piątek, 5 czerwca 2009

dzień przed...


Klapnęłam na chwilę w szkolnej bibliotece, by po raz enty spojrzeć w scenariusz i odnaleźć szczegół numer milion siedemdziesiąt, który umknął do tej pory. Podniosłam na chwilę wzrok i nie wiem czemu spojrzałam na kalendarz.
- O, a wy już macie czerwiec na kalendarzu – powiedziałam do koleżanki.
- Przecież już jest czerwiec – odpowiedziała zdziwiona.
Schowałam twarz za kartkami trzymanymi w ręku. To się nazywa być zakręconym. Trochę czasu minęło zanim się uspokoiłyśmy, ale i tak, do końca dnia (a raczej do wieczora), ile razy się minęłyśmy gdzieś na szkolnym korytarzu, wybuchałyśmy na nowo śmiechem.
No tak: niby wszystko dopięte na ostatni guzik, ale i tak czuję, że jutro będzie jeden wielki spontan… Dzieciaki do ślubowania już nie chodzą „tropem węża”, tylko ładnie w sznureczku. Poczet sztandarowy śmiga po kościele, szkolnym korytarzu i auli, jakby całe życie nic innego nie robił. Godziny prób z chórem też dają efekty. I tu trzeba było zobaczyć miny niewtajemniczonych uczniów, sporadycznie pojawiających się na próbach chóru, gdy jakiś miesiąc temu, na jednej z prób, zaczęłam uczyć śpiewów liturgicznych.
- O, pani z historii śpiewa… - usłyszałam tu i tam zdziwione szepty.
Pewnie, że śpiewa, a co:)
Zwariowane to wszystko. Czasem mam wrażenie, że już tego nie ogarniam, że to, czy tamto, umknęło. Ale chwilę potem okazuje się, że (uwaga, będę się chwalić…) tak właściwie, jeżeli ktoś nad tym wszystkim panuje, to właśnie ja. Już nie zaglądam w scenariusz. Dla uniknięcia pokusy zostawiłam go w szkole. Jeżeli nie znalazłam jakiejś dziury do teraz, to niech tak zostanie. Będę jutro spokojniejsza w swej błogiej nieświadomości. Tzn. i tak nie będę spokojna. Dyrekcja nie była na żadnej próbie. Dziś malowałam jej plan kościoła gryzmoląc strzałki skąd dokąd ma iść, gdzie stanąć, gdzie i jak się obrócić… A jak coś będzie nie tak, to i tak mnie się oberwie. Cóż – lata wprawy:)
Po wszystkich już widać zmęczenie. To bieganie po schodach w szkole, kursy szkoła – kościół wszystkim dały się we znaki. Kręgosłup wczoraj odmówił mi posłuszeństwa odcinając zasilanie dla lewej ręki. Na szczęście dziś rano wszystko wróciło do normy, tylko ból kręgosłupa został nadal. A jutro…
I tu już można umierać ze śmiechu. Jutro wbijam się w sukienkę – tę kupioną na okoliczność opery. Innej nie mam. Nawet dobrze, że pogoda jest taka jaka jest. Chociaż raz bowiem nie mam problemu pt. „Co na siebie włożyć?”. Normalnie pewnie bym poszła w spodniach, bo tu akurat mam w czym wybierać na każdą pogodę, ale skoro dziewczyny idące do ślubowania zmusiłam do założenia spódnic – nie mogę nie przyjść w niej i ja. Hmmm… No trudno, dam radę – w końcu jestem dzielną dziewczynką:)  
Ok., teraz czas iść spać. Inaczej będę jutro straszyć podkrążonymi oczami. I bardzo przepraszam, że zaniedbuję wszystkie znajome blogi. Nadrobię przez weekend. A na razie – byle do jutra…


14 komentarzy:

  1. Ewutku, trzymam kciuki. Opisz jak było. Ciekawam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymaj się, ale i tak widzę, że dajesz radę więc to tylko jako życzenie wspomagające a nie podtrzymujące przy życiu :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. W Wakacje odpoczniesz,nabierzesz sił,tylko uwazaj z kręgosłupem. To nie są żarty.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Opiszę, obiecuję:) Przeżyłam. Co się nastresowałam to moje, ale choć i tak scenariusz swoją drogą a życie swoją - wszystko się udało, a jak coś się nie udało to i tak wszyscy byli przekonani, że właśnie tak miało być. Odeśpię i napiszę, może jeszcze wieczorem będę mieć siły. Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuję za życzenie wspomagające:) Trzymałam się wszystkiego co się dało i się udało:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uważam, uważam. Dbam o niego jak o skarb, bo powtórka z rozrywki pt. "nie umiem chodzić panie doktorze" już się nie może powtórzyc.Trzymaj się Majeczko. Jakoś trudno mi za Tobą nadążyć po tych portalach, ale nabieram wprawy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już wiem, że jest po wszystkim i że się wszystko udało wspaniale. Teraz odpoczywaj i zbieraj pochwały, a może i nominacje do nagrody, czy odznaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  8. ~smoothoperator6 czerwca 2009 19:19

    Witaj,Już z pewnością jest po strachu, po imprezie. Pewnie odpoczywasz.A koniec roku coraz bliżej,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Obawiam się, że limit nagród wyczerpałam w tym roku szkolnym nagrodą kuratora. Naljepszą nagrodą dla mnie po tych latach przygotwań jest jednak urlop zdrowotny, który zaczynam już za dwa tygodnie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak tak, już po wszystkim. Teraz jeszcze troszeczkę, odrobinkę i to na co czekają nie tylko uczniowie- wakacje:)

    OdpowiedzUsuń
  11. To gratuluje nagród, ale i urlopu. Odpoczywaj i nabieraj sił! A jak długo ten urlop będzie trwał, cały rok szkolny?

    OdpowiedzUsuń
  12. Calusieńki:) Wliczając zatem w czas wolny od szkoły 2 miesiące wakacji - przede mną perspektywa 14 miesięcy błogiego leniuchowania. Tylko żebym się zbytnio nie przyzwyczaiła:)

    OdpowiedzUsuń
  13. ~postautoportret9 czerwca 2009 13:23

    To ja z całego serca gratuluję talentów organizacyjnych oraz umiejętności wokalnych szanownej Pani Histeryczki....ups Historyczki...Hi hi a co do kalendarza to podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Ale pełen szacunek i uznanie... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Może być i histeryczka:) W koncu moi uczniowie muszą umieć śpiewająco - byle czym mnie nie zadowolą przy odpowiedzi, hihi:)

    OdpowiedzUsuń