piątek, 5 marca 2010

nie boję się, gdy ciemno jest...


A ja mam sposób. Otoczyć miasto wysokim murem i pobierać opłaty za możliwość zobaczenia na własne oczy największego pośmiewiska w kraju.
Albo nie. Można też ludność wysiedlić, wszystko wyburzyć i zaorać. I posypać solą, by już nic więcej tu nie urosło. Jak w Kartaginie. Może jak zniknie, to przestanie być pośmiewiskiem w mediach. I narodzi się jego legenda. I nikt na nie nie będzie patrzeć przez pryzmat najpiękniejszej dziury w Polsce. Bo takowy konkurs wygrało w żółto-niebieskim radiu kilka tygodni temu. I nikt nie będzie wytykał go palcami, że strach po ulicach chodzić. I to nie dlatego, że jakaś mafia się rozpanoszyła na tym, czy tamtym osiedlu. Tylko, że ciemno, jak nie powiem gdzie i u kogo. Bo uliczne latarnie zgasły dzięki nie powiem komu. Bo kto czyta te moje wypociny, ten wie, że z polityką mi całkiem nie po drodze. I teraz też nie będzie. Choć za oknami ciemność nieprzenikniona, gdy zapada zmrok, bo mam to szczęście mieszkać przy ulicy, gdzie mieszka jakiś radny, który podpadł Temu Na Górze. A, że to główna ulica, to chyba nie ważne, prawda? I aż się dziwię, że wczoraj się ci policjanci, i sam bandzior, nie rozłożyli na jakiejś dziurze, skoro mknęli z prędkością światła przez nasze ciemne i dziurawe ulice…. No ale, na szczęście w mieszkaniach jeszcze mamy prąd i z okien się sączą jakieś smugi światła, i na cmentarzu się palą znicze, więc od biedy można powiedzieć, że nawet jest nastrojowo jak się wraca wieczorem do domu…
Chyba pierwszy raz zdarza mi się pisać w taki sposób. Wolę się zachwycać pięknem greckiej przyrody, zanudzać Was swoim marudzeniem o remoncie, czy kolejnej przegranej w chińczyka. „Cudze chwalicie, swego nie znacie”? Oj nie. Znamy, znamy. I dlatego z żalem patrzę na to co się dzieje.
Niegdyś piękne graniczne miasto, tętniące życiem. Okno na świat dla szukających szansy na lepsze życie po drugiej stronie oceanu. Tygiel wielokulturowy, w którym aż roiło się od kawiarń, restauracji, hoteli. Gdzie zielona Promenada dawała wytchnienie całym rodzinom.
Dziś po jego pięknie pozostały jedynie wspomnienia. Gdyby się jednak uważnie przyjrzeć secesyjnym kamienicom w okolicach tzw. Starego Miasta, zerknąć w to, czy tamto podwórko, popatrzeć z perspektywy tej, czy tamtej ławki, z trudem, ale można choć w niewielkim stopniu sobie wyobrazić to, że miasto mogło kiedyś kwitnąć i mieć swój urok…
Gdy tylko pogoda się bardziej zdecyduje, czy ma być już wiosną, czy dalej zimą, to się wybiorę na łowy. Poszukam piękna mojego miasta. I je Wam pokażę. Zamienię na jakiś czas bloga w fotobloga i spróbuję trochę poczarować. Może się uda. Choć będzie to niezwykle trudne.
Póki co, to chyba jest jedna dobra strona tego, że w mieście nastała ciemność. Przynajmniej nie widać jego brzydoty… Bo piękna trzeba niestety dopiero poszukać.


14 komentarzy:

  1. Effciu ja jeszcze pamiętam z czasów mojej młodości te ciemności w mojej dzielnicy. A wracalam codziennie po szkołach wieczorowych albo ze sptkań towarzyskich . Teraz jak światła wyłączają to się tak straszno robi, wtedy to była normalka i się nie bałam. Choć na takim odludziu mieszkałam do którego samotnie poracałam póżno wieczorową porą.Pozdrawiam serdecznie Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja odwrotnie,Ewutka:-).Brzydoty nie ma,może jedynie zaniedbanie.Tak,jak kobieta...brzydota wychodzi kiedy o siebie nie dba.Ja tez mieszkam niedaleko Parku Sztywnych,he he ale dwa domy dalej i od wschodu a toto jest od zachodu.Buziak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewutku, ostatni raz widziałam Twoje miasto lata świetlne temu, ale zawsze mi się ono kojarzy z pewnym podwórkiem, na które wychodził balkon mieszkania mojego ojca.I znacznie lepiej pamiętam mieszkanie ojca niż samo miasto.Ciągle pamiętam łazienkę z wpuszczaną w podłogę wanną i oknem, co mnie bardzo bawiło.I pamiętam drzwi wejściowe do mieszkania z szybami z grubego szkła.Mówiłam na nie kryształ, bo było jakoś dziwnie ponacinane i gdy ktoś stał za drzwiami to widać było tylko zniekształconą sylwetkę. I pamiętam,że balustrada balkonu była ozdobna a ja zabawiałam się rzucaniem płatków peonii w dól. ładnie leciały z 3 piętra.To był ładny, stary budynek a pokoje w niczym nie przypominały przysłowiowych klitek. I myślę,że z pewnością uchwycisz piękno tego miasta. Z niecierpliwością czekam na te zdjęcia.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rymera, Mikołowska, Skotnica... czas na Piosek, gdyż u mnie również mieszka radny :DAczkolwiek, to że rymera zgasła... jest co najmniej dziwne, gdyż tam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też mam wrażenie, że kiedyś nawet jak było ciemno, to było i tak bezpieczniej...

    OdpowiedzUsuń
  6. "Mój" Park Sztywnych też mam od wschodu:)a miasto jest brzydkie właśnie dlatego, że jest zaniedbane... I to boli najbardziej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeżeli pamiętasz adres lub cokolwiek, to prześlij mi, proszę. Postaram się znaleźć. Może tam właśnie czas się zatrzymał, nie robiąc temu miejscu żadnej szkody?

    OdpowiedzUsuń
  8. ...gdyż tam też mieszka radny co był na "nie". A u Ciebie jasno, widzę. Twój radny chyba był na "tak":)I tak w ogóle, to idziesz ze mną:) Ja nie mam aparatu:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewo, to co brzydkie i zaniedbane jest takie, bo ta zima straszna nie jest ciekawym tłem. Wszędzie są miejsca nieładne, ale są też fantastyczne; w Twoim mieście też. Jak zazielenią się trawniczki, drzewka i krzewy, jak w skrzynkach balkonowych ludzie posadzą pelargonie, a słońce oświetli ulice i kamienice (nawet te o szarych tynkach) to na pewno miasto ujrzysz piękniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Sama nie mogę się doczekać czerwonych pelargonii na moim balkonie:) Ale to nie tak, że zima, że szaro, brudno i dlatego brzydko.... Moje miasto naprawdę jest brzydkie i piszę to z bólem serca, bo to przecież moje miasto. Są piękne zaułki, uliczki, gdzie czas przystanął i nie pozwolił ludziom krzywdy zrobić temu miejscu. Ale jest ich tak niewiele, że trzeba się porządnie natrudzic, by taką perełkę znaleźć. Gdy zrobi się wiosna i zakwitną kwiaty, zazielenią się drzewa i krzewy - bez wątpienia będzie ładniej. Ale tylko ładniej. Bo swego dawnego uroku to miasto nie odzyska chyba długo:(

    OdpowiedzUsuń
  11. ~postautoportret7 marca 2010 09:31

    Może to jakiś nowy pomysł miasta, na zaoszczędzenie pieniędzy, to teraz bardzo modne, oszczędzamy wszystko i wszędzie, bo to jest trendy... a brzydota, coraz bardziej wszędobylska krzyczy z nieodmalowanych kamienic, obrzuca nas odpadającymi gzymsami i szydzi dziurami w chodniku...najgorsze, że stało się to po prostu powszechne i nie dotyczy tylko Twojego miasta...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Może nie całego miasta, ale jego prezydenta. Choć, w sumie, wychodzi na to samo, bo czasem mam wrażenie, że to taki Ludwik XIV współczesnych czasów, który twierdzi, że "Miasto to ja"... i owszem, podobno chodzi o oszczędności, a w rzeczywistości o "ukaranie" opozycyjnych radnych za to, że sprzeciwili się zaciągnięciu kolejnego kredytu. Tym razem miało być na oświetlenie ulic własnie. Nie chcieliście? To macie za karę ciemno. Jak w przedszkolu... A kilka miesięcy temu miał być kredyt na wypłaty dla nauczycieli - i to mnie rozbawiło. Bo nam płacą z budżetu państwa, a nie miasta:) No ale inni nie muszą o tym wiedzieć. Radni się nie ugięli, my dostaliśmy wypłaty normalnie, a prezydent szuka kolejnych okazji na kolejny kredyt. Przyglądam się temu z narastającą irytacją i mam nadzieję, że jesienne wybory samorządowe cos zmienią. Nawet Rojek musiał się wynieść ze swoim festiwalem przez te kłótnie o pieniądze...No tak. Miałam się nie wypowiadać o polityce:)A urok moich Mysłowic? Cóż. Jak kiedys będziesz po tej stronie "Rękawa" i czas Ci pozwoli, zrób sobie wycieczkę. Sam zobaczysz. Chociaż faktycznie - większość miast jest brzydkich tylko dlatego, że jest zaniedbanych. A to właśnie jest....Ale się rozpisałam, uuuu:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. ~postautoportret8 marca 2010 08:40

    No faktycznie...elaboracik bardzo zacny..hehe, ale nic się nie przejmuj dowodzi to tylko faktu, że kochasz swoje miasto i jesteś z nim związana emocjonalnie...a miasto Twoje i ja znam, jako, że i ja pochodzę z góralskiej wprawdzie ale części śląska, to wcielenie też się nikomu nie podobało...ale w końcu Podbeskidzie zostało włączone do woj. Śląskiego...pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak właśnie mi się wydawało, że Ty gdzieś "tutejszy" jesteś:) Zatem, skoro znasz - nic więcej nie muszę dodawać:)

    OdpowiedzUsuń