Staram się być na bieżąco. Zatem najważniejsze, by wylecieć. A potem niech sobie wybuchają wulkany, jak kilka tygodni temu. Niech Grecy sobie strajkują na lotniskach, jak dziś i jutro. Nie muszę wracać. Przynajmniej nie tak szybko.
A tu jeszcze trzeba tyle czekać…
A potem tak szybko to minie…
Jak to w życiu, najpierw czekamy..potem szybko mija, a na końcu wspominamy, długo i cierpliwie...w podóż wyruszamy dokładnie w momencie podjęcia decyzji o niej... Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńEwutek,ja całe życie na coś czekam...Ty tez możesz:-)).Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńEwutku, samo życie! Wpierw czekamy, potem chwila, moment i...wspominamy.
OdpowiedzUsuńWitaj Effciu. Grecy mają poważne kłopoty gospodarcze, oczekuję powyżej 100 miliardowej pożyczki od wszystkich państw unijnych. ianaczej splajtuje ich państwo.Pogarszją tą sytuację jeszcze ich strajki. Obyś mile ten urlop wspominała. .Pozdrawiam Uleczka
OdpowiedzUsuńszybko minie?ale chcesz wyleciec? :)to ja kciuki trzymam:)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko ten okres przed jest tak fajnie pobudzający wyobraźnię a potem już tylko pozostaje delektowanie się wyjazdem i tego życzę z całego serca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEffka! Zawsze lepszy niedosyt niż przesyt!
OdpowiedzUsuńCzyżbyś jechała na wakacje? Ja to bym nie miała nic przeciwko, żeby to w czasie moich wakacji (byłam w styczniu/lutym) wybuchł ten wulkan - przymusowe przedłużenie pobytu w ciepłych krajach, jak dla mnie bomba;) Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńZgadza się - wyjeżdżam odpocząć po błogim nic nie robieniu:) I jak najbardziej, nie miałabym nic przeciwko, gdyby wyjazd z przyczyn tzw. wyższych, przedłużył się o kilka dni. Gorzej, gdybym musiała czekać na wylot i mieć przez to skrócony pobyt..
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale wiesz... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mam nadzieję, że nic mi planów nie pokrzyżuje.
OdpowiedzUsuńchcę!trzymaj!:)
OdpowiedzUsuńWiem, że ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia, a na wyspach, gdzie ich "być albo nie być" opiera się jedynie na dochodzie z kilku miesięcy sezonu turystycznego, też wcale wesoło to nie wygląda. Mam nadzieję, że mój pobyt będę wspominać tak miło, jak każdy inny w tym kraju. Ale ważne, by w ogóle tam się dostać:)
OdpowiedzUsuńI ta "chwila, moment", jest najgorsza w tym wszystkim. Bo to przecież tylko "chwila, moment" i już koniec
OdpowiedzUsuńTeż ciągle na coś czekam. No takie jest życie:)
OdpowiedzUsuńJak napisał Lec: "Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija"...Pozdrawiam zza deszczowych chmur:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jak się już jest w TYM miejscu, niech sobie wybucha, co chce. Byle nie na sąsiedniej ulicy ;-)))
OdpowiedzUsuńAlbo tuż obok:)
OdpowiedzUsuńPodobno tylko w Atenach są wystąpienia, a rejony żyjące tylko z turystyki są spokojne. Wiedzą czego wczasowicze oczekują.
OdpowiedzUsuńTak tak. Wyspy żyją jedynie z turystów i raczej nie pozwolono by sobie na takie uliczne ekscesy. Ale kiedy lotniska strajkują - i na wyspach nie mogą nic na to zaradzić...
OdpowiedzUsuń