poniedziałek, 8 grudnia 2008

prezenty, prezenty...


Nawet nie wiem kiedy minęły te dwa dni weekendu. Kontakt z rzeczywistością złapałam wczoraj wieczorem, gdy zbierałam kawałki czekolady z wykładziny w moim pokoju. Najprościej byłoby poczekać do dziś i pościągać je odkurzaczem, ale wówczas musiałbym spać na twardej kanapie w dużym pokoju, bo do małego byłby absolutny zakaz wstępu. Skąd ta czekolada na podłodze? Dzieci Brata przejęły wczoraj we władanie pół mojego mieszkania, a że ciocia (czyli ja) dała im na Mikołaja trochę czekoladowych łakoci, to... No właśnie:)
Sam Mikołaj przeszedł dość bezboleśnie. Nie mamy w zwyczaju szaleć z mikołajkowymi prezentami. Dzieciaki dostają zwykle drobne upominki. W końcu za 2 tyg z haczykiem są Święta. No i tu się zaczyna droga przez mękę. Odwieczny problem - komu co kupić, by na siłę nie uszczęśliwić, ale by naprawdę trafić z prezentem. Od lat hołdujemy zasadzie, że prezenty mają być praktyczne. Najpierw trwa sondowanie komu co by się przydało, a potem następuje "zjednoczenie sił", czyli dzielimy koszty:) Zasada oczywiście nie obowiązuje w wypadku dzieci - choć i tak są zawalone zabawkami i nie zawsze wiedzą czym się bawić, bo mają już tego za dużo - i tak pod choinką znajdują kolejny wóz strażacki, lalkę z przecudnymi funkcjami, domek dla lalek, w którym nawet dzwonek do drzwi wydaje odpowiednie odgłosy, kotka, kucyka - o bluzach, spodniach, rękawiczkach, czy innych ubraniach nie wspomnę (Babcia z Dziadkiem nie byliby sobą, gdyby czegoś praktycznego nawet im nie dorzucili do prezentu).
Z kupieniem prezentu dla Dzieci zazwyczaj nie ma problemu. W końcu od czego jest instytucja "Listu do Dzieciątka" (u nas bowiem prezenty dzieciom pod choinkę przynosi Dzieciątko). Wystarczy go przeczytać lub odszyfrować odpowiedni rysunek, iść do sklepu i porównać to z możliwościami finansowymi. Gorzej z tzw. dorosłą częścią rodziny. Listów nie piszą, a swe prośby nie zawsze jasno artykułują... A nawet, jak robią to bardzo, bardzo wyraźnie, to czasem uznawane jest to za żart. Pamiętam bowiem, jak kilka lat temu na pytanie zadane mi wprost, co chcę pod choinkę, powiedziałam "Kosz na śmieci". Brat spojrzał na mnie dość dziwnie i widać uznał to za żart, bo żadnego kosza pod choinką nie znalazłam. Kilka dni po świetach pojechałam do supermarketu, bo serio chciałam mieć kosz przy biurku, żeby nie biegać z każdym papierkiem do kosza w kuchni albo w łaznience. Gdy przyjechałam z zakupem, Mama powiedziała, że Brat był i o mnie pytał.
- Ewa pojechała po kosz na śmieci.
- Jak to? To ona serio mówiła o tym koszu? - zdziwił się.
No tak. Czasem nasze prośby zadziwiają otoczenie.
A tak w ogóle, właśnie wczoraj mój kosz został inwalidą po bliskim spotkaniu z nogą mojego Bratanka. Ale już nie powiem drugi raz, że chcę pod choinkę kosz na śmieci. I tak nie uwierzą. Kupię sama przy jakiejś okazji:)

10 komentarzy:

  1. Witaj Kochana, pewnie bedziesz sie ze mnie śmiać, ale ja zawsze zaczynam rozglądać się za prezentami tak mniej wiecej.....juz w sierpniu.Poniewaz ja mam małego fioła i bardzo lubię dawac rózne drobiazgi tak bez okazji , to juz od sierpnia sie dyscyplinuje i patrze pod kątem prezentu pod choinkę. Ja osobiscie nie lubię prezentów- niespodzianek, bo zawsze dostawałam cos, czego absolutnie nie chciałam, wiec mnie sie pytają, ale zawsze proszą o kilka mozliwości, więc do końca nie wiem co dostanę.Zmusza to mnie do opracowania killku "zestawów zyczeń" i pamiętania co juz zamówiłam.Kiedyś na Świętach u mego brata to nasze córeczki ( w sumie 2) przez ponad godzinę otwierały prezenty wrzeszcząc z radochy a my czekaliśmy głodni przy stole, bo pozwoliliśmy otworzyc prezenty przed jedzeniem. Istne wariactwo. Ale bardzo lubie patrzec na te szcześliwe buzki. Serdeczności dla Ciebie, anabell

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ ja Cię całkowicie rozumiem:) Też należę do tych, którzy lubią robić prezenty bez okazji, czym czasem wprawiam w zakłopotanie moich bliskich i przyjaciół. Ale prezenty na Święta to całkiem inna sprawa. Jeszcze dwa tygodnie zostały na znalezienie czegoś konkretnego. Mam nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja sprzed może 3 lat, gdy w Wigilię rano z przerażeniem stwierdziłam, że... zapomniałam o prezentach:D

    OdpowiedzUsuń
  3. No to miałaś nerwy, wspolczuje.Milego dnia, anabell

    OdpowiedzUsuń
  4. AtinablogBezdomna9 grudnia 2008 13:57

    Ja mam dość:) W tym roku umówiliśmy się z rodziną, że prezenty tylko dla dzieci. Wiem, mało romantyczne, ale rok i dwa lata temu wydaliśmy kupę kasy (bo bardzo dużo chętnych do obdarowywania), straciliśmy mnóstwo czasu na prezenty od serca, żeby rozczarować się tym, co sami dostaliśmy:)))) A co do dziwnych życzeń, to dwa lata temu wzbudziłam też zdziwienie, bo zażyczyłam sobie wagę. No co w tym dziwnego? Po wielokrotnym potwierdzeniu pragnienia dostałam tę wagę pod choinkę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja dostałam od Brata wagę na urodziny. Gdy parsknęłam śmiechem - ale nie złośliwym, tylko takim bardzo, bardzo szczerym, bo jestem najszczuplejsza w rodzinie (albo "chudzielec", jak wolą niektórzy;p ) i spytałam czy to jakaś aluzja, Brat odpowiedział, że powinnam się cieszyć, że nie dostałam wagi z pomiarem tkanki tłuszczowej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiam się, co mój syn kupi swej dziewięcioletniej córce pod choinkę, skoro na Mikołaja kupił jej cyfrowy aparat fotograficzny. Teraz to chyba został w prezencie tylko prawdziwy samochód.Kiedyś wystarczyła paczka ze słodyczami, na którą oczekiwało się cały rok.P.S. Nie pamiętam, czy Ci się chwaliłam, że Mikołaj- syn przyniósł mi Vibroaction- pas do odchudzania- i mam mieszane uczucia, czy się cieszyć, czy obrazić.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, pozwol, ze sie wtrace. Mnie juz od dosc dawna oczy wychodza z orbit, gdy widze jakie prezenty robia ludzie dzieciom, to jakis wyscig kto da drozszy prezent.A potem ,gdy dziecko pojdzie "na swoje", to bedzie mocno rozczarowane, ze pieniadze nie spadaja z nieba. Nie chce Cie martwic, od tego pasa nie schudniesz, ale moze Ci na kregoslup zaszkodzic, bo te drgania nie sa zdrowe. Przekonsultuj to wpierw z ortopeda. Ja swoj czym predzej sprzedalam.Pozdrawiam, anabell

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie chwaliłaś się prezentem mikołajkowym. Ale nie wiedziałam też - o czym pisze Anabell, że może mieć szkodliwy wpływ na kręgosłup... Sama nie wiem, jak bym zreagowała na taki prezent. Pewnie wybuchnęłabym śmiechem:)I wiesz co - też się często zastanawiam nad prezentami robionymi najmłodszym. Aparat cyfrowy na Mikołaja? Hmmm... Tylko po co 9-latce taki gadżet? Przerażona jestem perspektywą Pierwszej Komunii mojego Bratanka. Kiedyś na Komunię kupowalo się rower albo zegarek i dzieciak był szczęśliwy. Co kupić Młodemu? Nie mam pojęcia... Teoretycznie to dziecko ma wszystko co mu potrzeba. Komputera ani laptopa nie kupię, bo mnie zwyczajnie nie stać. Aparat cyfrowy? - odpada, już mają, więc ekonomicznie myśląc- po co drugi? Rower? - Ma, ale i tak nie jeździ... Masz rację Anno - dorośli psują swoje dzieci prezentami.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Ja nie mam żadnego problemu z prezentami na święta:) Prezenty kupuję cały rok. Wydaje mi się, że dość dobrze znam osoby obdarowywane, a przynajmniej staram się poznać co lubią, czego używają. I prezenty kupuję cały rok-jak tylko wpadnie mi w sklepie w oko przedmiot który wg mnie bardzo pasował by danej osobie:) Dość trudno mi zrozumieć osoby, które mają problem z kupieniem prezentu osobom z rodziny- wydaje mi się że to nie taki problem tylko trzeba chcieć kogoś znać! Choć odrobinkę.Trzeba tylko słuchać i obserwować:) Też kosz bym Ci kupiła:)W ramach śmiesznego prezentu.Ale oprócz tego jeszcze coś.Dziecko- wiem co by chciało(wszystko co jest w reklamach!!), o czym marzy9o tym co widzi w reklamach), a czym się na prawdę bawi- i to jej kupię:)Pozdrawiam już po woli celebrując każdą chwilę przedświątecznej bieganiny!:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech, czasem zazdroszczę takiego braku problemów przy zakupie prezentów. Ja mam zawsze problem z dziećmi - mają już tyle tych wszystkich zabawek, że każda następna to jak zwożenie drzewa do lasu:) Mam nadzieję, że w tym roku będzie lepiej - prezenty dla Rodziców już schowane w szafie, a dla reszty rodziny już są w głowie. Teraz tylko wybrać się na zakupy:)Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń