czwartek, 8 października 2009

jak za Wilusia....

Tymi słowami skwitował Tata fakt rozbrajania kolejnego „pstryczka – elektryczna” przy blasku świeczki, bo ostatnia latarka zginęła śmiercią tragiczną wypadając z rozebranej kilka chwil wcześniej szafki.
Jednym słowem mieszkam na placu budowy i powoli przestaje mi się to podobać. Ale nie mogę narzekać – sama tego chciałam. Do tego, z powodu chwilowego przestoju w uprzykrzaniu życia sąsiadom, znów cierpię na nadmiar wolnego czasu. A gdy cierpię na nadmiar wolnego czasu, zaczynam intensywnie myśleć i rozglądać się po mieszkaniu. I w efekcie tego wszystkiego wczoraj narodziła się w mej (już chyba chorej) głowie wizja zdemolowania kuchni. Bo nagle się okazało, że po zerwaniu boazerii z przedpokoju, nie tylko to pomieszczenie powiększyło się o dobre kilkadziesiąt centymetrów kwadratowych, sześciennych i czworokątnych razem i zrobiło się niesamowicie jasno, to na dodatek… zlew z kuchni nagle zaczął zerkać do przedpokoju. Dobre 3 cm wystaje. I nikt nie pomyślał, żeby zamówić mniejszą szafkę i kupić mniejszy zlew. Pasowało? Pasowało. Ale teraz nie pasuje… Nic już z tym nie zrobię, bo gdzie teraz zamówię taką szafkę, żeby pasowała do reszty… Trzeba więc pomyśleć jak to zamaskować, żeby wyglądało iż tak właśnie miało być od początku. A przy tzw. okazji tu się coś poprawi, tam zmieni i będzie:)
Kalkulator w mojej pięknej komórce ciągle więc coś mnoży, dzieli i dodaje. Ja patrzę jak sroka w gnat w wyciąg bankowy i porównuję wyniki z kalkulatora z cyferkami z wyciągu i sama siebie pilnuję, żeby mnie jakaś ułańska fantazja nie poniosła. Mina mi trochę zrzedła, gdy u Mijki przeczytałam o perypetiach remontowych Muzyczki. Włosy mi dęba stają przy każdej takiej opowieści, bo jakoś do tej pory omijało mnie takie cosik szerokim łukiem. No ale biura podróży też do tego roku robiły w konia wszystkich tylko nie mnie aż w końcu trafiło i na mnie… 
Zbieram się więc i idę na wycieczkę do centrum budowlanego skonfrontować moje chore mrzonki z cenową rzeczywistością i wdepnę po drodze do miłej pani od drzwi, spytać kiedy panowie się łaskawie zjawią, bo mi robotę blokują.

P.S.1. Wdepnęłam we wtorek na chwilę do szkoły. Podrzucić koleżance książki, o które prosiła. I tak sobie pomyślałam : „Jak mnie pani Marysia zobaczy, to znowu powie, że schudłam”. Bo ona zawsze mi mówiła, że chudnę w oczach. Wchodzę na dyżurkę, a tam wszystkie panie sprzątaczki, łącznie z panią woźną. I nagle pani Marysia się wychyla i mówi „Pani Ewuniu, widać, że urlop pani służy. Jak pani się ładnie zaokrągliła po buzi”.
Ha!:))))
Tylko, czy mam się teraz martwić, że zaczynam tyć?

P.S. 2. Nie jadę na seminarium. Odrzucili moje podanie, ale nie do końca. Jestem na liście rezerwowej. Ale nie ma tego złego itd. Chyba zostawię te pieniądze i trochę dłużej posiedzę latem w Grecji.




14 komentarzy:

  1. eee to może ja odłożę notkę o remoncie Muzyczki na później,aż skończysz swój remont:))))bo ona walczy od..lutego.ale to domek jest,więc spoko.osobiście doradzam dłuższy pobyt w Grecji,należy Ci się:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Biednaś Ty,biedna.Jak ja się cieszę, że u mnie wszelkie remonty Cris osobiscie.Bo on budowlaniec jest!A od większych remontów mam sąsiada Bambułę.Powodzenia Ci życzę.A Grecji zazdraszczam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba obliczyć tzw. BMI Indeks. Jeżeli jest poniżej 28, to nie trzeba się zamartwiać przybywaniem kilogramów. Czasami kilka dodatkowych kilogramów wpływa pozytywnie na urodę. Wszystko zależy w czym komu do twarzy. A seminarium można dziś zorganizować przez internet, nie ruszając się z domu. A bo to mało materiałów w Internecie. Zdecydowanie popieram pomysł spędzenia kilku dni dłużej w Grecji w czasie najbliższych wakacji. To greckie seminarium może okazać się dużo bardziej interesujące. Zwłaszcza w okresie święta Dionizosa...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale sie uchichralam do lez,hahaha...tak sie sklada,ze i u mnie zlew pasuje jak piesc do oka... Caluski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od lutego?? Oooo... Pełen szacunek. Ja mam nadzieję skończyć za 2 tygodnie, albo i 3, jak się za kuchnię wezmę:))I poszłam do miłej pani od drzwi - nie dzwoniłam, bo "abonent poza zasięgiem". I przyjdą jutro:))) W środku nocy... o 7 rano! Matko, kto o takiej porze pracuje?:( Bo ja na pewno śpię...

    OdpowiedzUsuń
  6. Normalnie to ja sama, bo stety, bądź nie, osobistego Crisa ani innego mena nie posiadam... Ale takie remonty jakie mi się umyśliły ostatnio przerastają moje amatorskie majstrowanie przy ścianach, więc zdałam się na fachowców. No to mi się to teraz wlecze jak ślimak na autostradzie... aAe jak panowie fachowcy jutro obudzą blok skoro świt, a potem podepnie się sąsiadka, u której już inni fachowcy coś stukają w łazience (nawet spotkaliśmy się w hurtowni przy płytkach:) ) i jeszcze sąsiad z drugiego, który od kilku dni zawzięcie coś wierci w ścianach - to dopiero będzie orkiestra:)

    OdpowiedzUsuń
  7. BMI już policzyłam:) Zajrzyj do notki z 24 czerwca - sama zobaczysz, że nawet takie liczenie przyprawia mnie o palpitację serca:))) Na szczęście mieszczę się w normie, ufff:)Nie mam pojęcia kiedy wypada święto Dionizosa, ale obawiam się, że na takie imprezy to ja się nie nadaję. Święto Dionizosa mam w głowie już po dwóch kieliszkach wina, a moi znajomi Grecy na szczęście nie nalegają, gdy mówi się im, że tyle wystarczy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Ewutku, gwoli pocieszenia- wczoraj moim sąsiadom zakładali nowe drzwi do mieszkania. O godz. 22 ciągle jeszcze byli bez drzwi. Teraz robimy zakłady, kiedy im te drzwi same wypadną, bo futryna była osadzona na niewyschniętym betonie. Ewutku, remonty to kara za wszystkie przeszłe i przyszłe grzechy ( podobnie jak zawód nauczycielski). Mnie jutro zakłada Pan Hydraulik nowy kompakt w WC, tzn. mam nadzieję,że to będzie jutro, ale rano ma nam jeszcze potwierdzić.Trzymaj się Ewutku, nie daj się gdzieś zacementować okazjonalnie.Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, że ja się już nawet niczym nie przejmuję? Bawię się każdym bzdetem, który wyjdzie tu i tam, jako "do poprawienia":) Właśnie opakowałam folią cały przedpokój, w wielkiej swej naiwności sądząc, że może choć trochę mniej pyłu mi się po mieszkaniu dzięki temu rozniesie... No to zobaczymy jutro, jak te moje patenty zadziałają w praktyce:) Buziaki:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. O montażu drzwi to ja się nasłuchałam już tyle historii, że jutro chyba będę panom fachowcom na ręce cały czas patrzeć, żeby mi ich do góry nogami nie zamontowali (bo tak się przydarzyło mojej znajomej... i ta firma, która przychodzi do mnie, o mało ze śmiechu nie umarła, jak zobaczyli co mają poprawiac - znajoma bowiem od razu wywaliła tamtych i zadzwoniła do innej firmy). A z kompaktem wc też miałam historię, bo jak przywieźli go ze sklepu i rozpakowaliśmy - okazało się, że góra, czly spłuczka jest pęknięta. Pojechaliśmy wymienić. Po numerkach serii. I pan fachowiec zamontował, a ja po kilku dniach wdepnęłam w wc do kałuży wody. Szukaliśmy przyczyny awarii kilka dni. Znikąd nie ciekło. Aż pewnego pięknego dnia wrzuciłam do spłuczki kolorową kostkę zapachową. I gdy wdepnęłam bialą skarpetką w niebieską kałużę - już wiedziałam skad cieknie. Tylko jak? I po następnych kilku dniach okazało się, że... spłuczka nie była z kompletu (choć po numerkach wydali....) Kazałam to wszystko wymontować i jazda do sklepu. Trochę to trwało, bo pani w reklkamacji wcale nie chciała przyjąć towaru. Skończyło się na tym, że zeszli do mnie wszyscy kierownicy działów, nawet sam kierownik, bo ja uparta baba - wymienić i już, w całości a nie że tylko góra. No i wymienili. I nic nie cieknie. Na razie przynajmniej:))Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Historia remontu Twojego mieszkania, zaczyna przypominać sprawozdania z pola bitwy..hi hi, uwaga tylko na czołgi i miny. A u mnie leje deszcz i tak będzie do maja..Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo tu wygląda jakby cały front mi przez mieszkanie się przetoczył:))) Czołgi to może mi nie grożą, ale każdy dzień przynosi nową bombę do rozbrojenia;)Do maja??? Ojej... Słońca Ci życzę z całego serca!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tam Cie pocieszę, to nie koniec :))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja wiem:))) To samiuśki początek początku:)))

    OdpowiedzUsuń