sobota, 13 czerwca 2009

(P)różności rozmaite niesfornym uchem wyłowione


Koszmarek Polskiej Piosenki uważam za otwarty….
Rzadko oglądam telewizję w pełnym tego słowa znaczeniu – zawsze jest tyle innych rzeczy do zrobienia, że nawet jak oglądam film to jednym okiem i w efekcie wychodzi mi z niego swoiste słuchowisko. Tym razem też słuchałam jedynie. No ale co tu oglądać – skoro to festiwal piosenki, to trzeba słuchać:)
Podobno miał to być koncert premier. Podobno, bo co to za premiery, skoro piosenki pani Wyszkoni i zespołu Pectus dudnią w każdym zakładzie fryzjerskim, sklepie, a nawet w moim prywatnym mieszkaniu? Na szczęście wszystkie inne słyszałam pierwszy raz, czyli, że dla mnie osobiście były jednak premierami.
Na część konkursową się nie załapałam. Walczyłam w kuchni z eklerami. Co prawda pierwsza ich tura trafiła do Rodziców już przed południem, ale wszystkie zniknęły w mgnieniu oka, bo Brat łakomczuch się pojawił był na chwilę (chwilę..) i popołudniu telefon „Córcia, dasz radę jeszcze upiec?”. Więc jak się uporałam z papierzyskami zabrałam się za pieczenie. Cura domesticos jak się patrzy – nic dodać, nic ująć:) Jednak od tych „Łoło”, „Jeje”, „Hej Opole!” i innych tego typu pisków wykrzykiwanych (a raczej wysapywanych) między poszczególnymi wersami piosenek, nawet krem budyniowy nie chciał mi się zagotować i ściąć… Koszmar po prostu (nawet niebo nad Opolem płakało – i wcale się nie dziwię, mnie też się chciało…)
Co chwila wpadałam do pokoju, by na własne oczy się przekonać, że mnie uszy nie zawodzą – zestaw artystów co najmniej kosmiczny. Zaskoczenie pełne mnie dopadło, gdy usłyszałam nazwisko pani Celińskiej – nie tylko mnie, operatorów chyba też, bo aż obraz się zaciął i w efekcie pan Kurzajewski, zastygły w stop – klatce, dłuższy czas wpatrywał się we mnie z ekranu telewizora. Podobne zdziwienie mnie opanowało, gdy na scenie pojawiła się Justyna Steczkowska. Z pełnym szacunkiem dla jej umiejętności wokalnych, ale to nie festiwal dla niej. Dla mnie osobiście to miłość jednopłytowa – jej „Alkimję” mogłabym słuchać na okrągło, podobnie jak duetu z Borysem Szycem, ale cała reszta jej twórczości jest dla mnie nieprzyswajalna, tu trzeba być swoistym koneserem. Ale to piszę tylko i wyłącznie z własnego punktu widzenia, bardzo subiektywnie, więc macie prawo się z mną nie zgadzać. 
Cały przekrój gatunków muzycznych i jak tu wybrać tę premierową piosenkę? Artyści wili się w nerwowych konwulsjach na scenie, mniej lub bardziej sapiąc z wysiłku do mikrofonu (w końcu scena była pusta i trzeba było ją jakoś wypełnić, bo z racji kryzysu zrezygnowano z orkiestry i kazano artystom z pół-playbacku śpiewać), chórki nie zawsze trafiały w dźwięki, przez co uszy nieco bolały, a teksty piosenek…. Rany! Jakby je tak poskładać w całość wyszłoby coś na kształt: „
Imprezę czas zacząć. Powiedz gdzie jesteś? Próbuję się dodzwonić, ale nikt nie odpowiada, wysyłam esemesy, szukam cię w każdym mieście. Mam przeczucie, że może jesteś na opluj.pl ale choć klikam enter, dostaję spamy. Nie mogę jeść ani spać, chcę być kochany i uroczy. Zostanę przy tobie, będę kolorowo czarować. ”
Taaa… Kryzys jak nic. Widać i słychać. I najlepszym podsumowaniem niech będzie fragment piosenki pana Rynkowskiego „Nie chce nam się nawet wstać, by się za coś brać”. No mnie się już nic potem nie chciało. Nawet spać. Ale przynajmniej wygrał ktoś, kto zna się na swym fachu (choć jego obecność też mnie zaskoczyła): przysiadł na zydelku, wziął mandolinę pod pachę i po prostu zaśpiewał nie fałszując.
Nie wiem, czy dziś się nie skuszę na jakiś film na innym programie. Ale jak ma być tak samo śmiesznie jak wczoraj, to mogę potem żałować, że przegapiłam:)



20 komentarzy:

  1. Nie ogladam Opola i Sopotu od lat,więc nie skomentuję.Kiedyś zmiłą chęcią oglądałam...20lat temu.Teraz? Nie dla mnie ta nowa muza.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Ewutku, obejrzałam filmik, ale nie znalażłam w nim kogoś, kogo mogłabym dopasować do Ciebie. Co do Opola- juz od kilku lat nie oglądam, żeby się nie stresować, bo nigdy się moja opinia nie pokrywa z werdyktem jury. Skoro było na wpół-sztucznie śpiewane, to pewnie im nawet głosu starczało, bo niestety większość naszych piewców jest nie do strawienia na żywo.Dobra jesteś w te cukiernicze klocki, skoro eklerki robisz.Miłego Ewutku,:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako małolata namiętnie oglądałam festiwal w Opolu. Słyszałam premierę piosenki "Dziwny jest ten świat", "Jaskólki uwięzionej" Stana Borysa, "Karuzeli z madonnami" i wiele innych. Teraz już od dawna nie oglądam, bo stwierdziłam, że to już nie ta klasa.Podobną recenzję do Twojej czytałam dziś na blogu pewnej maturzystki, czyli nie jesteś odosobniona w swej opinii. Chyba Ty lepiej robisz eklery (mniam) niż nasi piosenkarze śpiewają.Pozdrawiam nocną porą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam szczerze, że dłuuugo nie oglądałam Opola - pewnie z tych samych względów co wielu, zupełnie mi nie odpowiadały "klimaty", ale w tym roku się skusiłam i chyba bardziej z ciekawości go obejrzałam (a raczej posłuchałam) niż z zamiłowania:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, bo tylko moja głowa mignęła dosłownie przez ułamek sekundy gdzieś w tłumie i nawet ja się zastanawiałam, czy dobrze się zidentyfikowałam - ale to już w mailu:)Co do eklerów - to najprostsze ciasto na świecie: gotujesz szklankę wody z połową kostki margaryny lub masła, do tego dodajesz szklankę mąki i dalej gotujesz mieszając. Robi się ciasto jednolitej konsystencji. Należy je dobrze wystudzić, potem wbić 4 jajka, dobrze zmiksować i gotowe:) Ciasto równie dobre do karpatki, na eklery czy ptysie. A krem? Cóż - tu przyznaję, żę kupuję gotowy w proszku i jedynie go trzeba rozmieszać z mlekiem, potem wlać do drugiej szklanki gotującego się mleka, wystudzić, dodać drugie niemal pół kostki margaryny, znów zmiksować i już. Jeszcze sama się kremu budyniowego nie nauczyłam robić, a mam już jeden wypróbowany, który nawet mój Tato uwielbia:)Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. W ubiegłym roku oglądałam Opole pierwszy raz od wielu lat i było, powiedzmy sobie - w miarę. W tym roku - cóż, dzień pierwszy mnie rozczarował, ale za to wczorajszy kabareton był całkiem dobry:) Żadnych odgrzewanych kotletów, a nawet jak już się coś powtórzyło, to i tak było śmieszne. W każym razie ja się ubawiłam:)Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~smoothoperator14 czerwca 2009 12:48

    Tak szczerze powiedziawszy, Ewo, to wolałbym Cię widzieć przy tych eklerkach, aniżeli spędzać czas przed opolowo-koncertowym telewizorem, co nieopatrznie uczyniłem (wprawdzie wyrywkowo, a jednak) wczoraj, słuchając "jedynek". Z edukacyjnego punktu widzenia te "jedynki" mają jednak sens, odpowiadając, jak ulał, skali obecnie obowiązujących ocen. Nie dziwota, że w Eurowizyjnych przedstawieniach śpiewaczych dostajemy od pewnego czasu łupnia jak się patrzy.Kiedyś zdarzało się, że Opole było niejako odzwierciedleniem tego, co panuje w muzyce rozrywkowej w Polsce; dzisiaj, poza jakimiś wyjątkami, poza wspominkami w nowych aranżacjach i wykonaniu, panuje przeciętna miernota,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Przynam, że dziś z premedytacją usiądę przed telewizorem na wieczornym koncercie tak bardzo reklamowanych "Duetów". Po prostu muszę to zobaczyć:) Żałuję tylko, że pani Rodowicz się obraziła na organizatorów, którzy nie pozwolili jej zaśpiewać w duecie z samą Dodą - to mogłoby być fascynujące widowisko, no ale suma sumarum żadnej z tych pań nie zobaczymy... A co zobaczymy i usłyszymy? Przekonamy się wieczorem:)Miłej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Akurat na panią Celińska 'wpadłam' skacząc po kanałach i dochodząc do wniosku, że lepiej pójdę spać - przynajmniej jakiś pożytek z tego będzie.Hmm, Steczkowska i Szyc? Nawet nie wiedziałam, że taki duet powstał, ale ja generalnie muzycznie jestem zacofana, więc mną muzycznych trendów nie ma co mierzyć :-)Lecę posłuchać.

    OdpowiedzUsuń
  10. No to widzę, że zainteresowanie Opolem było wielkie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszy mnie,że chociaż Ty sie ubawiłaś-:)Mnie ostatnio nie cieszy żadna muza-:(Może to przez te deszcze? Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  12. ~postautoportret15 czerwca 2009 18:23

    Tak to niestety już jest, że rynek muzyczny w Polsce jest, tak naprawdę lansowany, przez grupkę ludzi i to oni decydują. Słuchamy więc tego co Republika kolesi zadecyduje... Przykre ale prawdziwe.... Ludzie, którzy mają talent i chcieli by zaistnieć na rynku...po prostu muszą mieć znajomości inaczej papa. Życie. I tak potem przez całe dekady, mimo zmiany rządów..hi hi, polska scena muzyczna, leży i kwiczy. Przykre??? Niestety tak, nawet bardzo...ale niestety prawdziwe. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  13. beatris3076@op.pl15 czerwca 2009 22:33

    zaplanowałam pierwszy dzień Opola ale jakoś zajęłam się czymś innym i jednym okiem lukałam co się tam dzieje.Jednak im bardziej chciałam zobaczyć tym bardziej ogarniał mnie sen...hihihhihPozdrówki serdeczne:)

    OdpowiedzUsuń
  14. I jak sama widzisz - niewiele straciłaś. A przynajmniej się wyspałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam dzis mnóstwo recenzji na temat tegorocznego festiwalu i chyba żadna nie była pozytywna. Może organizatorzy zaczną czytać gazety i w końcu zrobią coś co da się oglądać i słuchać zarazem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki za relację z festiwalu w Opolu. Nic nie straciłąm, ze przez wojażowanie nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Opole dzisiejsze to już ekstra przesiew popłuczynowy, kto tak naprawdę tam występuje i dla kogo to ma być nobilitacja? Szkoda słów i słuchu a eklery to muszę powiedzieć, że mi narobiły nadmiernego wydzielania śliny :))) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam w jakiejś gazecie, że sam Piaseczny powiedział, iż pierwszy dzień festiwalu oglądał z zażenowaniem. Cóż - a byli tacy, co mieli odwagę powiedzieć, że na takim festiwalu nie wystąpią lub zrobią to tylko dla jaj - i tak też zrobili. Może za rok festiwalu nie będzie, bo jakoś śmiem wątpić, że tak bardzo się budowlańcy przyłożą do roboty i w rok nowy amfiteatr wybudują. Chyba, że będziemy świadkami cudu budowlanego:)Przepraszam, że narobiłam smaka eklerami:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przyznam, że spodobał mi się ostatni dzień festiwalu, czyli "Superduety". Może nie wszystko tak do końca, ale bez wątpienia był to prawdziwy koncert, a nie jakieś niewiadomo co....Pozdrawiam wieczorowo:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeśli dalej będzie taka formuła naszego festiwalu, to chyba już nigdy nie obejrzę. I pomyśleć, że kiedyś nie mogłam się doczekać!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń