wtorek, 14 grudnia 2010

szronem malowane


Do Metropolii przyszło mi jechać. Trudno się ruszyć nieco dalej niż za próg własnego domu, gdy świat wiruje przed oczami i każdy krok przypomina taniec na linie, ale jak mus, to jechać trza.

Że wszystko w mieście stanęło na uszach w skutek remontu dworca, szumnie nazywanego kolejowym, to wiedziałam, ale wiedzieć a zobaczyć na własne oczy – to już inna bajka. Przystanki autobusowe porozmieszczano w tak cudacznych miejscach, że ciągle miałam wrażenie, że przyjechałam z drugiego końca świata i że Metropolię podmienili na jakieś inne miasto… Dobrze, że choć budynków – dla mnie dziś najważniejszych, nie poprzenoszono, bo wtedy czułabym się całkiem zagubiona. Trafiłam do wszystkich potrzebnych mi dziś instytucji, załatwiłam co miałam załatwić i do domu. Choć może nie do końca tak od razu. Bo tu coś się uśmiechnęło do mnie z wystawy, tam mrugnęło i już szufladka pt „Coraz bliżej święta” otworzyła się na oścież i w efekcie, w torbie wylądowały pewne cenne drobiazgi. I wypatrzyłam łańcuch na choinkę, dokładnie taki, jakiego szukam od dłuższego czasu, a nawet bardziej niż dokładnie taki. Bo długi na całe 6 metrów. Pewnie, że zmierzyłam… I czyżby wreszcie, po 4 latach kompletowania bombek, lampek i łańcuchów, moja choinka miała wyglądać dokładnie tak, jak ma wyglądać moja wymarzona choinka? :)

A do domu wracałam autobusem, który miał tak bajecznie zamarznięte szyby, w kwiaty, liście i inne mazidła, że z trudem się powstrzymałam, by nie wyjąć telefonu i nie uwiecznić tych cudów na zdjęciu… Hmmm… Może i szyby były bajecznie zamarznięte, ale pasażerowie wyglądali niewiele lepiej. Nie wiem, czy ten autobus przed wypuszczeniem na trasę trzymali w wielkiej zamrażarce, ale miałam wrażenie, że temperatura na zewnątrz była niewiele niższa niż w środku. Właściwie to tylko sopli zwisających z sufitu brakowało do pełnej dekoracji i mielibyśmy Krainę Mrozu jak znalazł.

A mróz na jutro zapowiada się całkiem porządny…

 

 

6 komentarzy:

  1. Witaj Ewutku, jakoś syberyjsko się zrobiło w naszym kraju. A wiesz dlaczego?- bo to ocieplenie globalne puka do naszych europejskich drzwi. U mnie śnieg zalega na tyle gruba warstwą,że gdy kilka dni temu była odwilż, to nic go nie ruszało, a teraz już nowy dopadał i nadal głupol sypie. I jest mróz, na razie -9.Cieplutko Cie pozdrawiam w ten zimowy czas;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak globalnie wyprawa udana, bo i ten łańcuch wymarzony, i prezenty...

    OdpowiedzUsuń
  3. POKONYWANIE ZIMY TAM I NAZAD POWODUJE U MNIE STAN NOSTALGICZNY

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię zimę, nie powiem, gdy śnieg skrzypi pod butami, lśni kryształkami lodu i jest bajkowo, ale i tak bardziej kocham lato.. Morza szum, piasek wszędzie i te klimaty - co będę tłumaczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  5. o tak - łańcuch.. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś tak dziwnie dzisiaj - niby mróz większy niż wczoraj, a wcale go nie czuję. Może przez wrażenia dzisiejszego dnia?... Za dużo tego wszystkiego dziś było:)

    OdpowiedzUsuń