Biuro podróży odpisało.
Że im przykro, bla bla… Że przepraszają, bla bla… Że to nie ich wina, że to kontrahent, bla bla… Że to pogoda, więc też nie ich wina, bla bla… Na paragrafy się powołali różne, różniste. I w końcu napisali, że nie doszło do nienależytego wypełnienia umowy, bo zagwarantowano wszystkie świadczenia nią przewidziane. Nawet hotel lepszejszy nam dali.
Nie wiem, czy mało po polsku napisałam, że nie mamy zastrzeżeń co do opóźnienia samolotu, bo w końcu nikt nie ma wpływu na to czy burza trwa pół godziny, czy siedem? Że nie chcemy rekompensaty pieniężnej, bo w zamian otrzymałyśmy hotel i pokoje o podwyższonym standardzie, czyli lepsze niż przewidywała zawarta umowa? Nam tylko chodziło o wyjaśnienie, czemu chcąc jechać do miejscowości A wywieziono nas do B, informując nas o tym dopiero na lotnisku, nieprzytomnych ze zmęczenia po 10 godzinach podróży…
Ale na drugiej stronie pisma dostałam wytrzeszczu oczu. W trosce o dobre imię biura… zwrócą nam 10% świadczeń hotelowych. Nie ukrywam, że szok przeżyłam niemały. Kalkulator w głowie mi się włączył. Wyszło mi tak, jakbym te perfumy na bezcłówce dostała za darmo…
I na koniec jeszcze napisali, że mają nadzieję, iż nie zmienimy opinii o biurze i będziemy dalej korzystać z ich usług.
Jak mi zagwarantują, że kupując wczasy w Egipcie nie wyląduję w Tunezji, i nie będą mi przy tym wmawiać, że tam są lepsze hotele i będę bardziej zadowolona, to pewnie skorzystam.
No dobra. Poniosło mnie:) Przecież mnie w tamte strony nie ciągnie. I nawet mam już plany na przyszły rok. Pewnie zrobimy przy tym trochę zamieszania w biurze, ale w końcu „klient nasz pan” – czy jakoś tak to było…
Jednym słowem, zrobiłaś niechcąco dobry interes.Pozdrawiam wieczorową porą.
OdpowiedzUsuńcałkowicie niechcąco...
OdpowiedzUsuńno to kupuj kupuj te perfumy:)))
OdpowiedzUsuńNo patrz jacy optymiści!Ale dla owych perfum warto było,co nie?
OdpowiedzUsuńWitaj Ewulko! Sprawdza się powiedzenie, że nie ma tego złego... Masz pamiątkę w postaci niezapomnianych przeżyć, a i gotówki na babskie używki zaoszczędziłaś. ;-) No i twoje relacje na blogu były takie barwne i tak ciekawe, że summa summarum - wyszłaś na plus! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńNo prosze. Ze strachu przed utrata kienta w portki robili,haha..i bardzo dobrze,bo ostatnio za bardzo robili w konia,jak po . Maja stracha. Kryzys w tylek wlazl. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo kupiłam - na bezcłówce:) Zwróciły mi się. Niechcąco jakoś... ;)
OdpowiedzUsuńOj, warto! Uwielbiam ten zapach:)
OdpowiedzUsuńAle przyznam, że zaskoczyli swoją decyzją. A pieniądze, te niespodziewane, zawsze znajdą swoje odpowiednie przeznaczenie w wydatkach:)
OdpowiedzUsuńEch, Mironq... Nie, żebym wybrzydzała, bo jak dają kasę to się bierze:) Ale teraz to się za każdym razem będę pytać, jaką mi dają gwarancję pobytu w wybranym przeze mnie hotelu. To dopiero będzie zabawa w biurze podróży:)Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńDla samych perfum warto było pismo napisać a i satysfakcja jaka :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń