolało. Zanim doszłam do szkoły dłoń zrobiła się sina i spuchnięta… Higienistka szkolna wydała wyrok – mocno stłuczona (?!) i owijając rękę, zakazała mi zbliżania się do klamek. Haha… Ale jak to zrobić, skoro one są wszędzie:)

 

P.S. Właśnie odebrałam dziwny telefon. Ktoś chciał ze mną rozmawiać. Tzn. tak mi się wydaje, że ze mną, tylko nazwisko tradycyjnie przekręcił. Tylko, że takiej jego wersji jeszcze nie słyszałam:)

- Czy pani Sarna? Czy jakoś tak?

„Łania jestem” już miałam na końcu języka, gdy nagle padła wersja nazwiska zbliżona do prawdziwej.

- Proszę? To z kim chce pani rozmawiać? – spytałam grzecznie. Naprawdę grzecznie. Ale numer zastrzeżony już się rozłączył. Ktoś się zawstydził? 

Czy tak trudno napisać sobie na kartce nazwisko osoby, z którą się chce rozmawiać i nauczyć się je wymawiać przede wszystkim?

 

 

14 komentarzy:

  1. ożesz!!!do lekarza poszłaś???bo wiesz...nasze rączki są nam potrzebne bardzo bardzo....się kuruj!albo weź zwolnienie do świąt:)))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Ewutku, czy ta klamka miała jakieś kolce czy bolce?No jak mogłaś ją sobie stłuc chwytając za nią? A może wsadziłaś ją między drzwi a futrynę i za szybko chciałaś zamknąć te drzwi? W każdym razie bardzo Ci współczuję. A może ktoś bardziej fachowy obejrzałby te łapkę? Co do przekręcania nazwiska- w II licealnej zmieniliśmy córce nazwisko- miała dość gdy musiała po 2 razy je zawsze powtarzać w Polsce a gdy była za granicą miała tylko imię. Każda próba odczytania nazwiska kończyła się rozłożeniem rąk osoby usiłującej je wymówić.Miłego,; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mnie ciekawi, czym Cię ta klamka zaatakowała?

    OdpowiedzUsuń
  4. Niczym... Uciekła mi z ręki, drzwi się odbiły i dostałam tą nieszczęsną klamką... Wiem - głupie, bo jak można stłuc rękę o klamkę... chlip, chlip:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ręka działa, nabiera powoli barw świątecznych, czyli żółto-zielono-fioletowych, ale już nie boli:)A ja się już wzięłam na sposób i gdy dzwoni ktoś, kto przekręca moje nazwisko, odpowiadam, że pomyłka.Pozdrawiam ciepło w ten zimowy wieczór:)

    OdpowiedzUsuń
  6. gdybym chciała iść do lekarza z każym siniakiem i stłuczeniem, to wierz mi - chyba mi błękitną linię założyli:) no taka niegramotna ze mnie bestia i już. Ale jeszcze niczego sobie nie złamałam, ha! I to jest mój największy sukces życiowy:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewa, to straszne, taki pech. Ale jak widzę nie dajesz się, no pewnie, nie wolno przejmować się jakimiś drobiazgami, siniaczkami, czy skaleczeniami. Tylko jak ich dużo to człowiek chodzi jak weteran bitwy pod Grunwaldem.

    OdpowiedzUsuń
  8. to jakis naciągacz był, nie daj sie zastrzezonym numerom:)

    OdpowiedzUsuń
  9. O rany. Podwójne o rany. Bo rzeczywiście na to, jak Ty sobie tą klamką rękę załatwiłaś, w życiu bym nie wpadła. A i telefoniczny niedoszły rozmówca wykazał się fantazją. To "czy jakoś tak" powala ;-))

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Iskierka* www.pamietnik-rozy.blog.onet.pl20 grudnia 2010 14:57

    Kabareton :))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Już się przyzywczaiłam - od dziecka tak mam, że tu się potknę, tam obiję... I przeszło na młode pokolenie. Babcia tłumczyła to mądrością ludową, że to z powodu dnia moich urodzin. Urodziłam się bowiem w piątek. A w piątek, to podobno "kulawych palą"... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A pewnie, że sie nie dam:) Jak tylko ktoś mi przekręca nazwisko, mówię ze pomyłka i się rozłączam:) a co:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie na to "czy jakoś tak", aż tchu brakło. Aż spojrzałam na telefon, jakby ten ktoś po drugiej stronie mógł mnie wtedy widzieć, to pewnie zaraz by się rozłączył.Na temat klamki już się nie wypowiadam:) Takie rzeczy nie tylko w erze, ale u mnie również:)))

    OdpowiedzUsuń
  14. hihi:)))i aż trudno uwierzyć, że dotychczas przetrwałam to obijanie się i wywracanie, bez jakiegokolwiek złamania:)))

    OdpowiedzUsuń