Zawyło, zakurzyło i po kilku minutach zdjęcia zawisły na z góry upatrzonych pozycjach. Uff… Dłużej zmiatałam kurz z podłogi, niż trwało samo wiercenie:)
W ten sposób moje zapędy udoskonalania tego co zastałam tu 4 lata temu, zostały mocno ograniczone. By nie powiedzieć, że właśnie się skończyły. Przynajmniej na jakiś czas. Póki znów czegoś nie wymyślę. Właściwie, to cały czas wymyślam, tylko z realizacją trzeba poczekać. Zrobić przerwę, odsapnąć, zebrać siły i środki, i wtedy znów można będzie wywracać wszystko do góry nogami.
No tak, przerwa… Postanowiłam bowiem zrobić przerwę także w pisaniu. Obiecałam uprzedzić, więc to robię. Dopadło mnie jakieś zmęczenie materiału. I trochę spraw do załatwienia, ciągle odkładanych na „potem”. I takie różne inne dziwne sprawy składające się na stan, który Ewa na użytek wewnętrzny nazwała syndromem „dwanaście – siedemdziesiąt siedem”.
Wrócę. Za tydzień, dwa… Tzn. do pisania wrócę. Bo do Was będę wpadać na kawę:) Tylko jakoś do pisania mnie ostatnio nie ciągnie.
Dziś zaś, do wieczornej filiżanki kawy lub herbaty proponuję, chyba przez wielu zapomniany, akcent muzyczny. Tak trochę przewrotnie. A może nie. Interpretacja dowolna:)
Do zobaczenia:)
Będę cierpliwie czekać. Ja skrobie także w blogspocie/link na samym dole-u mnie/,bo nie mogę zyć bez pisania.Równiez pozdrawiam śnieżnie:-))),bo sypie na hurra.Buziak.
OdpowiedzUsuńBędę czekać,co jakiś czas sama mam takie stany:)a kawę zawsze mam i zapraszam:)
OdpowiedzUsuńakurat to rozumiem:)kawa stygnie:)
OdpowiedzUsuńA po powrocie zdradzisz symbolikę liczb? Bo ja juz tupię z ciekawości... Regeneruj się!
OdpowiedzUsuńTo ja też poćwiczę cierpliwość...U mnie zawsze kawa pachnie-wpadaj i się delektuj!Uściski.
OdpowiedzUsuńRozumiem Ewutku i cierpliwie poczekam.Jak mówią stare pszczoły "czasem trzeba na troszkę odejść, by zobaczyć,że było fajnie". I zaglądaj, zaglądaj, zapraszam.Miłego, ;)
OdpowiedzUsuńOdpocznij i wracaj, nie za długo tam pobądź :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż tam byłam:) I w końcu wiem, dlaczego mi begonia padła - za wcześnie ją przesadziłam... Pozdrawiam serdecznie, do zobaczenia:)
OdpowiedzUsuń"Kocham ten stan, cudowne sam na sam, kawa i ja.."? :)A przed Tobą ostatnia prosta i ferie - jeszcze tylko ta nieszczęsna konferencja, co wszystkim nerwy psuje...Miłego wypoczynku życzę:)
OdpowiedzUsuńzimną też lubię:)
OdpowiedzUsuńSłyszę to tupanie:) Zdradzę, może nie tak od razu, ale kiedyś na pewno:)
OdpowiedzUsuńZdradzę Ci w tajemnicy, że piję tylko nescę... :) Innej nie przełknę. Więc możesz być pewna, że będę zaglądać:)
OdpowiedzUsuńW tym wypadku nie muszę odchodzić, by wiedzieć, że było - to znaczy, że jest fajnie. Muszę się po prostu przywołać do porządku, bo jak się okazuje - nadmiar wolnego czasu jednak może zaszkodzić:)Pozdrawiam i ściskam mocno:)
OdpowiedzUsuńW tri miga i będę:)
OdpowiedzUsuńEffciu, rozumiem Cię i bedę czekała. Odpoczywaj spokojnie, a zagladając na różne blogi będziesz na pewno z radością wielką witana. U mnie na pewno zawsze będzie dla Ciebie miejsce.
OdpowiedzUsuńWitaj Nolu:) Zaglądam tu i tam, zostawiam po sobie jakieś kleksy, chlapię kawą, jak niezguła, czyli staram się być "na bieżąco". Jeszcze kilka dni.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMój syn wpadł na pomysł (podczas remontu swego mieszkania), żeby podczas wiercenie otworów, włączyć odkurzacz pożyczony od nas, który ma wdzięczną nazwę Rainbow. Odkurzacz zbierał pył i mieszkanie nie było tak bardzo zakurzone.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj tak. Nie wyobrażam sobie remontu bez obecności odkurzacza przemysłowego. Brat przywiózł mi go, gdy zobaczył moje mieszkanie po wymianie drzwi. I oddałam go dopiero po zakończonym remoncie. Odkurzyłam wszystko: podłogę, ściany, sufit, dywany, nawet fotele i kanapę:) Pan majster wiecił i szlifował, a ja zaraz za nim odkurzałam. Zaoszczędziłam mnóstwo czasu i nerwów. Bo gdybym zaczęła machać miotłą, to pewnie do dziś wymiatałabym jakieś pozostałości remonotwe z kątów mieszkania:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńzaglądam:)
OdpowiedzUsuńja też:)
OdpowiedzUsuńNasz odkurzacz jest zwykły- pokojowy, ale dobrze się sprawuje. Nie tylko nawilża mieszkanie, ale też można wlać odpowiedni zapach.Pamiętam mój remont i pył na każdym meblu, bo nie miałam siły na codzienne odkurzanie. Na koniec wszystko pomyłam.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRemontom zdecydowane "Nie!". Przynajmniej na jakiś czas ;)
OdpowiedzUsuń