czwartek, 28 stycznia 2010

jeden telefon i proszę :)


Z radością stwierdzam, że rzekomo najbardziej depresyjny dzień w roku dla nikogo z Was takowym nie był:) Jak miło stanąć okoniem wobec naukowych tez i wyliczeń:)
Wdepnęłam dziś na chwilę do szkoły. To znaczy, w założeniu miała to być chwila. Jeden telefon – przyjdź, pomóż, bo nie wyciągamy. O śpiewanie chodziło. A na poniedziałek jakaś większa kuratoryjna impreza się szykuje. No to poszłam. Choć nie ukrywam, że z duszą na ramieniu.
Na dzień dobry wpadłam na Wicedyrekcję od planu. A czułam od rana, że kogo jak kogo, ale ją spotkam. Śmiała się, gdy poprosiłam, by od września rozpisała mi lekcje od 8 rano, żebym miała większą motywację do wczesnego wstawania. Bo póki co otwieram oczy, gdy cały cywilizowany świat jest już po drugim śniadaniu i trzeciej kawie… A potem wdepnęłam na drugą Wicedyrekcję. Naszą szkolną psycholog, z którą rozmowy zawsze wyglądają co nieco dziwacznie. I nie zawiodłam się tym razem:) Zważywszy na okoliczności mojej obecności, otrzymałam nowy, w innych okolicznościach, niezwykle jednoznacznie brzmiący przydomek: „Panienka na telefon”. Bez komentarza zostawię:) Bo na to weszła Główna Dyrekcja i zaśmiewała się do łez z naszej rozmowy, w której padło tyle wieloznaczności, że ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że mróz nam zaszkodził. Ale przy okazji dowiedziałam się, że moja koleżanka – historyczka, już czeka niecierpliwie aż wrócę, by sama mogła się zaszyć w czterech ścianach własnego mieszkania w kolejnym roku.
A sama próba? Hmmm… Cud, miód i orzeszki, że tak powiem. Tylko w poniedziałek chyba od 8 rano będę wyć jak wilk do księżyca, żeby potem powyciągać te wszystkie górne nutki. Chociaż, chociaż – w niedzielę ma być pełnia, więc może zacznę w nocy:) Ale jak zaśpiewałyśmy z panią Sztuką, na dwa głosy, a cappella, ale z polskim tekstem, [TO], to aż uczniowie zamilkli. Ha! Miło połechtało własną próżność:) I chór załapał co i jak. Uff… I też zaśpiewał na dwa głosy, uff… I oby tylko w poniedziałek wyszło jak dziś.
I z chwili zrobiły się ponad dwie godziny. A potem jeszcze siadłyśmy przy kawce. I zostałam dokształcona w temacie nowych plotek i ploteczek. A przy okazji pomogłam koledze – fizykowi wiązać sznureczki do szatniowych numerków (ja też nie widzę związku między szatnią i fizyką, ale widać aż tak bardzo nie odwykłam, skoro nie zadawałam oczywistych pytań). A potem już zaczęło się zmierzchać, co było wyraźnym sygnałem, że czas zgasić światło i pójść do domu. Trochę tęsknię. Przyznaję. Ale nie na tyle, by wracać natychmiast. Przede mną jeszcze dłuuuugie miesiące. I mam zamiar je wykorzystać maksymalnie. Choć może nie tak, jak wydawało mi się to kilka miesięcy temu. Ale jest dobrze. Pod wieloma względami. Choć życie to jednak zbiór wielkich niespodziewajek.
 


14 komentarzy:

  1. Ewo to bardzo miło, że Ciebie w szkole brakuje. I że jesteś potrzebna chórowi. A uroczystość na pewno będzie udana.

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę! Niby Effka, a jednak Elvis i jeszcze panienka na telefon. Trójca doskonała!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Ewulko! Skoro jesteś taka dobra "na telefon", to warto było by rozważyć możliwość dorobienia na wakacje w postaci "dostarczyciela" pizzy. On też działa "na telefon". Widziałem gdzieś w internecie kawałek ze śpiewającymi dostarczycielami pizzy. To było by wszystko w jednym. Co najważniejsze - nie za darmo. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Robię to z przyjemnością, inaczej bym nie poszła... No i cieszy fakt, że zostałam mile przywitana. Nie zawsze bowiem tak jest:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzy w jednym:) Jestem lepsza niż wash & go :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hihi:) Jestem mało odporna na zapach pizzy:) W momencie robię się głodna... Obawiam się, że długo bym nie wytrzymała w takiej pizzowej atmosferze:)

    OdpowiedzUsuń
  7. W sobotę jest pełnia...dokładnie o 7.15.:-).Tylko spokojnie :-)) Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiedziałam, że z Ciebie taka śpiewaczka. Też wyśpiewywałam, ale przeważnie na zbiórkach harcerskich, że już o obozach i wieczornym ognisku nie wspomnę.Bielutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. no, proszę, na urlopie a w szkole wiecznie:) ale miło było, sznureczkowo:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Postaram się wyć na tyle cicho, by do Ciebie nie doleciało:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja tylko tak - w ramach pomocy międzyresortowej:)

    OdpowiedzUsuń
  12. sznureczków do numerków jeszcze nie wiązałam:) znowu jakaś dodatkowa umiejetność:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze tak wrócić bez obowiązków, żeby tylko pośmiać się i posłuchać co się dzieje nowego, a potem z siłą spokoju wrócić do domu ze świadomością, że jeszcze tak parę miesięcy spokoju przed Tobą :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. 7 za mną, 7 przede mną, czli dokładnie półmetek... Oj, tak na luzie mogłabym przychodzić zawsze do pracy...

    OdpowiedzUsuń