niedziela, 1 listopada 2009

"Któryś wiatr zabierze i mnie"


To był mój pierwszy poważny koncert w życiu. Mama dała kasę i poszliśmy, z Bratem i jego kumplami (bo ja niemal wszędzie z nimi łaziłam…). Usiadłam w pierwszym rzędzie. Siuśmajtka jedna taka. Lat 14. Wierciłam się na tym krześle jak pokręcona. Bo i miejsce koncertu bardziej na jakiś recital się nadawało. Nasz grajdołkowy „Klub Kolejarza”, którego dziś już nie ma. Jest jakaś tancbuda „U Hany”, czy jakoś tak…
I zaczęli grać. A ja w tym pierwszym rzędzie. O rany… Słyszałam ich w radiu, czasem w naszym czarno-białym telewizorze marki „Beryl 102” (rajuśku, skąd ja pamiętam takie rzeczy?:) ). Cała Polska śpiewała ich Lennona. Sama ryczałam na całe gardło na szkolnych dyskotekach „I mama ciągle czepia sieeeeee. Już nikt nie kocha mnieeeee”. A tu na żywca mi śpiewają przed nosem samym… Gitarka, klawisze, ich dwóch, ale i tak „cała sala śpiewa z nami” – jak śpiewał pan Połomski.
Oczywiście po koncercie obowiązkowy zakup kasety – ja swoją, Brat swoją, żeby nie było (zupełnie dziś nie rozumiem czemu tak, no ale widać wtedy było to bardzo ważne). Potem były kolejne koncerty, były nawet okazje do rozmowy po koncertach, kolejne kasety… Mam je do dziś…
A potem cisza. Zniknęli z radia, telewizji. Problemy w zespole, problemy ze zdrowiem, problemy… A potem tylko kameralne koncerty. Stopniowy powrót. Kilka programów w TV. I ciągły wyścig z czasem. Nie dał rady… 
W jednej piosence śpiewał:
„Któryś wiatr zabierze i mnie,
Chciałbym godnie świat zostawić, chociaż boję się” 
I zostawił. Jutro mija 2 lata od Jego śmierci.
Chciałam Go tylko przypomnieć. Więc kilknij sobie tu a potem tu. Albo odwrotnie. Jak chcesz.




16 komentarzy:

  1. I my, Effka, tez kiedys zostawimy ... Bo smierc jest wpisana w ludzkie zycie, a kazda sprawa wymaga swiezych sil, nowego spojrzenia. Nie ma ludzi nie do zastapienia. Mysle, ze trzeba tak zyc, aby zagrac swoja role najlepiej, jak mozna, a potem wiedziec, wyczuc ten najlepszy moment, kiedy nalezy zejsc ze sceny. Czas szybko przemija. Chociaz zdaje sie, ze mamy go jeszcze tak wiele. Najlepiej i najpiekniej, kiedy wszystko w zyciu wydarza sie we wlasciwym momencie, tzn. dokladnie wtedy kiedy istnieja najbardziej optymalne warunki. Wtedy wydaje sie, ze czlowiek nabiera wiatru w zagle, wszystko wokol cieszy, wszystko sie udaje ... I to jest zycie spelnione, gdy mozemy poznac smak chleba z niejednego pieca. Bo byc jest daleko wazniejsze anizeli miec. Chociaz pozory wskazuja, ze jest inaczej ... Tymczasem walczymy o lepszy swiat, o uczciwsze i czytelniejsze uklady w tym spoelczenstwie. Ale czy tak naprawde gdzies jest koniec tych zmagan? Nie ma takiej ludzkiej organizacji czy struktury, ktora wolna bylaby od i odporna na korupcje. A zyc trzeba bez wzgledu na wszystko ... i nie schodzic zbyt wczesnie ze sceny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Effka, za przypomnienie...

    OdpowiedzUsuń
  3. ~smoothoperator2 listopada 2009 01:05

    Każdy ma swoją ważną osobę w krainie wiecznych cieni, która może (oby) tylko dla nas żyjących po tej stronie świata, ciemną się wydaje,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, kiedyś nas wszystkich wiatr zabierze stąd. Jakie to smutne.Pozdrawiam listopadowo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo trafnie to ujęłaś...

    OdpowiedzUsuń
  6. może jest bardziej kolorowa, niż jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić...

    OdpowiedzUsuń
  7. i to jest jedna pewna rzecz w naszym życiu...

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Ewulko! Co jakiś czas podśpiewywałem mojej ślubnej piosenkę "daj mi wreszcie święty spokój" z linijką "nie mam żadnych bab na boku". Najbardziej w Universe podobał mi się charakterystyczny głos nie do pomylenia z żadnym innym. Takich ulubionych piosenek z czasów młodości mam jeszcze kilka, tyle, że są one niezbyt znane i w przeciwieństwie do dzisiejszych mają linię melodyczną pozwalającą je zanucić. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no, każda piosenka ma jakąś linię melodyczną, tylko że nie każdy - z wyjątkiem wykonawcy czasem tylko, potrafi ją zaśpiewać, bądź wyharczeć, bądź wyryczeć - zależy:)Też mam mnóstwo ulubionych piosenek z czasów prehistorycznych i cieszy mnie zwłaszcza to, że się nie starzeją:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wrażenia na pewno niezapomniane, choć.. ja zawsze szukałam ostrzejszych dźwięków.Ludzie zaś się schodzą, rozchodzą, przychodzą. Odchodzą. I nic na to nie poradzimy. Czasem niestety.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak to w życiu jest, że po kolei odchodzimy, jak w wojsku, ważne jednak, żeby zostawić swojego ducha w pamięci ludzi, tego ducha dobrego a złego wysłać na Berdyczów i to jak najszybciej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Odchodzą, czasem wracają, czasem już nigdy... Ot, życie

    OdpowiedzUsuń
  13. "Tak długo żyjemy, jak długo żyje pamięć o nas" - tak to chyba było...

    OdpowiedzUsuń
  14. ~postautoportret7 listopada 2009 13:17

    Tak bardzo przykre, wokalista Univers nie żyje od dwóch lat...sam bardzo lubię ich piosenki... Dziękuję za przypomnienie...

    OdpowiedzUsuń