czwartek, 1 kwietnia 2010

stacja dwunasta...


Jeżeli myślisz, że klękniesz na zimnych głazach Golgoty, jak na kamiennych płytach Via Dolorosa, że dotkniesz jej szarych kamieni, tak jak drzew oliwnych w Ogrodzie Oliwnym, to jesteś w błędzie. Nie ma Golgoty z naszych wyobrażeń, obrazków, filmów. Została przed wiekami szczelnie „opakowana” Bazyliką Grobu Pańskiego. Możesz zobaczyć szarość jej skał przez niewielkie przeźroczyste pleksi, gdy wejdziesz szerokimi schodami do górnej kaplicy Bazyliki, gdzie znajdują się ostatnie stacje Drogi Krzyżowej. 
Byliśmy tu już wcześniej. Z przewodniczką.
Po przekroczeniu próg świątyni, wyłania się z ciemności leżący na posadzce płaski kamień, na którym, wg tradycji ciało Chrystusa miał być namaszczone i owinięte w całun. A na przeciwległej ścianie przepiękna ogromna mozaika ukazuje nam chwile po zdjęciu z krzyża:

  

namaszczenie ciała:

  

i złożenie do grobu:

  


My jednak kierujemy się szerokimi schodami w górę. W stronę ostatnich pięciu stacji. Kaplica ta jest pod opieką Greków obrządku ortodoksyjnego. Nawet bez tej informacji przewodniczki, łatwo to odgadnąć po zapachu kadzideł, wielkich, charakterystycznych dla cerkwi lampach i przepychu wnętrza na modłę bizantyjską.
Właśnie skończyło się nabożeństwo. Mnisi gęsiego odchodzą do jakieś bocznej kaplicy, a w tym samym momencie, niemal, jak spod ziemi, wyrasta przed nami spora kolejka wiernych, którzy przy XII stacji pragną ucałować miejsce, gdzie stał Jego krzyż.

  


Niewielka powierzchnia skupiająca przedostatnie stacje: obdarcie z szat, przybicie do krzyża, śmierć… Można tu wejść, tak jak wszyscy – przez główne wejście, tracąc nieco chronologię zdarzeń mijając Kamień Namaszczenia i XIII stację. Jest także wejście bezpośrednie, od dziedzińca:

  

I ono również jest pod opieką mnichów prawosławnych. Ale zupełnie nie pamiętam, czy i w jakich sytuacjach go używają…

Zejście z Golgoty do łatwych jednak nie należy. Wąskie, strome, kręcone schody wymagają skupienia. 

  

Cichną i tak wyciszone rozmowy. Podtrzymując się ścian i poręczy, schodzimy powoli, by chwilę później utknąć w kolejnym ogonku. Przed nami Grób Pański. Kolejka dość spora, jest zatem czas rozejrzeć się nieco na boki i ku górze. Ogrom Bazyliki, liczne zakamarki i kaplice może wywołać lekkie uczucie zagubienia. Do takich świątyń nie jesteśmy przyzwyczajeni. Nawa główna, nawy boczne, dużo światła, jednolity wystrój – wtedy czujemy się pewnie. Tu zaś całkiem inaczej. Wszechobecny półmrok, z każdego zakamarka wyziera inny wystrój… Oczy wędrują na prawo i lewo, głowa przechyla się w tył starając się dostrzec sklepienie. Ciemno. Ściany wyglądają, jakby odymione świeżo po pożarze. Trudno odgadnąć ich pierwotny kolor.
- Brak funduszy na renowację… - przewodniczka wyłapuje pytające spojrzenia. – I nie tylko – dodała po chwili.
I chwilę później wiele spraw się wyjaśnia. Bazylika jest podzielona pomiędzy 5 wspólnot: greckoprawosławną, rzymskokatolicką, armeńską, koptyjską i syryjską. Faktycznie. Wystarczy uważnie się rozejrzeć i te różnice stają się dostrzegalne. Najlepiej odrestaurowane i utrzymane są kaplice prawosławne. Zupełnie nieźle wygląda kaplica będąca pod opieką franciszkanów. Reszta… Cóż… Opiekunowie świątyni nie tylko nie potrafią porozumieć się ze sobą w kwestii utrzymania wnętrza, ale porozumieć się ze sobą w ogóle. Organizowanie procesji wewnątrz Bazyliki wiąże się z rozmowami podobnymi do rokowań pokojowych. A i tak czasem się zdarza, że zastępują sobie nawzajem drogę podczas procesji, gdy ta zbliża się nie do swojego sektora świątyni. Czasem nawet pobożni mnisi przekraczają wszelkie granice biorąc się przy tej okazji za łby i tarmosząc za brody… 
Kolejka porusza się dość sprawnie. Mnich dyrygujący ruchem przy wejściu do Grobu robi to z widoczną wprawą. Aby wejść do komory grobowej należy się schylić. Nie da się inaczej. Niska, kamienna, ciasna nisza. Nie pamiętam, czy wewnątrz był półmrok, czy było duszno. Zbyt dużo emocji temu towarzyszyło. Po prawej stronie kamienna półka wyślizgana dotykiem milionów dłoni. Jedyną postawą jaką można było w środku przyjąć, była pozycja klęcząca. Czasu na medytację niewiele. Już czuć na plecach oddechy innych wiernych i ich niecierpliwe przebieranie nogami. Na zbytnich maruderów pomrukiwał dyżurujący mnich. Ostrożny obrót wokół własnej osi, aby wyjść i… Przy odrobinie szczęścia można było złapać w kadr czyjąś głowę, a nie tyłek... 

  


Cóż – rzadko zdarzał się czysty plan dla zdjęcia. Wszędzie tłumy. Takie miejsce…
W tym też miejscu nasza wędrówka dobiegła końca. Może i zderzenie rzeczywistości z wyobrażeniami o pewnych miejscach czasem było brutalne, ale wrażenia niewątpliwie są nie do powtórzenia.
Nasza Golgota jest bardziej namacalna. Na jej stromych, czasem krętych i wyboistych ścieżkach niejednokrotnie ranimy kolana i łokcie, czasem nawet tracimy zęby. W życiu każdego z nas przychodzi też taki czas, gdy padamy na kolana i z pokorą popadamy w zadumę nad tajemnicą śmierci. Przyjdzie też czas, gdy w ciszy grobowca będziemy oczekiwać zmartwychwstania.
Przed nami dni szczególnej zadumy. Każdy będzie je przeżywał po swojemu. Może warto w tym czasie przystanąć na chwilę w gonitwie codzienności i spojrzeć w głąb siebie. Może warto przypomnieć sobie < TO >. <TUTAJ > zaś jest niedościgniony oryginał… I nigdy nie mogę się oprzeć pokusie, by wyciszyć i tak cichy dźwięk podkładu i posłuchać w tle głosu Justyny…

Wszystkim życzę radosnych i pogodnych Świąt Wielkiej Nocy.


*zdjęcia Ania G. & ja  


14 komentarzy:

  1. Jakie to smutne, że wyznawcy tego samego Boga nie potrafią żyć w zgodzie.Myślę, że zainteresuje Cię pewna książka na temat działalności i śmierci Jezusa. Mimo że to tylko przypuszczenia autora, daje wiele do myślenia: "Tajemnica trzynastego Apostoła" - Michael Benoit Życzę wesołych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poszukam w bibliotece, może będzie, dziękuję.Zdrowych i pogodnych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Ewuniu, za Twoje refleksje i życzenia u mnie. Na pewno po pobycie w Ziemi Św. wiele naszych wyobrażeń przechodzi gruntowne przeobrażenie. Od stajenki betlejemskiej do Golgoty właśnie. A to wszystko nie miałoby sensu, gdyby nie Zmartwychwstanie. Życzę Tobie i Twoim Bliskim błogosławionych świąt, pełnych nadziei i miłości wzajemnej. Pozdrawiam słonecznie -

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak to właśnie jest...Pogodnych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewo, dziękuję za wspomnienia z wyprawy do Ziemi Świętej i ja także życzę szczęścia i spokoju w okresie Wielkanocy i miłej zabawy w Lany Poniedziałek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wesołych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  7. dlatego tak trudno mi wierzyć w te wszystkie zasady, kanony wiary, której wiary? czyjej wiary? którego Boga?spokojnego wolnego czasu i rodzinnych spotkań radosnych!

    OdpowiedzUsuń
  8. Majestatyczne miejsce i oddające atmosferę zdjęcia!Wszystkiego co najlepsze Effko dla Ciebie i Twoich bliskich! Alleluja!

    OdpowiedzUsuń
  9. Doskonale Cię rozumiem, bo i mnie - choć wierząca jestem, dużo czasu zajęło zrozumienie, że nie wierzy się w kanony i zasady wiary, ale w Boga. Bo On jest jeden, tylko ludzie Go ubrali w różne zakazy i nakazy. Wierzy się w Boga, nie w religie, czy kapłanów, którzy są takimi samymi ludźmi jak my.Rodzinnych Świąt Ci życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Radosnych, spokojnych i... radiowych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozumiem, że dla wielu ludzi, zwłaszcza dla katolików, samo miejsce ma wielkie znaczenie. Ale .. przecież tak naprawdę najważniejsze w całej tej historii tego szczelnie zabudowanego miejsca jest to, że Mesjasza ... dawno już tam nie ma! Na szczęście dla nas wszystkich, dla wierzących, a nawet dla niewierzących bo Bóg ma moc czynienia cudów nawet, a może przede wszystkim w życiu niedowiarków. Dlatego pewnie nie warto aż tak się skupiać na śladach zapisanych w kamieniu. Prościej i korzystniej rozmawiać z żywym Bogiem tam, gdzie akurat się znajdujemy i postępować wedle wskazań tego Głosu - zawsze tego samego Głosu!Wybacz takie ariańskie Credo w poranek katolickiego święta :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. ~smoothoperator6 kwietnia 2010 01:34

    Dziękuję Ewo za piękną podróż i poświątecznie już pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ się nie gniewam:) Masz przecież tak wiele racji w tym co piszesz. Nie jest ważne miejsce jako takie, ważna jest Boża obecność. A Bóg jest obecny wszędzie i przemawia do nas często w sposób, którego się nie spodziewamy.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam poświątecznie:)

    OdpowiedzUsuń