poniedziałek, 22 marca 2010

pytanie z gatunku nurtujących


Dojrzewa ono we mnie od kilkunastu miesięcy. Ale nie potrafię na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Bo się boję nadinterpretacji.
Bo jak nazwać kogoś kto, mimo wielu zapewnień, nie oddaje ani pożyczonej rzeczy, ani nawet jej równowartości? Bo „złodziej” to chyba za dużo powiedziane?...



24 komentarze:

  1. Witaj Ewo:)Jak dla mnie to nie jest za dużo powiedziane. Trzeba rzeczy nazywać po imieniu.Może ja jestem ostatnio w takim okresie, że wymyślanie określeń zamydlających oczy i jasność spojrzenia denerwuje mnie szczególnie. Może mam za wąski zasób słownictwa.. Niemniej dla mnie to jak najbardziej kradzież - tyle że od początku znasz sprawcę. No ale jak rozumiem, wziął i oddać nie chce. A jak znajdziesz sposób w końcu, by to wymusić, to cóż z tego? To i złodzieja jak się złapie, to czasem coś odzyskać się uda...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewutku, ja to bym powiedziała; cham i tyle. Pożycz coś o podobnej wartości i powiedz, za jakiś czas,że teraz jesteście kwita.Miłego, ;)P.S.Przez takich właśnie znajomych stałam się "nieużyta"- nie pożyczam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, w sumie rzeczywiście złodziej wydaje się zbyt mocnym słowem, bo przecież nie wziął sam z siebie, a sama mu dałaś, ale z drugiej strony przecież nie jest aż takim.. sklerotykiem? A na pewno nie zgubił, nie zniszczył i teraz się boi? Ale właśnie, wtedy jest możność oddania równowartości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Effko, może powiedzieć oszust?

    OdpowiedzUsuń
  5. kurna...jutro ta rzecz ma byc u mnie w domu i już!ale mnie to sie tak łatwo pisze:)

    OdpowiedzUsuń
  6. przywłaszczacz.o!

    OdpowiedzUsuń
  7. ~postautoportret23 marca 2010 00:32

    ...W myśl zasady: "jak się nie ma co się lubi to................ się kradnie gdzie popadnie..."

    OdpowiedzUsuń
  8. zgaga54@poczta.onet.pl23 marca 2010 01:14

    Ilu rzeczy się pozbyłam w ten sposób....

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Skowronku:)No tak - wziął i oddać nie chce, bo... tej rzeczy juz nie ma.. I niby nie ukradzione, bo pożyczone, a jednak nie oddane... Moje słownictwo jest zbyt ubogie by nazwać tego typu zachowanie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Stare przysłowie pszczół w tej kwestii jest jednak niezawodne: "Dobry zwyczaj - nie pożyczaj". Tylko co, jeśli pożyczającym jest osoba, do której się miało ogromne zaufanie....

    OdpowiedzUsuń
  11. Racja - sama pożyczyłam... Osoba pożyczająca sama się przyznała, że to "coś" zgubiła i że pieniądze na pewno odda. A po kolejnych miesiącach przypomniałam się usłyszałam, że jeszcze nie oddała długu, bo... o nim zapomniała... Czyli jednak sklerotyk...

    OdpowiedzUsuń
  12. I to w białych rękawiczkach, bo osoba kiedyś bardzo bliska...

    OdpowiedzUsuń
  13. tej rzeczy już nie będzie niestety... i to boli najbardziej...

    OdpowiedzUsuń
  14. nie od dziś bowiem wiadomo, że przysłowia mądrością narodów...

    OdpowiedzUsuń
  15. Przywłaszczacz,tak jak napisała jedna z czytelniczek...albo,qrna zapomniałam!...taki ktoś,co lubuje się w cudzych rzeczach,zabierając je bez cienia/ bo prawie zabrał/ skruchy i sumienia...Nie mogę sobie przypomnieć,w mordeeee:-)).Buziolek.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ewo, już moi przedmówcy określili tę osobę właściwie, przywłaszczacz to bardzo grzeczna nazwa. Mnie zdarzyło się mieć kontakt z takimi, co pożyczone ode mnie rzeczy gubili lub niszczyli, ale jakoś zawsze rekompensowali straty. Teraz nauczyłam się w niektórych sprawach odmawiać. Ty musisz też, tylko że na tym tracą osoby solidne, bo jak się człowiek tak na nieuczciwych sparzy, to potem solidnym nie pożycza. Oby ten twój przywłaszczacz się opamiętał i szybko wyrównał stratę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kleptoman?:) Nie, ta rzecz została zgubiona a rekompensaty nie potrafię się doprosić...

    OdpowiedzUsuń
  18. No i problem w tym, że ta osoba uchodziła za solidną i miałam do niej wielkie zaufanie... Miałam - dziś już wszystko w czasie przeszłym, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  19. Czasami tak bywa, złodziej to może faktycznie za dużo, ale niesłowny pajac to tak na początek jak znalazł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Ech... Każde okreslenie będzie tu pasować i zarazem żadne nie będzie...

    OdpowiedzUsuń
  21. No za dużo, zdecydowanie za dużo... ale jak nazwać?... Szabrownik....?:) Dzięki Tobie pojawiła się u mnie mała refleksja - czy oby wszystko oddałam co przydarzyło mi się pożyczyć...?;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj Iskierko* :) To rzeczywiście trudne znaleźć określenie na taką osobę. I nie wiem, czy w ogóle takowe istnieje...

    OdpowiedzUsuń