środa, 20 kwietnia 2011

przedświątecznie


Okna umyte, więc i na świat jakoś dalej i wyraźniej widać. Zresztą, kolorowo się tam robi ostatnio i to bynajmniej nie z powodów wiosennej aury. Choć wiosna też ma coraz więcej do powiedzenia w tym temacie. Kolejne dwa bloki na osiedlu pomalowano na żółto, bardziej żółto i różowo. A przed nimi stoi taki żółty z niebieskim i bardziej niebieskim. Aż przyjemnie spojrzeć w bok. A nie tylko ciągle szary z burym i bury z szarym…

Przedświąteczne porządki dobiegają końca. I wcale nie szaleję z tytułu zbliżających się świąt. Słonie jedynie czekają na zabiegi mocno czyszczące. Kurze i podłogi to cosobotni rytuał więc tak jakbym powoli dobijała do brzegu. Balkon też już wysprzątałam tak całkiem wiosennie. Już można wejść w skarpetkach, bez targania specjalnego dywanika, by nie zmarznąć w stopy. A że słoneczko przygrzewa, to coś czuję, że jutro zniknę na nim na całe przedpołudnie. Już planujemy z Mamą sadzenie pelasiek po długim majowym weekendzie. Tzn. dla kogo długim, dla tego długim, bo wróble ćwierkają po wsi, że idziemy 2 maja do pracy. Dzieci nie, my tak. A może by tak ktoś uświadomił naszą miłą panią z Alei Szucha, że jej coraz nowsze pomysły są coraz głupsze i że już kobiecina całkiem straciła kontakt z rzeczywistością? No bo co my tak naprawdę mamy robić w tym dniu? Gdyby tak jeszcze była możliwość wzięcia urlopu, ale nam nie przysługuje… Rzuciłam pomysłem, by rozpalić ognisko na boisku i przy pieczeniu kiełbasek zrobić zajęcia integracyjno – majówkowe dla pracowników szkoły. Chyba, że nas zagonią do plewienia skwerków. Ale tu już pewnie pani BHP zaoponuje, że to niezgodne z naszym zakresem obowiązków. Jeszcze komuś grabie spadną na nogę i wypadku w pracy nijak nie uznają…

W każdym razie o pracę od nowego roku mam się nie martwić. Na cały etat jakoś się tych godzin nazbiera. Jakoś… Martwi mnie za to co innego. Śmietnik w mojej głowie. Muszę jeszcze tam posprzątać. A wczoraj trafił do niej kolejny kontener… Ale ja wiem, że to często moja wina. Bo ktoś mi nawrzuca, niejednokrotnie mnie obrazi, dotknie najczulszej struny, a ja w odpowiedzi nie potrafię być równie złośliwa. Stonuję każde słowo i choć w efekcie powiem to co chcę powiedzieć, zrobię to tak, by mimo wszystko nie urazić.

Chodziłam więc całe popołudnie szukając sposobu na zapomnienie. I choć nie zapomniałam (i nie zapomnę, chyba do końca życia, jak mało co…), wyciszyłam się. A wieczorem zapatrzyłam się na film. Rzadko niezwykle oglądam jedynkę. Ale tym razem odpłynęłam razem z fabułą. Gdyby ktoś nie oglądał, to polecam. „Próba sił”. O walce dobra ze złem. I to dosłownie.

 

 

 

 

6 komentarzy:

  1. Posprzatanie kontenerka czasami wydaje mi sie niemozliwe:)a ja ma "zagwostkę", dostałam propozycje nie do odrzucenia - studia podyplomowe, bo moze nie być dla mnie pracy...miotam sie i miotam, bo nie wiem czy chcę...chcę?uczyc chcę, ale studia? na dodatek wyjazdowe...:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba też wyląduję na podyplomówce... Tylko nie wiem kto mi za nią zapłaci, bo ja na pewno nie... Mam na co wydawać pieniądze...

    OdpowiedzUsuń
  3. My, nauczycielki, niby jesteśmy wygadane, ale jak ktoś dokopie, to zdarza się języka w gębie zapomnieć. I dopiero po fakcie przychodzą do głowy trafne riposty...

    OdpowiedzUsuń
  4. Też już mam okna umyte, świeże firanki powieszone, balkon posprzątany i to wszystko przy wydatnej pomocy męża. Jednak na balkonie nie posadzę żadnych kwiatków, bo i tak się nie utrzymają.Nie zwracaj uwagi na jakieś złośliwe teksty, szkoda nerwów. Olej to!Życzę radosnych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy okna umyte i świeże firanki wiszą - od razu robi się weselej, prawda?:)Hmm... Wszyscy w koło mi poradzili bym to olała, a ja odpowiedziałam na owe złośliwości. Nawet usłyszałam zarzut, że za łagodnie, ze powinnam z tzw "grubej rury"... I nawet myślałam, ze odpowiedzi nie będzie. A jednak była. "To mi pojechałaś...". I teraz dopiero mogę to olać. Choć pewnie jeszcze długo będę pamiętać.Spokojnych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo często, niestety... Ale czasem zdarza się, że palnę coś bez pomyślunku i wtedy dopiero są hece:)

    OdpowiedzUsuń