niedziela, 13 czerwca 2010

... kto wie, czy za rogiem...


Powtarzają to wszyscy – od najstarszych Indian począwszy, a na współczesnych zadeptywaczy globu skończywszy: co ma być to będzie. Skoro na drugim końcu świata, na jednej z trzech uliczek mojej ulubionej wakacyjnej wsi, zapraszam na wspólny spacer osobę, która w przeciągu najbliższych godzin okazuje się być moją pokrewną duszą, myślącą, czującą i patrzącą na świat podobnie jak ja – wszystko jest możliwe.
Sąsiadowałyśmy hotelowymi pokojami. Przypadkowe spotkanie na balkonie, grzecznościowe „Dzień dobry” i wymiana informacji na temat przyczyn odpuszczenia sobie spotkania z rezydentką, gdzie warto pójść i co warto zobaczyć, czy państwa klimatyzacja działa poprawnie, czy może też macie arktyczny ziąb – nie zapowiadała jakieś ożywionej znajomości. Zwłaszcza, że wrodzony dystans, z jakim podchodzę do ludzi sprawia, że druga strona musi mieć w sobie wiele samozaparcia, by pokonać zasieki i okopy, i dotrzeć do mnie takiej, jaka jestem naprawdę, bez balastu tzw. pierwszego wrażenia. Doskonale wiedzą o tym ci, którzy i rok cały próbowali zdobyć moje zaufanie, by w końcu, z sukcesem, stać się integralną częścią mojego życia. Tym razem było inaczej. Po prostu zaskoczyłyśmy od razu.
Tamto spotkanie, ktoś powie – przypadkowe, odmieniło życie trzech osób i pewnie wpłynie na życie trzech kolejnych. Stałyśmy się nierozłączne na kilka kolejnych dni. I choć nas dzielą setki kilometrów, nadal dzień bez krótkiego kontaktu, to dzień stracony. Starałam się pokazać im Grecję taką, jaką czuję i kocham. Z sukcesem. Chyba wrócimy tam latem. Już nie we dwie z Ewą, ale w powiększonym składzie.
I dawno temu przestałam wierzyć w to, że życiem rządzi przypadek. Jest dokładnie to, co ma być. I nic więcej, ani mniej.




12 komentarzy:

  1. Jeśli to nawet przypadek, to bardzo pozytywny! A jeśli przeznaczenie? Tym lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewutku, łatwo się rozpoznać nawet w wirtualu, gdy się nadaje na tych samych falach.I bardzo fajnie jest spotkać taka osobę, miałaś szczęście.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie! Dawno nie przywiozłaś ze sobą, tak dobrych informacji.No i te słońce < 3W każdym razie, bardzo chciałybyśmy z Lipą, poznać osobę, która ma taka siłe przebicia ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Cokolwiek t było, cieszę się, że się stało:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznaję - miałam. Pewnie cały pobyt na Korfu miałby dziś całkiem inny wymiar, gdyby nie tamto spotkanie. I mam ogromną nadzieję, że ta znajomość przetrwa. Bo odległości nigdy nie są sprzymierzeńcami w takich przypadkach...

    OdpowiedzUsuń
  6. Obiecałam, że pomyślę nad tym słońcem, to pomyślałam. Choć chyba ździebko przesadziłam... Ale już jest lepiej, już jest normalnie, czyli nie upalnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi tam te upały nie przeszkadzały ^^Otwórz słoik jeszcze raz ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. No ok, pomyślę:) Żeby się z tego nie zrobiła tylko jakaś puszka Pandory ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. No jak ładnie :-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jednak przypadek, tylko tymi przypadkami to my kierujemy więc jasny gwint wie co i jak, ale fajnie, że działa :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Bez czynnika ludzkiego i przypadek staje się bezużyteczny:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń