Stare przekazy ludowe w moich stronach powiadają, że w Mysłowicach, do suplikacji dodawano jeszcze jedno wezwanie: „Od Imieloka i Chełmioka zachowej nos Panie”. Zresztą, często powtarzane i współcześnie, jako swoisty przejaw lokalnego patriotyzmu. Ale też i te same ludowe przekazy powiadają, że właśnie jakby nie mieszkańcy Imielina i Chełmu Śląskiego, to w Mysłowicach nie byłoby tak okazałego sądu. Tak się bowiem obie wsie spierały o graniczne miedze, że trzeba było sąd wybudować. A że bogate były… :)
Tyle legendy. W każdym razie, sąd stoi od ponad stu lat, bardzo okazały, obecnie niemal świeżo po remoncie elewacji. Ale nie o sądach i sąsiadach zza miedzy chciałam. Ja do tych suplikacji dodałabym jeszcze „Od fuzji banków i wybiórczej sklerozy, zachowaj nas Panie”…
Któż nie pamięta, jak się słynne BPH w Pekao S.A. zamieniło i coś tam jeszcze. No, ja pamiętam, bo mnie to „szczęście” bycia sfuzjowanym (jest w ogóle takie słowo?) dopadło. Tak bardzo boleśnie tego nie odczułam. Trzeba było jedynie, po jakimś czasie, podać nowe numery konta w pracy i skarbówce, i tyle. Przynajmniej do dziś mi się tak wydawało, że tyle…
I oto dziś, wczesnym rankiem, czyli koło 12:) zadzwonił do mnie miły pan z banku, by mnie poinformować, że za dwa dni, konta z identyfikacją banku BPH przestaną być księgowane.
Taaaa….
- Czyli, że od tej pory jedynie te nowe konta będą obsługiwane - o to chodzi? – spytałam wytężając mózgownicę, czy aby dobrze przełożyłam „z polskiego na nasze”.
- Tak, dokładnie o to – potwierdził miły pan.
- A no to wie pan, bo ja już zaraz, jak tylko dostałam tamten nowy numer, to go podałam wszędzie gdzie trzeba, żeby potem przez przypadek nie zapomnieć.
- Tak, tylko pani ma tu księgowany przelew z konta z identyfikacją BPH.
I tak od słowa do słowa, doszliśmy o co chodzi. O co? O rachunek za telefon… Jako, że pamięć mam dobrą, tylko krótką, poszłam na łatwiznę kilka lat temu i dałam zlecenie stałego przelewu, żeby nie musieć o nim pamiętać. Normalnie na śmierć zapomniałam, że tam też trzeba pozmieniać! A wizja pamiętania o płaceniu kolejnego rachunku z miejsca wbiła mnie w buty i kurtkę.
Z jęzorem przy piętach pobiegłam do banku spytać, jak to odkręcić. Stamtąd do salonu operatora. Uzbrojona w formularze, zadowolona jak kot zimą na przypiecku, rozsiadłam się w kuchni i…
- A skąd ja wezmę stary numer konta??? Przecież to było trzy lata temu!!!
Dałam nura w papiery i faktycznie – po starym numerze ani śladu. Ja – chomik nad chomiki i nie mam… Trzymam coś latami i nic, a jak tylko wyrzucę – od razu jest potrzebne…
Zadumałam się nad kawą. No bo co mi innego zostało, niż iść do banku i liczyć na to, że tam mi je podadzą.
Ale nagle olśnienie: jest! Przecież jak jechałam 4 lata temu na seminarium to w zgłoszeniu je podawałam. Nie tak dawno temu jeszcze to zgłoszenie oglądałam. Uff… Cała w skowronkach, na pewniaka, otwieram szafę, bez zastanowienia wyjmuję teczkę, otwieram i…
No tak. Miałam je w ręce, oczywiście. Doskonale teraz pamiętam. Ale jak przy remoncie robiłam porządek. I poszłooooo…. Razem z innymi papierzyskami, do spalenia….
Ok. Pójdę rano do banku… Z pokorą wróciłam do lektury „Krystyny…” (Nescavko – jest świetna!).
I dosłownie godzinę temu mnie natchnęło. Przecież kredyt wzięłam. W umowie musi coś być o tamtym koncie, przecież raty też mi strącają sami, żebym nie musiała o nich pamiętać.
Ha! I nie muszę iść do banku:) Formularze wypełnione, koperta zaadresowana. Na pocztę za to pójdę... Ciekawe ile czasu mi zajmie wysłanie poleconego w szczycie wysyłania świątecznych kartek:)
Effciu! Spoko! Kto dziś kartki wysyła?!
OdpowiedzUsuńEwutka,wszystkie stare papierzyska należy tzrymać 10 lat.Nie wiedziałas o tym?...a nóż widelec przyjdzie,tfuj tfuj tfuj...jakis monit za niby niezapłacony,np.prąd...Miałam cos takiego...Klęłam jak szewc,bo niby co!...przecież zapłaciłam...Wzięłam wtedy rachunek i pędem do nich...opieprz dałam na maxa aż ich zamurowało...gamonie!...robić im się nie chce.Milusiego dnia:-)
OdpowiedzUsuńJa:) W zeszłym tygodniu nie dało się wejść na pocztę - tyle ludzi było... Może już wysłali co mieli wysłać... :)
OdpowiedzUsuńTakie papierzyska to ja trzymam, a jak:) Ale tu mnie chyba zaćmiło, że poszło do spalenia..Miłego dnia:)
OdpowiedzUsuń:-)))...Ewutko,chyba kartki nie zdążą na święta a polecony tak szybko nie idzie.
OdpowiedzUsuńKiedy pracowałam w księgowości i miałam do czynienia z kontami,bankami itp. miałam wściek dziki na wszelkie fuzje,zmiany nazw kont i temu podobne zjawiska.Bo zawsze to oznaczało kłopoty właśnie przy zleceniach stałych.Ja dokumenty trzymam 3 lata.Z Urzędu Skarbowego 5 lat.Bardzo się cieszę, że Ci się podoba "Krystyna".A poczta... należy mieć nadzieję, że będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńI zaraz tam idę... A w ogóle listonosz zaczyna mi się z daleka kłaniać:))) Czas się przeprowadzić?:)
OdpowiedzUsuńcholernie ciężka notka, wagowo:)
OdpowiedzUsuńa tak lekko się pisała:)
OdpowiedzUsuńWitaj Ewutku, ogromnie nie lubię banków. I te dłuuuugaśne konta, no istne przekleństwo. I niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego zawsze tam się czeka? Czy to idzie o to, by klient skruszał i nabrał szacunku?Miłego, ;)
OdpowiedzUsuńEwciu, a ja jestem skonfundowana tym, co przeczytałam, bo nigdy niczego nie rozumiem z tych bankowych zawiłości. Od tego mam męża.Pozdrawiam przedwielkanocno.
OdpowiedzUsuńNo tak, numery kont są zabójczo długie. Zawsze po trzy razy sprawdzam, czy dobrze wpisałam, a w efekcie i tak do końca drżę, czy aby się nie pomyliłam....
OdpowiedzUsuńNajpierw w ogóle nie wiedziałam o czym ten pan do mnie mówi. Jakieś identyfikacje, księgowania... Ja skromnym humanistą jestem, a nie ekonomistą:) Ale na szczęście był to człowiek przywykły do rozmów z laikami w kwestii bankowości i jakoś się udało porozumieć:)
OdpowiedzUsuńbosz!!!dobrze,że odgrzebałaś najpierw w pamięci, a potem gdzie należy:))
OdpowiedzUsuńSpokojnych,zdrowych i radosnych świat! Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńNo uffff....
OdpowiedzUsuńI Tobie również spokojnych Świąt życzę. Buziaki:)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że takie przypadki, kiedy przez 10 lat coś nie jest potrzebne, więc się wyrzuca i to zaraz następnego dnia okazuje się najważniejszą rzeczą, tylko mnie się przytrafiają.
OdpowiedzUsuńZa dużo liczb, za dużo haseł za dużo do pamiętania. Podsumowując za szybko to wszystko biegnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też myślałam, że takie rzeczy przytrafiają się tylko mnie, ale widać jest nas więcej:)))
OdpowiedzUsuńA najgorsze w tym wszystkim było to, że jak się koniec końców okazało- ja wcale tego nie musiałam sama robić... Otóż na stronie internetowej banku znalazłam (już po czasie niestety...) informację, że wystarczyło stosowne pismo w banku złożyć i on by poinformował kogo trzeba o zmianie konta... Ale po co informować klienta o takiej możliwości...Wszystkiego dobrego na ten czas Świąt:)
OdpowiedzUsuń