sobota, 14 lutego 2009

zimowo

Za oknem biało. Wiosna liznęła nas po nosach i oddała pole zimie. W końcu to luty. Nie ma się co dziwić. Śnieg przykrył świat puchową kołderką, dzieci opanowały okoliczne górki i szaleją na sankach, a ja znów kręcę piruety na chodniku. Wszystko w przyrodzie wróciło do równowagi, tylko ja ciągle mam problem z jej utrzymaniem. 
Bardzo się cieszę, że dziś już piątek (właściwie niedługo się już kończy). Nie ważne, że trzynastego. To wcale nie musi być pechowy dzień. I nie był. Dziś pierwszy raz od początku roku szkolnego nie zaspałam na poranny dyżur, przyszłam do szkoły przed czasem i byłam z siebie bardzo dumna. Tydzień był ciężki, bo jakoś trudno mi się było przestawić na tryb porannego wstawania i spędzania niemal całego dnia poza domem. Do tego jeszcze jakieś tam moje, mniej lub bardziej ważne sprawy i kręgosłup, który znów brutalnie przypomina mi o swoim istnieniu, i wybrzydza każdą pozycją jaką przyjmuję- i czasem nie wiem, czy się położyć, czy może usiąść, czy lepiej stać... No i w efekcie trochę mnie tu nie było... 
Wczoraj wieczorem wpadła do mnie niespodzianie Iskierka Słońca, dziś dwa kolejne Promyki . Może w końcu Słońce zagości u mnie na dłużej. Za bardzo mnie zamroziło, chcę odtajeć. Wiosny mi trzeba:)

20 komentarzy:

  1. Wszystko już zostało powiedziane, znasz moje zdanie, każde słowo...Jestem, choć mnie nie było.

    OdpowiedzUsuń
  2. 'Przezyjemy to nic dla nas'RAZEM WSZYSTKO PRZETRWAMYi to Ty bedziesz tym słoncem ale trzeba wyjsc z za chmurki i damy rade :*-

    OdpowiedzUsuń
  3. beatris3076@op.pl14 lutego 2009 02:53

    wiosny nie tylko Tobie trzeba...hihihih,zima a i owszem piękna jest jak oglądam ją przez okno z cieplutkiego mieszkanka,ale jak mam wyjść...brrrr....nie lubię zimna.Z kręgosłupem racja czasem odmawia posłuszeństwa i on swoje a my swoje...heheheh,ja mam to raczej z kosteczkami...skrzypią niemiłosiernie stąd muszę spożywać większe ilości galaretek i kisielu...hihihihpozdrawiam wesoło:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Effciu, gdy dziś rano wyjrzałam przez okno, to zbaraniałam, bośniegu mnóstwo, następny ,mocno mokry, pada, a wszystko sie topi bo jest +2. Paskudztwo a nie zima. Dlaczego nie może być tak z -4, słonko,śnieżek, bez wiatru - czy to takie duże wymagania?Pozdrawiam cieplutko, :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale jesteś. Przecież "Przyjaciel jest jak słońce - jest zawsze, nawet wtedy, gdy go nie widać". Za dużo czasem chmur i się nie dostrzegamy, co nie znaczy, że nas nie ma. Tak, znam każde słowo, dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypomniała mi się piosenka z przedszkola: "Słoneczko nasze rozchmurz pyska, bo nie do twarzy Ci w chmurzyskach. Słoneczko nasze rozchmurz się..."Damy radę, jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  7. Kisielu bym nie przełknęła, ale galaretkę chętnie:) Mnie by się raczej jakiś basen przydał, albo masaż- mmmm... już mi się marzy:) Tylko, że ze mnie się leniwiec trochę zrobił, no i dzień musiałby mieć trochę ponad 24 godziny, bym ten basen gdzieś upchnęła. Więc chyba zostają mi jakieś domowe sposoby: skłony i przysiady przy wycieraniu podłóg czy zawiązywaniu butów, ćwiczenia rozciągające przy myciu okien itd. ;) Jak się nie ma co się lubi, to sie lubi co się ma:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na skwerze przed blokiem jest śniegu po kolana i sypie dalej. Zima jak się patrzy. Nawet temperatura zimowa: -3... Za chwilę będę się przebijać przez te zaspy na chodnikach: jak zawsze drogę do Rodziców pokonuję w 15 minut, dziś pewnie będę iść dwa razy wolniej, do tego będę mieć wrażenie, że przebieram nogami w miejscu. Czekam na wiosnę, jak na zbawienie niemal, ale taką pogodę też bardzo lubię - jak zima, to ma być mróz i śnieg. I - jeżeli chodzi o mnie, taki widok za oknem może być aż do 20 marca:)Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nawet ucieszyłam się na nawrót zimy, może dlatego, że w ostatnim czasie aura była tak zmienna, iż ciągle miałam bóle głowy. Bólu kręgosłupa serdecznie Ci współczuję! Czy to nie przypadkiem choroba zawodowa nauczycieli? Mam dwie nauczające koleżanki i obydwie często narzekają na tę dolegliwość - pomagają im masaże i regularne pływanie. Effka, spokojnego weekendu Ci życzę, wypoczywaj, zbieraj siły i ciesz się luzikiem! Słoneczka również życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też się cieszę na powrót zimy - ale tej prawdziwej, z mrozem i śniegiem. I niech tak już będzie do prawdziwej wiosny pełnej słońca i pąków na drzewach. Co do kręgosłupa - po trochu to niejako choroba zawodowa. W końcu cały dzień na nogach (nie potrafie prowadzić lekcji na siedząco..) a popołudniu siedzenie przy biurku i cała masa innej roboty (czasem przed komputerem). Po trochu to też skutki wypadku samochodowego sprzed kilku lat. Jak już napisałam w odpowiedzi Beatris - basen i masaże to to, czego by mi było trzeba. I w końcu trzeba będzie o tym pomyśleć na poważnie.Pozdrawiam zza zasp śniegu:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ewciu, w przyrodzie musi być porządek. Skończy się zima, nadejdzie wiosna- nie poganiaj!Pozdrawiam walentynkowo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten wczorajszo - dzisiejszy śnieg mi w ogóle nie w smak: ledwie się do dworca PKP przekopałam. Jutro będę się przkopoywać ponownie, ech..

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie poganiam, wszystko ma swój czas i miejsce... Ucieszył mnie widok śniegu, znów mi zmarzł nos i ręce. Ale tęsknię za Słońcem. Mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteśmy dziwnymi stworzeniami, prawda? Jest śnieg w zimę - źle, bo go za dużo, albo za mało i wiecznie coś nie pasuje. Nie ma śniegu - też narzekamy, co to za zima beznadziejna, bo bez śniegu:) Minie i zima, śnieg stopnieje, zaświeci słońce, zrobi się zielono, zapachnie wiosną... Rozmarzyłam się.. Nie daj się zaspom:)

    OdpowiedzUsuń
  15. W tej kwestii dziwna nie jestem w żadnej mierze: na zimę zawsze narzekam, bom zmarzluch i anty-miłośniczka śniegu w każdym calu :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiesz co, już prawie miałam się zakładać o to że w nasze-wielkopolskie ferie nie będzie ni grama śniegu! I dobrze, że do zakładu nie doszło! A co do kręgosłupa- też w rodzinie mamy słabe kręgi! No może ja nie tak do końca, bo zostałam przez mamę zrobiona na boczku(owocek romansku)! I w każdym rodzinnym domu, w jednej framudze drzwi, jest zamontowany drążek do ćwiczeń:) Jak boli kręgosłup, to się wieszamy hehehehe!!! Rodzina gibonów kurde hehehe! Ale pomaga takie dyndanie, rozluźnia kręgi i otwiera przestrzenie między kręgowe..Kurcze, na masażystę-fizjoterapeutę też bym się nadawała!!Pozdrówki gibbons-family:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. ~Nola - starsza pani16 lutego 2009 22:41

    Hej Effko, u mnie też zimowo i mroźnie, dni już dłuższe i bardzo słoneczne. Lubię takie dni, a wiosna naprawdę już blisko.Dziekuję, że do mnie zajrzałaś, ja nie tylko o polityce piszę, o szkole także. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Właśnie sobie wyobraziłam Twoją Rodzinę dyndającą na drzwiach tu i ówdzie:D Mój kręgosłup dokucza mi już od dawna, no ale takie długie ciało dzwigać, to w koncu wyczyn nie lada:) trochę się pogimnastykuję, pomarudzę, powiercę i wyjdzie na moje:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zima nas polubiła na całego. Sniegu po kolana, biel, biel i jeszcze raz biel.... Uwielbiam taką zimę:DPozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja też należę do gatunku zwierząt ciepłolubnych i wakacje w tzw. ciepłych krajach, gdzie temperatura nie spada poniżej 30 w cieniu to najważniejszy punkt całego roku. Ale gdy pada śnieg, gdy skrzypi pod nogami od mrozu, gdy na drzewach są wiegachne białe czapy - jestem wniebowzięta. Jeszcze lepiej czuję się oglądając to przez okno oczywiście. Ale jak już mam dość zmarzniętych rąk i czerwonego nosa, tych wszystkich warstw ubrań, przez które toczę się po chodniku jak zielona żabka, pocieszam się myślą, że ta zima w końcu minie i znów będzie zielono i ciepło;) Na razie jeszcze się napawam widokiem zimy. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń